Zaskakujące zaproszenie

12 2 0
                                    

Melody
Powiedzieć, że ten tydzień był katastrofą to jakby nic nie powiedzieć. Pierwszą zła wiadomością było to, ze zgubiłam bransoletkę podarowaną od mamy. Miałam ją przez tyle lat i akurat teraz musiałam ją gdzieś zapodziać. Dodatkowo w pracy ciągle byłam zaczepiana przez Alexa. Wymyślał różne preteksty, żeby zaciągnąć mnie do swojego biura i zagadywać. A to kawa, a to drukarka się zacięła, a to zgubił papiery. Z dnia na dzień stawał się coraz bardziej nachalny i wkurzający. Jakby tego było mało od momentu zabrania ciastek przez Maxa nie miałam kontaktu z Camila. Trochę mnie to martwiło, bo dziewczyna zawsze dawała feedback po imprezach.

Odetchnęłam z ulgą kiedy w piątek opuściłam biuro i skierowałam się w stronę cukierni. Wyjątkowo miał to być pracowity piątek, bo miałam być sama na zmianie, ale przynajmniej cieszyłam się, że będę miała zajętą głowę. Tak też było. Klientów nie było zbyt dużo, chociaż zdarzały się wyjątki. Na szczęście koło 19 zrobiło się luźniej. Kiedy zbierałam naczynia z jednego stolika ktoś złapał mnie od tyłu.

⁃ Cześć śliczna. - rzucił chłopak.
Na początku w ogóle nie mogłam skojarzyć kto to jest, więc odskoczyłam na bok jak oparzona.
⁃ Spokojnie Melody. To ja Oliver. - zaśmiał się.
⁃ Cześć! Nie poznałam cię, przepraszam! - Matko jaki wstyd. - Co Ty tu robisz?
⁃ Przyjechałem Cię odwiedzić! Stęskniłem się! Nie dzwoniłaś, nie pisałaś - spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem.
⁃ Przepraszam, trochę byłam zajęta, ale obiecuję, że wszystko nadrobię. Napijesz się czego? Podać ci jakieś ciastko?
⁃ Jeżeli chodzi o ciastko to... zaskocz mnie! A do picia poproszę sok pomarańczowy.
⁃ Już się robi szefie.- puściłam do niego oczko i zabrałam się za zamówienie.

Chwilę później siedzieliśmy przy ladzie i plotkowaliśmy. Opowiedziałam Oliverowi o swojej drugiej pracy i problemach z Arturem. On zwierzył mi się, że podoba mu się jedna dziewczyna, ale totalnie nie wie jak ma do niej zagadać.
⁃ A może miałabyś czas, żeby pójść ze mną jutro na kolację? - zaproponował nagle.
⁃ Ja? - niemal zakrztusiłam się herbatą.
⁃ Tak. Jesteś śliczna, mądra, idealnie, żeby rozbudzić zazdrość w innej!
⁃ No nie wiem... - wahałam się. - Co to za kolacja?
⁃ Aaa taka zwykła! Wiesz co jakiś czas spotykamy się ze znajomymi, żeby powspominać. Klaudia też ma tam być. Nooo proszeeee.... - Oliver wziął moją rękę i zaczął całować.
⁃ Dobrze już dobrze. - szybkim ruchem zabrałam dłoń. - Ale przez tydzień pomagasz mi ze zmywaniem naczyń w kuchni!
⁃ Super! Jesteśmy umówieni! Co do kreacji to się nie martw, przyjadę po ciebie o 14 i pojedziemy do mnie. Tam wszystko będzie.
⁃ 14? A to nie miała być kolacja?
⁃ No i jest. Na 19, ale uwierz mi, że ledwo zdążymy! No właśnie, więc teraz ci trochę opowiem o naszych jutrzejszych towarzyszach.

Przez kolejną godzinę Oliver opowiadał o swoich polskich znajomych. Z każdym kolejnym imieniem wydawało mi się, że robi mi się coraz bardziej niedobrze. Nie dość, że po chwili nie pamiętałam już pierwszych imion, to im więcej słuchałam tym bardziej wiedziałam, że wpakowałam się na niezłą minę.

Będę robiła dobrą minę do złej gry.

Przecież nie może być aż tak źle, prawda?

~~~
Równo o 14 pod moje mieszkanie podjechał Oliver. Na początku strasznie się stresowałam, że zobaczy w jakim miejscu mieszkam, ale on razu to wyczuł i dał mi do zrozumienia, że dla niego to nie ma znaczenia. Kiedy wsiadłam w jego czarnego mercedesa poczułam jak wtedy w samochodzie Maxa. 

Bardzo nieswojo.

Czułam jak pocą mi się ręce, a dłonie zaczynają drżeć.

⁃ Wszystko w porządku? - zapytał chłopak i złapał mnie za rękę. - Chcesz wracać do domu?
⁃ Ja... nie. Wszystko w porządku, po prostu nie przywykłam do tego rodzaju luksusu i czuję się trochę nieswojo.
⁃ Niepotrzebnie. - machnął ręką. - To żaden luksus. Auta to więcej problemów niż ci się wydaje. Często się psują i ciągle trzeba coś przy nich robić. Owszem fajnie wyglądają, ale to tylko kolejna zabawka.

Uśmiechnęłam się do niego i lekko rozluźniłam. Cieszyłam się, że znalazłam tak ciekawą i fajną osobę jaką jest Oliver. Chłopak w ogóle nie zachowywał się jak typowy dzieciak wychowany w bogatym domu.

Jeszcze w drodze  nie wiedziałam co dokładnie miało nastąpić. Pół godziny później przekonałam się, że auto to pikuś w porównaniu do tego co musiałam przejść. Fryzjer, kosmetyczka i stylistka czekały specjalnie na mnie. 

Tak

Na mnie. 

Miały mnie wyszykować na gwiazdę. Weszłam do wielkiego pokoju pełnego ludzi i głośno przełknęłam ślinę. To totalnie nie była moja bajka. Oliver wszedł pierwszy i przywitał się ze wszystkimi. Później przedstawił mnie dziewczynom. Wszystkie z nich wydawały się naprawdę miłe. Później chłopak wręczył nam lampki szampana i spojrzał na mnie.
⁃ Za wspaniały wieczór! - krzyknął wznosząc toast.
Ja jednak uśmiechnęłam się i jednym duszkiem wypiłam całą zawartość kieliszka. 

Po co ja się na to zgadzałam?

Miłość z nutką waniliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz