[Noeul]:
Zasnąłem i nawet nie wiem kiedy.
Wciąż byłem na rękach Bossa. Spałem jak zabity nie słyszałem żadnego dźwięku z zewnątrz. Gdzie ja zazwyczaj mam naprawdę wrażliwy sen. Teraz mój organizm potrzebuję zregenerować się.
Mam nadzieję, że nie będzie to trwało długo.
Zacząłem się wybudzać. Szczerze to nie wiem ile minęło.
Pierwsze co zobaczyłem po delikatnym otwarciu oczu to biały sufit. Przetarłem twarz dłońmi i powoli podniosłem się do siadu.
Byłem sam w pokoju. Wysunąłem nogi za łóżko i wstałem przeciągając się. Zamknąłem delikatnie oczy.
Moja energia duchowa wróciła cała. Uśmiechnąłem się delikatnie. -No w końcu.- Mruknąłem pod nosem. Od razu wyszedłem z pokoju by znaleźć resztę.
Długo szukać nie musiałem. Po opuszczeniu pokoju wyszedłem na korytarz który prowadził wprost do salonu w którym rozchodziły się głosy. Ruszyłem po cichu i gdy wyłoniłem się z korytarza oparłem się o ścianę bokiem zakładając ręce na klatce.
-Ja nie wiem skąd Noeul zawsze bierze te swoje plany... Naprawdę nie zależnie co chciałbym wymyśleć zawsze może się zakończyć katastrofą... A teraz nawet nie wiem co można byłoby zrobić dalej...- Odparł Platon stojąc na środku.
-Każdy plan może zakończyć się katastrofą nawet mój. Bo nie jesteśmy wstanie przewidzieć dosłownie wszystkiego. A co do robienia dalej sądzę, że powinniśmy zajrzeć pod adres z mapy. Skoro wyłączył portal teraz pewnie jest spokojniejszy i nie będzie się tak spieszył z myślą, że zostaliśmy tam.- Mruknąłem i od razu wszyscy na mnie spojrzeli.
-Noeul! Obudziłeś się!- Dodała Rose.
-Jak się czujesz?- Pyta Evan.
-Wszystko w porządku?- Zaraz po Evanie pyta Peat.
Podszedłem do fotela na którym siedział Boss po czym przysiadłem na podłokietniku.
-Spokojnie. Nic mi nie ma. Jak widać czuję się świetnie.- Odpowiadam uspokajając ich.
-Co powiedziałeś wcześniej?- Zapytał Fort i przysunął się bliżej.
-Że powinniśmy zajrzeć pod adres z mapy. Może wciąż tam być jeśli założył, że zostawił nas głęboko w tyle w wymiarze XY-12. Ponieważ nikt poza radą nie potrafi otwierać portali.- Mruknąłem.
-Ale ty przecież nie jesteś z rady...- Dodała Esme.
-Masz rację, nie jestem. Po prostu użyłem energii duchowej.- Odparłem.
-Skoro można to otworzyć za pomocą energii duchowej dlaczego nikt tego nie otwiera w ten sposób.?- Pyta Evan.
-Cóż.. Możesz otworzyć każdy jeden portal za pomocą energii duchowej jednak ludzie nie podejmują się tego ze względu na częste powikłania lub skutki uboczne.- Mówię.
-Jakie skutku uboczne?- Pyta Fort.
-Jeśli użyjesz do tego źle energii duchowej naruszy twój rdzeń. Twoja moc może zniknąć w jednej sekundzie tworząc Cię przeciętnym Ormanem. Druga opcja jest taka, że możesz utracić życie jeśli połączysz energię duchową i zwykłą z ciała. Im więcej osób przepuścisz przez portal otwarty przez ciebie tym bardziej cierpi na tym twoje ciało.- Dodałem.
-Skąd tyle o tym wiesz? Nie uczyliśmy się o tym na lekcji... Jestem pewien...- Mruknął Evan.
-To nie jest ważne skąd o tym wiem cieszmy się, że jakąś tam chociaż małą wiedzę posiadamy. Jednak sądzę, że to momentami jest bezużyteczne. Czy odpoczęliście wystarczająco? Powinniśmy zjeść i ruszyć w drogę jeśli wszyscy się dobrze czują.- Mówię na końcu zmieniając całkowicie temat.
Spojrzałem w ekran by zobaczyć jak bije ich serce i jakie mają tętno. W tym czasie potwierdzili mi, że są gotowi. Uśmiechnąłem się szeroko widząc w ich oczach pewność do działania. Tak to powinno wyglądać od samego początku. Już zapomniałem o tym jak Evan i Platon wiecznie się kłócili w końcu zapanowała harmonia między nimi.
Zabrałem Peata i poszliśmy zgrzać jedzenie po kolei rozdając je każdemu. Do tego po kubku gorącej herbaty.
Podszedłem do okna patrząc na ludzi byliśmy w wymiarze Ormanów. Jednak patrząc na nich jak się mijają bez żadnej interakcji...
-Czy to są jakieś npc? -Dodaję a Platon zakrztusił się herbatą śmiejąc cicho.
-Zero słowa każdy ma słuchawki w uszach mijają się bez słowa. Dziwne to.- Odparłem.
-Tak jest. Nie zwracają na nic uwagi. W dodatku nie ma tu zmutowanych zwierząt i potworów. No chyba, że komornik. Słyszałem, że to prawdziwa bestia.- Dodał Platon.
-Komornik? Pierwsze słyszę...- Dodałem.
-Jeśli Noeul nic nie wie o tym potworze... To jak mamy się przed nim bronić?- Mruknął Peat.
-Sądzę, że tu nie trzeba. Musimy schować broń tak by ludzie jej nie widzieli ale była łatwo dostępna w razie potrzeby użycia. To dziwne jeśli nagle ośmioosobowa grupa będzie szła z kataną, mieczami, kosami i bóg jeden wie z czym jeszcze.- Mówię i chowam katanę.
Reszta nie czeka dłużej i sama chowie swoje bronie.
-Czy jesteście gotowi?- Pytam ostatni raz. I gdy widzę ich zdeterminowane miny wychodzę drzwiami.
Wpisuję adres na ekranie bransolety po czym ruszamy w wyznaczone miejsce. Po może półgodzinnej drodze doszliśmy do wylotu z miasta.
-No nie... znowu lasy?- Mruknął Platon.
Ruszyłem drogą bo nie mamy czasu na marudzenie. Patrzałem w ekranik idąc wprost do celu. Doszedłem do ukrytego w lesie domku drewnianego.
-Jak myślicie gdzie on teraz jest?- Pyta Evan a ja uderzam się dłonią w czoło. No a bynajmniej chciałem. Boss zasłonił moje czoło przez co uderzyłem w jego rękę.
-No co?- Pyta.
-No nie wiem. Może to ten facet co rąbie właśnie drewno z boku domu w dziwacznym nie tutejszym stroju trzymający katanę przy dupie....- Dodaję zirytowany.
-Faktycznie.. Nie zauważyłem. -Dodał oczywiście szeptaliśmy.
Ale gdy wszyscy jakimś cudem równo uderzyli się w czoło poskutkowało to głośnym klaśnięciem. Oczywiście, że nas zauważył.
-Jak wy....- Mruknął zdziwiony. Od razu wszyscy wyjęli broń ale ja nie zdążyłem. Bo gdy ten zobaczył, że Ci wyjęli zniknął i pojawił się przede mną łapiąc i znikając pojawiając się w poprzednim miejscu.
-Jestem chujowym zakładnikiem.- Mruknąłem.
-Zamknij się.- Dodał trzymając mnie mocno i ostrze przy mojej szyi.
Teraz mogłem mu się przyjrzeć z bliska. A czyli to jest ten Ruston.
CZYTASZ
𓂀 𝒵𝒶𝑔𝒾𝓃𝒾𝑜𝓃𝒶 𝒦𝓈𝒾ę𝑔𝒶. -𝐵𝑜𝓈𝓈𝒩𝑜𝑒𝓊𝓁. 𓂀
RandomWidiliano to małe miasteczko ukryte głęboko w terenie który dla ludzi jest kompletnie nieznany i niedostępny. Każdy kto pochodzi z tego miejsca jest wyjątkowy lub został obdarzony przez bogów niezwykłymi przemianami, mocami, zdolnościami lub talenta...