Rozdział 8:

18 3 0
                                    

[Noeul]:

Jak poprzedniej nocy Boss rozpalił duże ognisko by nikt nie zmarzł. Wszyscy siedzieli w kręgu lub leżeli blisko właśnie jego ognia. 
Ja siedziałem na górce patrząc na pustkowie przede mną. 
Wciąż miałem na sobie jego bluzę więc mnie tam grzało całkiem przyjemnie. 
Obok mnie siedział Peat. 
-Gdzie ten nasz znajomy świat?- Westchnął chłopak.
-Obawiam się, że długo jeszcze go nie zobaczymy...- Dodałem zmartwiony. 
-Jak mamy ruszać dalej bez żadnych tropów..- Odparł. 
-Nie wiem... Ej...-Mruknąłem.
Chłopak spojrzał na mnie. 
-Myślisz, że na tym pergaminie coś będzie?- Pytam. 
-To całkiem możliwe.- Mówi a ja wyciągam go z kieszeni i wyjmuję papier rozwijając. -I co? Pisze coś tam?- Pyta. 
-Hm.. Piszę tutaj, że dwóch podejrzanych zostało ujętych na kamerach, są też ich zdjęcia. Wiadomo, że pracowali w trójkę. Jeden z nich jest tak dobry, że uniknął każdej jednej kamery w zamku.. Na szyi mają takie same znamienia. Miasteczko które jest położone za tym wielkim pustkowiem i przepaścią.. To tam widziano ludzi o tym znaku... Może tam ich znajdziemy..- Dodałem. 
-To już coś.- Uśmiechnął się. No w sumie miał rację bynajmniej wiemy kogo szukamy zwinąłem papier i schowałem go. 
Chłopak objął mnie lekko ramieniem. 
-Wiem, że martwisz się o to wszystko ale będzie dobrze.. Zobaczysz sam.. Wszystko wróci do normy.. -Mruknął. 
-Obyś miał rację Peat..- Odparłem i spojrzałem w niebo które rozsypane było milionami gwiazd.
Usłyszałem kaszlnięcie z tyłu więc spojrzałem przez ramię Peat zrobił to samo.
Zauważając Bossa mój przyjaciel automatycznie zdjął ze mnie rękę i podniósł się przeciągając.
-Pójdę się już położyć jestem bardzo zmęczony.- Odparł.
No tak jasne, jasne Peat ściemniaj dalej. Chłopak odszedł a starszy usiadł na jego miejscu.
-A ty co? Znów już się wyspałeś?- Pytam.
-A ty znów spać nie potrafisz?- Ripostuję śmiejąc się cicho. Okej 1:1.
-No tak wyszło.- Dodałem.
-Cóż po ostatniej naszej rozmowie spałeś jak dziecko więc zdecydowałem się teraz na ponowienie tego działania.- Mówi a ja zaśmiałem się cicho.
-W porządku.- Oznajmiłem.
-Wiesz.. Coraz bardziej cię podziwiam... -Mruknął a ja podniosłem lekko brew i odwróciłem głowę w jego stronę.
-Hm? Za co niby? Przecież ja nic nie zrobiłem..- Dodaję pytająco.
-Myślisz? Ja uważam przeciwnie, wszyscy zresztą uważają tak samo jak ja. To ty nas doprowadziłeś do tego miejsca, przeprowadziłeś przez przeszkody.. Na początku wydawało mi się, że naturalnie jesteś cichy i bardziej będziesz utrzymywał się w cieniu gdzieś na końcu z dala. Jednak teraz widzę powód dla którego zostałeś wybrany do tego zadania.- Mruknął a ja patrzyłem na niego lekko błyszczącymi oczami.
-Nikt z naszej grupy nie jest tak mądry, lojalny, oddany, wyrozumiały i odpowiedzialny jak ty.. Dobroć i chęć niesienia wszystkim pomocy i ich zrozumienia jest u ciebie tak duża... Podziwiam.. Waleczność twoją gdy ruszyłeś sam na potwora.. Ryzykowałeś życie dla osób które znałeś ile? Dwa, trzy dni? -Dodał uśmiechając się.
Położył delikatnie rękę na moim policzku i pogładził skórę na nim palcami.
-Sam nie wiem.. Naprawdę tak uważasz? Nie czuję się dumny z siebie. W dodatku mam wrażenie, że wciąż tkwimy w punkcie wyjścia.- Dodałem.
-Uważam, że dzięki tobie damy radę przejść przez wszystko co złe a nasza kraina odzyska swój spokój.- Odparł i uśmiechnął się ponownie.
Patrzałem na niego czułem się jakbym został zahipnotyzowany, nie potrafiłem oderwać wzroku od jego oczu. Wpatrywałem się w nie z intensywnością.
Starszy powoli się przybliżył a gdy jego usta dotknęły moich czułem jakby serce miało mi wylecieć z klatki tak szybko zaczęło się obijać o moje żebra. Przymknąłem lekko oczy oddając delikatny pocałunek. Który został lekko pogłębiony.
Dłoń chłopaka wciąż była na moim policzku, drugą się podpierał. Moja dłoń znalazła się na jego udzie lekko zaciskając materiał ze spodni.
Czy ja właśnie...? Nie no Noeul.. Co ty robisz do cholery? Przestań.. Ale... Nie mogę, to tak bardzo  przyciąga mnie jak magnes... On..
W końcu oderwałem się od jego ust.
Spojrzałem na niego byłem teraz tak czerwony pewnie, że aż brak mi słów. Wynikało to z tego, że raczej nigdy nie miałem bliskich relacji z nikim. Nie zrozumcie mnie źle. To nie jest tak, że czekam sobie aż do ślubu ze wszystkim.. Po prostu nigdy nie miałem potrzeby bliskości. Teraz im dalej jestem od domu tym bardziej odczuwam potrzebę mieć kogoś blisko do najmniejszych kontaktów lub samego przytulenia... Ale to nie jest dobre czuję, że dostanę po dupie przez to jeszcze..
Chłopak uśmiechnął się.
-Nie komentuj tego nawet.- Mruknąłem i grożę mu palcem jak małemu dziecku. On zaśmiał się i złapał lekko za dłoń.
-Czemu? Do twarzy Ci w czerwieni.- Odparł.
-Dość... Idę spać...- Dodałem i podniosłem się do pionu.
-Dobranoc hah.- Mówi chłopak.
-Dobranoc. -Odpowiadam i odchodzę kieruję się bliżej reszty i kładę się na ziemi. Co ja odwalam... ? Czy Bogowie niebios i to przewidzieli?
Załamać się mogę mam za dużo na głowie i nie potrafię się skupić na jednej emocji nawet którą czuję wszystko już mi się miesza a ja sam czuję się przez to coraz bardziej przygnębiony..
-Czy ty właśnie..?- Mruknął Peat i pokazał na mnie palcem spoglądając z rozchylonymi lekko ustami.
-Ty też waż się to komentować....- Odparłem i odwróciłem się na bok zwijając lekko.
Chłopak się zaśmiał.
-Jasne jasne, nic nie widziałem.- Dodaję i kładzie się.
O dziwo następnego dnia ja byłem pierwszy na nogach. Nawet Boss zasnął ponownie.
Zrobiłem sobie mały spacer by rozejrzeć się po okolicy wcześniej zostawiając kartkę.
Ciekawe jaki plan wymyślił Platon.
I kiedy wróci wszystko do normalności? Tęsknię za swoim starym życiem i momentami gdy żyłem spokojnie a nie obawiałem się co sekundę, że stracę życie...
Czuję się wykończony powoli a to zaledwie początek. Co nas czeka jeszcze? Mam się bać?
Wróciłem spokojnym krokiem w miejsce gdzie spędziliśmy noc. Spojrzałem na ludzi którzy stali grupowo, uniosłem delikatnie brew.
-Przecież to nie możliwe...- Odparła Rose.
-To jak inaczej to wyjaśnisz?- Mruknął Platon.
-Nie wiem ale na pewno nie, że smok go zjadł.. Bądźmy poważni te smoki prędzej by nas ze żarły niż jego...- Dodała dziewczyna.
-O czym wy mówicie?- Mruknąłem będąc za nim. Od razu wszyscy się odwrócili i przytulili mnie mocno. -Co wy robicie?- Wykrztusiłem.
-Gdzieś ty był! Martwiliśmy się o ciebie!- Dodała Rose.
-Przecież zostawiłem wam kartkę, że idę się rozejrzeć....- Mruknąłem.
-Jaką kartkę?- Pyta Evan a ja wychodzę z ich uścisku i podchodzę do kamienia który przytrzymywał kartkę by wiatr jej wywiał.
-Tu.- Wskazuję.
-Czemu nikt nas nie zauważył tak dużej kartki? Co jest z nami nie tak..?- Mówi Esme.
-Chyba kiedy zobaczyliśmy, że nie ma Noeula który ma największe kompetycje do bycia w tym oddziale to lekko spanikowaliśmy...- Odparł Fort głupkowato się śmiejąc i drapiąc delikatnie po karku.
-To miłe, że tak sądzisz ale ja uważam, że wszyscy mamy takie same predyspozycję. I przede wszystkim tylko razem możemy przejść bo się uzupełniamy.- Mruknąłem.
-Szlachetny..- Dodała Rose i złapała mnie pod rękę przytulając się do mojego ramienia. Westchnąłem cicho.
-Oh Rose, przestań się przymilać.- Dodaję a ona się śmieje cicho odchodząc do Esme.
-Byłeś się przejść i jak widziałeś coś?- Pyta Peat.
-Nie, niestety... Tylko przepaść. Będzie trzeba ją pokonać. Platon nie da rady nas przerzucić powietrzem. Jakaś siła blokuję u góry moce.. Musimy zejść na dół inaczej nie przejdziemy a obawiam się, że i tam będą potwory... Nie które lubią tworzyć gniazda w takich przepaściach bo inny gatunek jaj samicy nie wykrada.. - Odparłem.
-Co tam mogą być za potwory?- Pyta Evan.
-Z tego co pamiętam chyba tylko Sable tam urzędują a no i Unary...Czyi jednym słowem trochę przerąbane...- Mówię.
-Co to są Sable i Unary..?- Pyta Platon a wszyscy siedzą cicho.
-Poważnie? Czy ktoś z was słuchał na lekcjach?- Pytam a oni wciąż milczą. -No okej tak też można... Sable to dwu metrowe chude szkapy. To zmutowany gatunek który odgryza głowy intruzom. Są bardzo szybkie. I czerpią energię z ognia dlatego Boss ma kategoryczny zakaz używania tej mocy. Fort było by dobrze gdybyś ty też nie używał elektroniki na nich. Są ślepe ale słuch mają naprawdę niesamowicie dobry...- Dodałem.-No a te Unary to takie... Um najłatwiej powiedzieć bardzo duże jaszczurki.- Mówię,
-Jak duże?- Pyta Esme.
-Em ważące coś koło 600 do 900 kg młode osobniki...- Odparłem a reszta rozchyliła lekko usta.
-Czy możemy już teraz przyznać się jak bardzo mamy przejebane?- Pyta Platon.
Wzruszam lekko ramionami.
-Nie ominiemy ich tak czy siak innej drogi nie ma.- Odparłem.
-Więc Platon masz jakiś plan?- Pyta Esme i spogląda na chłopaka sam też na niego spojrzałem.
-Hm.. A może Peat zrobi nam most z roślin?- Dodaję.
-To jest twój plan?- Mruknął Fort podnosząc lekko brew.
-Mówiłem nie da rady. Moc Peata nie zadziała na górze. Żadna w sumie z naszych mocy nie zadziała... Dodatkowo jeśli nas by zauważyli na górze zaczęli by kombinować wspinać się i skakać do nas przez tak długi wąwóz któreś z nas na pewno zostało by zepchnięte.. -Odparłem. 

𓂀 𝒵𝒶𝑔𝒾𝓃𝒾𝑜𝓃𝒶 𝒦𝓈𝒾ę𝑔𝒶. -𝐵𝑜𝓈𝓈𝒩𝑜𝑒𝓊𝓁. 𓂀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz