Rozdział 20:

11 3 0
                                    

[Noeul]:

Ruszyłem w głąb lasu. 

Wciąż kulejąc lewą nogą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wciąż kulejąc lewą nogą. Szedłem między drzewami powstrzymując się od łez ciągle. Nie potrafię przestać płakać. Chcę ale nie potrafię. Twarz Evana ciągle pojawia mi się przed oczami. 
Wciąż widzę ten ostatni jego uśmiech. 
A chwilę później bolesna śmierć przez te potwory. Jego rozerwane ciało, wszędzie dookoła krew i flaki. Smutny uśmiech w oczach... Łzy z bólu.. Żalu.. 
Tak bardzo chciałbym umieć cofać się w czasie. Wciąż by żył. 
Nigdy bym mu nie pozwolił zrobić czegoś takiego. Nawet Platon który go szczerze nienawidził idzie smutny ze zaszklonymi oczami.
Chociaż mówią o tym głośno, że musimy iść dalej wiem, ze i oni sami w sercu nie potrafią sobie wybaczyć tego, że nikt mu nie pomógł. Że zginął. 
Kolejna fala łez którą starłem już całym przemoczonym rękawem. Sam już nie wiem czy to ze smutku, z żalu, bólu a może cierpienia, złości i niemocy. Albo ze wszystkiego na raz najlepiej. Tak bardzo chcę już wrócić do domu. Wciąż mnie zastanawia jak tam u moich rodziców? Radzą sobie? Czy wszystko z nimi okej? Lumina... Co z nią? Jak się czuję? Czy jest cała i zdrowa? Co w ogóle się dzieje teraz w miasteczku? Czy ludzie dają radę? 
Kurwa mam dość tego wszystkiego. Po prostu chcę mi się płakać. Wyszedłem z lasku wprost na plażę. 

-Czy powinniśmy tu odpocząć nim wejdziemy do wody?- Pytam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Czy powinniśmy tu odpocząć nim wejdziemy do wody?- Pytam.
-Przydałoby się... -Mruknęła Esme.
-To rozsiądźcie się napijcie możecie coś zjeść by po prostu odpocząć za półtorej godziny ruszamy, pasuję?- Pytam i patrzę na nich. Potwierdzają mi to charakterystycznym kiwnięciem. 
-Idę przejść się na brzegiem muszę odetchnąć i się uspokoić. - Dodałem i ruszyłem z miejsca. 
Poszedłem nieco dalej. Gdzie nie było już widać reszty ani ich nie słychać. Usiadłem na piasku tuż przy wodzie. 
Teraz pozwoliłem na to by faktycznie uwolnić wszystkie negatywne emocje. Zamknąłem się w bańce która podniosła mnie do góry i stanąłem w niebieskich płomieniach czując jak ogień furii pożera moje ciało. Wszystkie negatywne uczucia wychodzą ze mnie w postaci czarnego dymu który wypełnił całą bańkę w której siedziałem. 
Siedziałem w niej może z pół godziny po czym pękła a miliony demonicznych krzyków rozniosło się wzdłuż plaży i morza. Tak jakby ktoś otworzył puszkę pandory. Wszystko co negatywne rozleciało się na różne strony a ja poleciałem na ziemie. 
Wziąłem głęboki wdech czując się już bardziej spokojny. 
-Czy właśnie wypędziłeś z siebie demona?- Odzywa się Boss.
-Proszę zostaw mnie teraz samego...- Mruknąłem podnosząc się do siadu. Chłopak jednak usiadł obok mnie. 
-Noeul. Izolowaniem się od reszty nic nie zdziałasz. Możesz pokrywać się w smutku i złości. Nikt nie będzie na ciebie o to zły. Wszyscy jesteśmy przy tobie. Wspieramy cię całym sercem.- Dodał i lekko objął mnie ręką. 
Spojrzałem na niego. 
-Ugh przepraszam.. Mam już dość po prostu.. Chcę odzyskać tą księgę i wrócić do miasteczka. Tak okropnie źle i obco się tu czuję..- Dodałem. 
-Nie tylko ty. Właśnie przychodzę ci powiedzieć, że reszta jest już gotowa do dalszej podróży jeśli czujesz się na siłach możemy iść.- Mówi. 
Uśmiechnąłem się delikatnie i odwróciłem w stronę starszego. Pocałowałem go delikatnie w policzek.
-Dziękuję, że za każdym razem jesteś obok mnie gdy naprawdę Cię potrzebuję... A sam nie zdaję sobie z tego sprawy... -Dodałem.
-Dla Ciebie wszystko.- Mruknął i podniósł się wystawiając do mnie swoją dłoń. -A teraz chodźmy odzyskać to co nasze.- Mówi i uśmiecha się. 
Odwzajemniam uśmiech i łapię za jego dłoń. 
Podnoszę się i wracam do reszty która jest już bacznie przygotowana. 
-Skąd wzięliście tą małą łódkę?- Pytam. 
-Tam była.- Odparł Peat. -Podejrzewam, że nasz złodziejaszek nią płynął gdy chował księgę.- Dodał Peat. Wszyscy wsiedliśmy na nią i wypłynęliśmy. 
Fort i Platon wiosłowali. 
Siedziałem spokojnie wypatrując charakterystycznego punktu. Płynęliśmy przeszło półgodziny. Lądu już ani trochę nie było widać. Byliśmy po środku niczego tak naprawdę. 
-To tam!- Wskazuję gdzie woda świeciła się o wiele bardziej. 
Fort i Platon wiosłowali szybciej. Po następnych 10 minutach podpłynęliśmy dokładnie do naszego celu. 
-Musimy zanurkować. Pamiętajcie, że tu też są potwory morskie. Są mocniejsze bo jesteśmy na ich terytorium. Szybsze bo poruszają się w wodzie na co dzień.- Dodałem i usiadłem na brzegu łodzi. 
Jako pierwszy zanurzyłem się w wodzie. Cholernie głęboko ale wszystko było doskonale widoczne. Na samym dnie zobaczyłem ciemny kwadrat. 
To pewnie skrzynka z księgą.
Zacząłem płynąć w dół. Reszta także znalazła się w wodzie. 
Tak jak na pierwszych 4 metrach było spokojnie tak się zaczęło od 5. Coś zaczęło pływać dookoła a później zaczęło nas atakować. Co to do diabła ma być?! 

𓂀 𝒵𝒶𝑔𝒾𝓃𝒾𝑜𝓃𝒶 𝒦𝓈𝒾ę𝑔𝒶. -𝐵𝑜𝓈𝓈𝒩𝑜𝑒𝓊𝓁. 𓂀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz