Atrapa

19 3 0
                                    

Uroczystość była przepiękna, a Camila wyglądała jak milion dolarów. Oczywiście zajęłam miejsce na samym końcu, co oczywiście uniemożliwiło mi zobaczenie wszystkiego. Jednak na moment kiedy powiedzieli sobie ,, TAK" musiałam się wychylić i spojrzeć. Uwielbiałam te momenty i zawsze na nie oczekiwałam z niecierpliwością.

Kiedy ceremonia się zakończyła nowożeńcy ruszyli wzdłuż alei do miejsca obok fontanny , gdzie mieli przyjmować życzenia. Postanowiłam również ustawić się na początku kolejki i wrócić chwilę przed wszystkimi do sali, aby sprawdzić czy wszystko z ciastkami w porządku.
⁃ Wszystkiego najlepszego kochani! - krzyknęłam kiedy nadeszła moja kolej - Żebyście kochali siebie bezgranicznie i bezwarunkowo - ucałowałam Camile i wręczyłam jej bukiet kwiatów.
⁃ Dziękuję Ci kochana, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że jesteś tu z nami. - dziewczyna odwzajemniła uśmiech- Max weź proszę kwiaty i powiedz, żeby włożyli je do wazonu na naszym stole.

W tym momencie świadek odwrócił się w moją stronę, a ja zamarłam. To był ten sam chłopak, który sabotażował moje słodkości.
⁃ A w ogóle poznajcie się. To mój brat Max. Max to Melody.
⁃ Cześć. - mężczyzna odezwał się grubym głosem, który przeszył całe moje ciało.
⁃ Hej. - udałam uśmiech.

Chłopak nie odrywał ode mnie wzroku, a ja wiedziałam, że mam przechlapane. Jak mogłam tak potraktować brata pani młodej. Ale z drugiej strony skąd mogłam wiedzieć?
⁃ Matko! Przez takie coś nigdy nie znajdziesz dziewczyny! Jesteś sztywny jakbyś miał...
⁃ Camilo... - upomniał ja mąż- Jeszcze raz dziękujemy i zapraszamy do wspólnej zabawy. - ucałował mnie Wiktor.

Uśmiechnęłam się i na drżących nogach wróciłam do sali i sprawdziłam każdy deserek. Na szczęście ze stołem było wszystko w porządku. Zauważyłam, że sala jest już prawie pełna gości. Z emocji tak waliło mi serce, że musiałam napić się wody, więc ruszyłam w stronę kuchni. Jednak zaraz przed wejściem usłyszałam, że służba dostaje ostre upomnienia.
⁃ Wszystko ma być perfekcyjnie rozumiemy się? Nie będę tolerował żadnych wpadek. A teraz do roboty! - rzucił mężczyzna na odchodne i raptownie otworzył drzwi wpadając prosto na mnie.

Nie muszę mówić, że moja mała postura nie miała najmniejszych szans z jego ciałem. Upadłam na podłogę powodując taki huk, że niemal cała kuchnia podskoczyła z zaskoczenia, a dodatkowo zwróciłam uwagę gości, którzy akurat stali niedaleko.
⁃ Co z tobą do cholery?! - usłyszałam za plecami i nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. - Chociaż na jeden dzień się...
⁃ Nie kończ. - warknął Max.
Później od razu spojrzał na mnie, ale po jego spojrzeniu nie mogłam wyczuć jego aktualnych emocji.
⁃ Nic ci nie jest? - odwrócił mnie nagle mój wybawca.
Byłam jeszcze w szoku, więc wziął dłonią mój podbródek i uniósł, aby mogła na niego popatrzeć.
⁃ Jestem Oliver. Przyjaciel Camili. - uśmiechnął się ukazując swoje śnieżno białe zęby. - Wszystko w porządku? Nic cię nie boli? Nic Ci nie zrobił?
⁃ N...nie. Wszystko w porządku. Dziękuję za pomoc. - otrzepałam się i wyprostowałam rękami sukienkę.

W tym momencie poczułam za sobą głośne westchnienie, ale bałam się spojrzeć do tyłu. Chwilę później Max wyminął nas oboje i mówiąc coś pod nosem ruszył w stronę sali.
⁃ Melody! Nic ci nie jest?! - nagle zjawił je Wiktor.
⁃ Jest okej naprawdę. Przyszłam po wodę, ale chyba w niewłaściwym momencie. - zaśmiałam się.
⁃ Dla Maxa nigdy nie ma dobrego momentu. - burknął Oliver. - Dobra zabieram cię na salę. Zaraz rozpocznie się wesele!

Uśmiechnęłam się do Wiktora, który szybko zniknął w gąszczu innych kelnerów. Ruszyłam z Oliverem w stronę mojego stolika. Na szczęście okazało się, że siedzimy razem. Jednak gdy tylko siadłam do stołu poczułam chłód czyjegoś spojrzenia. Nie musiałam się rozglądać. Dokładnie wiedziałam do kogo należy. 

Miłość z nutką waniliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz