Rozdział 3:

15 3 0
                                    

[Noeul]:

Od tygodnia siedzę w domu. 
Mama mnie poprosiła bym nie wychodził na teraz. Nie chcę dokładać jej dodatkowych zmartwień więc zgodziłem się na to by nie wychodzić. 
Ostatnio coraz więcej strażników spacerowało po miasteczku. Ciekawe czy już coś ruszyło. Czy król już zorganizował grupę? A może już są na misji? Jeśli tak trzymam kciuki by udało im się odzyskać serce naszego raju. 
Odkąd to ogłosili nie mogę normalnie myśleć i funkcjonować. Moja głowa obraca te same myśli dwadzieścia cztery godziny na h. Serio. 
Patrzę pustym wzrokiem w szybę z nadzieją która z dnia na dzień maleje. Na barierze pojawiły się pierwsze rysy a to strasznie zły znak. 
Moc ludzi słabnie. Nie potrafią przez cały czas ładować swojej energii w to. Żaden organizm czegoś takiego długo by nie wytrzymał.
Do moich uszu dotarło bardzo głośne i intensywne pukanie w drzwi.
Od razu mój wzrok przeniósł się na drewno. Moja mama otwarła, to strażnik.
-Dobry wieczór czy zastałem.. Noeula Nuttarata Tangwai?- Pyta a ja słysząc swoje imię powoli podnoszę się i podchodzę do drzwi.
-To ja.. O co chodzi?- Pytam nie pewnie. Mężczyzna patrzy na mnie po czym podaję mi białą kopertę.
-Proszę o jak najszybsze przeczytanie tego listu od króla.- Odparł.
Od króla? Spojrzałem na kopertę biorąc ją do ręki a moje oczy rozszerzyły się. Co ja zrobiłem? To chyba nie nic złego?
Po doręczeniu mi listu strażnik wycofał się wsiadł na konia i  ruszył w stronę zamku.
Zamknąłem drzwi i spojrzałem na mamę. Weszliśmy do salonu.
-Kto to był?- Pyta ojciec schodząc na dół.
Mama w skrócie mu powiedziała, że straż z zamku a ja w między czasie otwarłem kopertę. Wyjąłem z niej list zaczynając czytać. "Noeul Nuttarat Tangwai, urodzony 18 Maja. W imieniu króla Keji wzywam Cię do siebie jako wybranka do oddziału specjalnego. Główne spotkanie jutro o godzinie 7:30 w sali dworcowej. Nie zabieraj ze sobą nic. Zegarek zostaw w domu. Król Keji IV."- Mruknąłem a moje oczy jeszcze mocniej się rozszerzyły rodzice aż usiedli na kanapie.
-Ja zostałem wybrany do oddziału szukania Wielkiej Księgi? Ale jak to... To chyba pomyłka jakaś... Ja się do tego nie nadaję nie mam odpowiedniej wiedzy i no tego... Jak to się nazywa.. Predyspozycji przecież...- Wymamrotałem.
Mama wstała i mocno mnie przytuliła.
-Nie idź tam.. To cholernie niebezpieczne...- Dodała. Ojciec też wstał z kanapy.
-Nie może lekceważyć rozkazu króla...- Mruknął.
-Ale nie będzie ryzykował życiem..- Odparła.
-Spokojnie... Pójdę tam i wyjaśnię to.. Na pewno  się pomylił..- Mówię i przytuliłem mamę. -Nie martw się o mnie. Będzie dobrze.- Uśmiecham się.
Mimo moich zapewnień mama wcale się nie uspokoiła przez pół wieczoru próbowała mnie przekonać bym nie szedł. Zaczęła wymyślać, że mogą mnie ukryć gdzieś i tak dalej. Utrzymałem jednak swoje zdanie.
Przecież ja naprawdę nie mam predyspozycji... Powiem o tym królowi i oczywiście wymieni mnie na kogoś doświadczonego. Coś musiało się pomylić...
Położyłem się do łóżka koło godziny dwudziestej pierwszej. Owszem długo nie mogłem zasnąć przez to. Ja miałbym być wybrany? Ja? Stresujący się, lekko niezdarny? No boże uratuj mnie. Co ja niby mogę?
Pogrążony w myślach zasnąłem.
Na nogach byłem już od godziny 5:30. Musiałem dojść do siebie.
Przebrałem się i zjadłem śniadanie z rodzicami. Mama miętoliła w dłoni jakiś wisiorek.
Spojrzałem na zegarek. Żeby zdążyć muszę już się zbierać.
Podniosłem się i poszedłem do swojego pokoju. Stanąłem przed łóżkiem i powoli odpiąłem swój zegarek. Położyłem go na pościeli.
Rozejrzałem się po pokoju i westchnąłem wychodząc.
Zszedłem na dół i ubrałem buty. Rodzice bardzo mocno mnie przytulili ja ich również.
-Uważaj na siebie.. Wracaj szybko... Kochamy Cię.- Słowa wypadły z ust mojej mamy. Uśmiechnąłem się i ucałowałem ich w policzek.
Nie mam siły na pożegnania. To zbyt stresujące a przecież niedługo wrócę... Prawda..?
Wyszedłem z domu i pomachałem im idąc przed siebie. Szedłem znaną mi drogą prosto do celu. Mimo iż zakaz został zniesiony wciąż mało ludzi wychodziło a powiedziałbym nawet, że bardzo mało mijałem pojedyncze jednostki. Młodzieży zero...
Moja półtorej godzinna droga poprowadziła mnie wprost do zamku.
Pokazując list na wejściu dopiero zostałem wpuszczony do środka.
Przeszedłem wielkimi korytarzami.
Wszedłem do sali gdzie już był już sam król.
Podszedłem kłaniając się nisko.
-Witaj królu...- Mruknąłem łącząc przy okazji dwie dłonie.
Mężczyzna się uśmiechnął i przywitał się skinięciem głowy.
-Witaj Noeul.- Dodał. Zapamiętał moje imię? Teraz to już wszystko mnie przeraża...
-Wasza wysokość... Tu musiała zajść jakaś pomyłka... Dlaczego ja dostałem ten list? Ja przecież... Mam strasznie małą wiedzę w dodatku nawet nie ukończyłem szkoły... Moje zdolności wciąż zawodzą...-  Odparłem.
-Ja nigdy się nie mylę... To wielka rada wybrała Ciebie.- Mruknął i palcem dotknął mojej klatki.
-Ale przecież... Ja nie mam co zrobić...- Dodaję. -Znalezienie Wielkiej Księgi nie może być powołane komuś kto jest tak niezdarny i nie ma żadnych predyspozycji... To tak jakby skazać nasz naród na pewną śmierć.....- Mówię.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
-Noeul...- Powiedział a ja spojrzałem na niego.
-Powiedz mi.. Ufałeś mi kiedyś..?- Pyta a ja milczę chwilę.
-No tak...- Odpowiadam.
-Czy kiedykolwiek zawiodłem Cię..?- Pyta ponownie.
-Um.. Nie..- Odparłem.
-Więc zaufaj mi i tym razem. Sądzę, że jesteś odpowiedni do tego.. Może teraz tego nie widzisz ale z czasem dostrzeżesz w sobie cechy, moc o której nie masz teraz pojęcia. Dopóki sytuacja Cię nie zmusi do uwolnienia jej z siebie.- Dodał. A ja właśnie zwątpiłem we wszystko dookoła. Niby motywacyjne teksty.
Okej to prawda... Ale.. Myśląc, że nasza mała kraina ma być zależna chodź w tym 1% ode mnie też sprawia, że chcę mi się płakać po prostu... Ale dobra pomyślmy o tym inaczej. Pewnie będą ze mną jakieś same doświadczone osoby. Może jednak nie wszystko jest stracone?
Już miałem się odezwać a drzwi się ponownie otworzyły.
Spojrzałem w ich stronę.
Weszła przez nie młoda dziewczyna. Blada z białymi włosami.
Nie wiem ile miała lat ale nie sądzę by była pełnoletnia... Co to ma być za oddział???? Nie żebym podważał jej kompetencje bo broń boże może jest sto razy mądrzejsza ode mnie? 

𓂀 𝒵𝒶𝑔𝒾𝓃𝒾𝑜𝓃𝒶 𝒦𝓈𝒾ę𝑔𝒶. -𝐵𝑜𝓈𝓈𝒩𝑜𝑒𝓊𝓁. 𓂀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz