Rozdział 4:

16 3 1
                                    

[Noeul]:

Poczułem lekkie szturchanie.
Ale nawet ten delikatny dotyk teraz tak cholernie bolał. 
-P'Noeul.. Wstawaj... P'Noeul...- Usłyszałem jak za mgłą nagle zerwałem się do siadu biorąc wdech... 
-Co? Co się stało? Ała...- Mruknąłem odczuwając ból w całym ciele. Dostrzegłem Rose która kucała obok mnie. Reszta leżała na trawie i była nie przytomna jeszcze. 
-No właśnie... Eee jakby to powiedzieć.. Jebnął nas piorun i bum wszyscy są nie przytomni... I jesteśmy na polanie..- Dodała dziewczyna. 
Złapałem się lekko za głowę. 
-Czyli to jednak nie był koszmar a rzeczywistość? Chryste Panie... Dopomóż... 
Dobrze... Rose obudź Esme i z nią pozostałych.- Mruknąłem a ona skinęła głową i ruszyła do Esme zaczynając ją budzić. 
Ja podszedłem do Peata w pierwszej kolejności zacząłem go wybudzać. 
Kiedy wstał powiedziałem mu by mi pomógł. Coraz więcej nas wstawało. 
Podszedłem do Bossa. Czy pobije mnie jak go dotknę? Eee wolę nie ryzykować..
-P'Boss... Wstawaj. Phi...- Mruknąłem. Nie reagował. Westchnąłem i spojrzałem na Forta który już był na nogach. -Obudzisz go?- Pytam. -A w życiu mi jeszcze miłe jest życie... Sam go sobie budź...- Odparł. -Przecież się przyjaźnicie...- Odparłem. -To nic nie zmienia...- Odparł. Westchnąłem głośno. Wziąłem wdech i przysunąłem się powoli do niego.
-Jeśli mnie walniesz.... To gwarantuję Ci, że Ci oddam...- Mruknąłem cicho. No on napakowany i ja chuderlak. Jakby mi jebnął spałbym dobre trzy dni... jak nie więcej...
Położyłem lekko rękę na jego ramieniu. Szturchnąłem go.
-P'Boss... Wstań...- Po chwili udało mi się go dobudzić.
-Co jest kurwa...?- Syknął pod nosem chcąc wstać ale coś jakby mu nie pozwalało. Pociągnąłem go powoli do góry pomagając usiąść.
-Okej, wszyscy się obudzili?- Pyta Platon.
Rozglądam się i liczę na szybko.
-Tak. To już wszyscy. - Odparłem.
Chwilę mieliśmy na ogarnięcie się.. Kiedy pierwszy szok u wszystkich zniknął usiedliśmy na trawie w kółko.
-Okej słuchajcie musimy to sobie ułożyć i wymyślić jakiś plan...- Mruknął Fort.
-No to prawda.- Odpowiada Esme.
-Najpierw trzeba wybrać głównego dowódcę.- Odparł Platon.
-No i może jeszcze chcesz zgłosić siebie na kandydata?- Dodaję prześmiewczo Evan.
-A żebyś wiedział.- Odparł.
-No po moim trupie.- Komentuję Evan.
-To da się akurat załatwić.- Mruknął.
Stanąłem między nimi.
-Uspokójcie się... Król nas wybrał nie po to byśmy się pozabijali... Pamiętacie, że mamy misję?- Pytam a oni siadają ponownie na trawie.
-Platon ma rację przyda nam się dowódca. Ktoś kto jest mądry, silny, i rozważny i przede wszystkim odpowiedzialny...- Mówię a rękę podnosi Fort, Platon, Evan, Rose i Peat. -I musi brać odpowiedzialność za całą grupę...- Dokończyłem a ręka Forta, Peata, Rose i Evana opadła.
No tak. Jak dochodzi do odpowiedzialności to większość ręce od tego umywa.. A to akurat najważniejsza cecha.
Ale jedna osoba wciąż trzymała dłoń u góry.
-Dobrze a więc Platon. Skoro uważasz, że dasz sobie z tym radę to ty zostaniesz przywódcą.- Odparłem a Evan Prychnął.
-On nawet sobą się zająć nie potrafi a chcę wziąć opiekę za naszą siódemkę? Śmieszne.- Odparł.
-Stul mordę jak nie chcę w nią dostać. Nie wiem czemu król wybrał takiego osła i pajaca jak ty. A nie czekaj już chyba wiem... Chciał nam podczas podróży zapewnić rozrywkę więc zesłał nam klauna.- Odparł.
Tracę do tego siły...
Evan stracił panowanie nad sobą i wstał podchodząc do Platona. Wywalił mu z zamkniętej oboje zaczęli się bić.
Usiadłem na ziemi..
-To jakiś koszmar.. - Mruknąłem. Widziałem jak kątem oka spojrzał na mnie Boss. Po chwili wstał on wraz z Fortem i oboje rozdzielili tą dwójkę.
-Przestańcie musimy to ogarnąć. Wielki dowódco co teraz?- Odparł Fort.
-Teraz? Eee...- Mruknął.
-Nie wiesz od czego zacząć?- Pyta Fort podnosząc brew.
-Oczywiście, że wiem ale jako przykładny przywódca wysłucham waszych pomysłów wpierw.
-To może wpierw się wydostaniemy stąd?- Odezwałem się i podniosłem na proste nogi.
-Tak wszedłeś mi do głowy i czytasz mi w myślach. -Odparł Platon.
-Nie prawda ja tu jedyna potrafię wchodzić do głowy i czytać w myślach.- Odzywa się Rose.
-Naprawdę?- Pyta i patrzy na nią.
-Oczywiście.- Dodała.
-Udowodnisz?- Mówi podpuszczając ją.
-Chcesz żebym weszła ci do głowy?- Pyta.
-Nie, mi nie ale możesz Evanowi. O czym teraz myśli?- Zapytał.
-Chcę ci przywalić a najlepiej to nawet i zabić.- Odparła.
-To nie żadna nowość każdy tutaj o tym wie.-  Mruknął. -Spróbuj z Bossem.- Dodał.
Dziewczyna spojrzała na niego i gdy już miał się odezwać, że nie ma tego robić dziewczyna się wtrąciła mu w słowo.
-Obecnie uważa, że Noeul jest bardzo uroczy. Tak Boss też się z tobą zgadzam. W dodatku jego policzki są cholernie słodkie.
Spojrzałem na dziewczynę lekko rozchylając usta... Kiedy wspomniała o Bossie który w dodatku stał obok mnie spojrzałem na niego po czym szybko odwróciłem wzrok gdy poczułem jak policzki zaczynają mnie lekko szczypać.
Zarumieniłem się? Serio? Boże Noeul nie teraz...
-A może zamiast udowadniać sobie to już pójdziemy? Mamy poważną misję to oczywiste, że ma takie zdolności. Przecież inaczej by tutaj nie była z nami. Zamiast udowadniać sobie coś może w końcu ruszymy?- Dodaję by odciągnąć uwagę od obecnego tematu.
-Noeul ma rację powinniśmy już ruszać ale czy ktoś w ogóle wie gdzie my jesteśmy?- Mówi Esme.
Rozejrzałem się.
-Ja chyba wiem.- Mruknąłem a oczy zostały skierowane na mnie.
-A więc? Słuchamy.- Dodał Peat.
-Nad nami jest niebieska bariera nie wiem czy ktoś z was zwrócił na to uwagę oznacza to, że jest to iluzja... Król pewnie nam ją dał by zobaczyć czy jesteśmy w stanie się z niej wydostać. Jest to coś w rodzaju testu albo wstępu by skłonić nas do myślenia i użycia mózgu. Czyli to jego moc.- Odparłem.
-Ja to zaraz rozwalę.- Dodał Platon i użył mocy wiatru.
-Nie!-Krzyknąłem ale za późno wiatr odbił się od bariery i uderzył z podwojoną mocą w Platona którego wgniotło aż w ziemię.
Evan przewalił się na plecy wybuchając. I płacząc wręcz ze śmiechu.
-No tak wielki mistrz..- Dodał dusząc się łzami i śmiechem.
Walnąłem się lekko ręką w czoło.
-Noeul a ty masz jakiś pomysł jak stąd można się wydostać? Wydaję mi się, że jako jedyny z tych co odzywają się ty robisz to z sensem. -Mówi Fort.
Boss spojrzał na mnie a reszta po chwili też.
Zamyśliłem się.
-Jeśli to moc króla Keji to ta bariera to lód. Wiem jak możemy się wydostać... A musimy być współpracować... - Odparłem.
-Zamieniamy się w słuch. -Odpowiada mi Rose.
-Rose jest wampirem co oznacza, że potrafi szybko biegać. Na ten moment możesz się przebiec dookoła bariery i zobaczyć czy nie ma jednak normalnego wyjścia. Jeśli nie będzie potrzebni będziecie mi wszyscy..- Mruknąłem.
-Co to za plan?- Pyta Boss.
Spojrzałem na niego a potem na resztę.
-Fort użyję swojej mocy by rozwalić barierę piorunem. Peat pnączami przytrzyma lód u góry by nikomu nie stała się krzywda.. I nikt nim nie oberwał. Boss użyję swojego ognia i roztopi lód wtedy powstanie woda którą ja już będę mógł kontrolować.. Przytrzymam ją a Evan wydrąży w ziemi miejsce by ulokować tam ją. Kiedy bariery nie będzie Platon wyrzuci nas swoim powietrzem jak najdalej za barierę a Esme i Rose złagodzą nasz upadek używając telekinezy nim rąbniemy przed ziemią... - Odpowiedziałem.
-Skąd ty bierzesz te swoje plany? Czy u ciebie zawsze wszystko jest tak skomplikowane?- Pyta Fort.
-W mojej głowie jest tyle skomplikowanych rzeczy, że ta jest podpięta do tych najmniej skomplikowanych, żeby plan się udał trzeba pamiętać o kolejności. Fort, Peat, Boss, Ja, Evan, Platon, Esme i Rose.
-Okej to zaczynamy.- Mruknął Evan.
Skinąłem lekko głową i spojrzałem na Rose.
-Się robi!- Machnęła lekko ręką i pobiegła z prędkością światła. Czekaliśmy z spokojnie. Po dłuższej chwili przybiegła.
-Nie ma niczego.- Odparła.
-Czyli bierzemy się za plan...- Mruknąłem reszta skinęła tylko głowami.
Wszyscy ustawiliśmy się na miejscach.
Rozejrzałem się upewniając czy każdy jest tam gdzie powinniśmy.
-Zaczynamy!! Jedziesz Fort!- Odparłem.
Chłopak wystawił dłoń do góry uderzając ogromnym piorunem w barierę która rozsypała się niczym lawina. Pnącza od Peata wyrosły z ziemi łapiąc ogromne kawałki lodu. Boss w skupieniu odczekał chwilę i roztopił lód.
Tyle tej wody było, że jakby poleciało na nas to potopiło by wszystko i wszystkich.
Złapałem wodę i zrobiłem z niej jedną dużą kulę.
-Evan teraz...- Mruknąłem a chłopak tupnął w ziemię przez co cała zaczęła się trzęść ciężko było utrzymać równowagę. Ta kula była cholernie ciężka. Gdyby nie Boss który oparł się swoimi plecami o moje to najpewniej leżałbym już teraz na ziemi a wszystko było by zalane.
Umieściłem wielką kulę wody w ziemi. Wszyscy ustawiliśmy się w jedynym miejscu.
Platon wyrzucił nas w powietrze.
Z taką siłą, że na przykład taki Orman już by skończył z połamanym kręgosłupem jako trup.
Esme i Rose trzymając się za ręce użyły telekinezy chwilę przed tym jak mieliśmy uderzyć w ziemię zatrzymaliśmy się i spokojnie opadliśmy na proste nogi.
Odwróciłem się do miejsca w którym byliśmy.
-Udało się!- Krzyknęła Rose. I wszyscy przytuliliśmy się grupowo.
-Gratuluję, twój plan zadziałał.- Mruknął Boss a ja spojrzałem na niego. Delikatnie się uśmiechnąłem.
-Dziękuję ale to wy się spisaliście na medal.- Odparłem.
Wszystko co było dookoła zniknęło i rozmazało się jak mgła. Znów byliśmy w zamku.
Król lekko zaklaskał w dłonie.
-Poradziliście sobie z ciężarem mocy. Upewniłem się tylko, że bardzo dobrze wybrałem.
Ruszajcie. Świat jest w waszych rękach.- Dodał.
Wiedziałem. Iluzja. Chore to... Ale poczułem ulgę.
Spojrzałem na resztę.
-Jesteście gotowi?- Mruknął Fort.
Każdy lekko skinął głową. Pożegnaliśmy króla i wyszliśmy z zamku.
-To co teraz robimy?- Zapytała Esme.
-Tak jak powiedział Noeul wcześniej musimy się wydostać ale już nie z iluzji a z Widilianów.
Gdyby złodziej tu był wyczuli by moc Wielkiej Księgi.- Mruknął Platon.
-Prawda. Ruszajmy...- Mruknąłem.
Ruszyliśmy przed siebie od razu nikt z nas nie chciał konfrontacji ze swoją rodziną nikt nie chciał się żegnać i mówić o decyzji króla..
-Ej Platon.- Odezwałem się.
-Hm?- Patrzy na mnie pytająco.
-A nie chciałbyś no wiesz... Em.. No ten... Znów nas tak wyrzucić? Nikomu z nas nie chcę się iść sądzę te hektary lasów, gór i jakiś rzek.. Zresztą to marnowanie czasu.- Dodałem.
-Racja w sumie. Dobra chodźcie i ustawcie się w grupie.- Odparł.
Przybliżyłem się. Po chwili zostaliśmy ponownie wyrzuceni w powietrze. Esme i Rose ponownie uchroniły nas przed bolesną chwilą spadania.
Znaleźliśmy się tuż przy barierze.
-Jeśli wyjdziemy za nią. Musimy być przygotowani na wszystko. Potwory grasujące tam to już nie iluzja, musimy być ostrożni i walczyć z całych sił o wszystko co chcemy. Świat za barierą nie będzie miał dla nas litości. I nie będzie już odwrotów. Czy jesteście na to gotowi?- Wystawiam dłoń przed siebie.
Po chwili na moją dłoń kładzie Boss swoją.
-Ja tam jestem... Nie mamy już nic do stracenia.- Mówi. Kolejna dłoń Forta, Peata, Evana, Rose, Esme i Platona.
Ja wiem, że to jeszcze nie koniec... Ale odzyskałem skrawek nadziei jednak jedna misja w dodatku iluzja nie potwierdza nam udanych misji i to przeraża mnie najbardziej.
Utworzyliśmy przerwę w barierze i powoli opuściliśmy nasze bezpieczne miejsce. Wyszliśmy po drugiej stronie gdzie była polana i przed nami tylko las. Już mi się to nie podoba.
Za chwilę jak mi coś wyskoczy z tego lasu to przysięgam, że zleję się w gacie tak jak przy Zachorze... 


𓂀 𝒵𝒶𝑔𝒾𝓃𝒾𝑜𝓃𝒶 𝒦𝓈𝒾ę𝑔𝒶. -𝐵𝑜𝓈𝓈𝒩𝑜𝑒𝓊𝓁. 𓂀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz