[Noeul]:
Chłopak się wykąpał i wyszedł z łazienki w samym ręczniku który był owinięty wokół bioder.. Jego ciało częściowo pokrywały małe kropelki.
Przełknąłem z trudem ślinę.
Nie jestem jakimś robotem. Oczywiście, że ten widok zadziałał na mnie ale... Bardziej niż się spodziewałem...
Przejechałem wzrokiem po jego klacie.
Te mięśnie.... Mocne rysy na torsie... Cholera! Noeul ogarnij się! Wywaliłem sobie w myślach z solidnego liścia.
-Czemu się nie ubrałeś od razu w łazience?- Pytam i wzrok kieruję na jego twarz. A on podchodzi do mnie i staję dosłownie naprzeciw.
-A co nie podobają Ci się widoczki?- Odzywa się a ja nie wiem czy lepiej zaprzeczyć czy potwierdzić dlatego na ten moment po prostu milczę spoglądając na niego.
-No.. wybacz żartuję tylko. -Zaśmiał się cicho. -Spaliłem swoje ubranie...- Dodaję a jego mina staję się neutralna.
-Że co? Żartujesz sobie teraz... Prawda?- Pytam.
-Nie...- Przeczy a jego mina mówi jasno, że to prawda.
-Dlaczego do cholery spaliłeś swoje ubranie...?- Pytam i pocieram palcami swoje skronie. Chyba migreny dostanę zaraz.
-Nie wiem. Moja moc zadziałała samoistnie. Być może zmiana otoczenia ma wpływ na moce jakiś. W końcu jesteśmy poza swoim wymiarem. - Mówi.
-Przyprawiasz mnie o ból głowy.- Dodaję i wzdycham. Chłopak natomiast uśmiecha się i patrzy na mnie.
-Wybacz postaram się już tego nie robić. Idziesz się też kąpać?- Pyta.
-Ahh tak tak.- Odparłem i podniosłem się do pionu. -Czekaj. To w czym ty teraz będziesz spał?- Odwracam się w jego stronę.
-Nago.- Dodaję.
-Nie żartuj już!- Mówię i idę do łazienki gdy w tle usłyszałem cichy śmiech chłopaka. Czemu tak bardzo lubi mnie podpuszczać i drażnić się?
Wszedłem do łazienki i zamknąłem drzwi.
Powoli się rozebrałem i wszedłem pod prysznic odkręcając gorącą wodę nie chcę mi się leżeć w wannie chociaż widoki są przepiękne.
To nic nowego, że woda mnie odpręża w końcu to mój żywioł. To dodaję mi o wiele więcej energii niż najedzenie się, wyspanie i tak dalej.
Zakręciłem wodę i już miałem wyjść gdy dotknąłem delikatnie szyb z kabiny by je otworzyć woda zaczęła znów lecieć i to o wiele mocniejszym strumieniem. Szyby zablokowały się a ja nie potrafiłem ich otworzyć.
Woda zaczęła wypełniać wnętrze kabiny. Coś jest nie tak z tym miejscem... Boss ma rację zmiana otoczenia i inny wymiar działa na nasze moce. Kabina zalała się gorącą wodą a ja utknąłem w niej.
To nie jest tak, że potrafiłem oddychać pod wodą. Bo nie potrafiłem. Mogłem wstrzymać oddech o wiele dłuższy od reszty ale powietrze wciąż było mi potrzebne do życia. Szarpałem za szyby by je otworzyć w końcu po 5 dobrych minutach szarpania szyby rozsunęły się a ja wyleciałem z kabiny wprost na ziemie. Tak jakby woda po prostu mnie wypluła ze swojego wnętrza.
A sama zniknęła w odpływie..
Nabrałem powietrza zaraz po wylądowaniu na ziemi.
Usłyszałem pukanie w drzwi a zaraz po tym głos starszego.
-Noeul? Wszystko w porządku? Co tak trzasnęło?- Mówi starszy.
Spojrzałem na drzwi a zaraz potem znów na kabinę prysznicową.
-Tak wszystko w porządku nie martw się! To ja trzasnąłem.- Dodaję tak by chłopak usłyszał.
Mruknął coś pod nosem, że rozumie i odszedł od drzwi.
Przetarłem twarz ręką. No na to to ja gotowy nie byłem.
Podniosłem się z ziemi i wytarłem w ręcznik. Ubrałem się i powoli opuściłem łazienkę. Kiedy wszedłem do pokoju chłopak siedział na łóżku na sobie miał koszulkę zwykłą białą bez rękawów i czarne szorty sięgające prawie do kolan.
-Skąd ty wytrzasnąłeś te ubrania?- Pytam unosząc lekko brew.
-Fort mi podrzucił. No kryzys by był. Gdybym miał być nagi do jutra.- Dodał i zaśmiał się.
Hm coś w tym było.
Wzruszyłem lekko ramionami i podszedłem do łóżka. W końcu! ŁÓŻKO a nie TRAWA albo ZIEMIA. Miękkie, cieplutkie i wygodne łóżeczko.
Zatopiłem się w pościeli przymykając oczy.
Chłopak położył się obok wcześniej gasząc światło w pomieszczeniu.
Nie musiałem długo czekać na rezultat położenia się. Nie wiem czym ale byłem wyczerpany. Czułem zmęczenie na tyle duże, że zasnąłem jak dziecko.
wszystko było w porządku oboje spaliśmy. Aż nagle wszedłem w kolejną fazę snu? Dosłownie sen, zacząłem śnić. Przed oczami miałem nasze miasteczko Widilianów.
Wszystko było cudownie, słońce świeciło dzieciaki biegały a ludzie kroczyli w różne strony mając uśmiechy na twarzy. A chwilę później zaczęło się ściemniać. Słońce zniknęło a groźny wiatr i mocna burza zaczęła trzaskać piorunami na prawo i lewo.
Domy zaczęły się rozpadać trawa straciła swój piękny zielony kolor wyglądała jakby została spalona. Ziemia zaczęła się rozpadać. Ludzie spanikowani biegali chcąc się ratować niektórzy wpadali w rozstępy ziemi. Inni przygnieceni zostali przez gruzy pozostałych budynków. Bariera zeszła z nad miasta a do środka wtargnęły Ormany paląc i zabijając naszych ludzi.
Zacząłem się wiercić niespokojnie w łóżku na tyle mocno, że musiałem obudzić Bossa który spał sobie smacznie obok.
Gdyż jego głos słyszałem w oddali tak jakby chciał mnie obudzić jednak sen był za bardzo realistyczny. Z moich zamkniętych powiek zaczęły lecieć łzy.
Nie byle jakie.. Krwawe.
Boss nie wie jeszcze tak dużo rzeczy o mnie.. Nie jestem w stanie powiedzieć mu na razie o tym..
Zmartwiony zaczął mówić do mnie głośniej w końcu udało mu się mnie dobudzić.
Spojrzałem zdezorientowany na starszego który wyglądał na zmartwionego.
Od razu zamknął mnie w ramionach gdyż teraz łzy przez otwarcie oczu nasiliły się bardziej.
-Już spokojnie... To tylko zły sen... Już dobrze..- Mruknął głos starszego. Gdy ja próbowałem nabrać powietrza. Przytuliłem się bardziej do jego klatki dopiero po paru minutach się uspokajając.
Nie zostawił mnie... Wciąż głaskał po plecach.
Chodź gdyby ktoś wszedł myślałby, że Boss mi coś zrobił. Przez krwawy płacz. Wszystko było pobrudzone od nich. Biała pościel, moje ubranie, twarz, szyja klatka nawet ramiona. Jego koszulka w okolicach klatki tez była cała w czerwonej cieczy.
-Wszystko w porządku..?- Pyta Boss a ja w końcu odnajduję siły by odsunąć się i spojrzeć na niego.
-Um tak..- Dodaję. -Przepraszam za to...- Odparłem.
-Za co? To normalne, że masz jakiś zły sen... Nie masz nad tym kontroli. Cieszę się, że mogłem być przy tobie w tym momencie.- Mówi a ja delikatnie się uśmiecham.
-Wydaję mi się, że to wpół sen... a wpół... wizja...- Dodałem.
Chłopak spojrzał na mnie.
-Co masz na myśli?- Pyta.
-Że musimy się pośpieszyć bo jeśli to co ja dziś widziałem okaże się proroczym snem to będziemy mieli poważne problemy...- Mruknąłem.
-Od jutra wszyscy dołożymy wszelkich starań do tej misji by jak najszybciej wykonać ją z powodzeniem.- Odparł.
-Dziękuję...- Dodałem a chłopak uśmiechnął się lekko i znów zamknął mnie w ramionach tym razem jednak kładąc się.
Leżałem na jego torsie bardziej.
-Postaraj się chociaż do tej 7 jeszcze przespać. Musisz mieć dużo siły...- Mówi a ja nie protestuję. Układam wygodniej głowę na nim i po prostu zamykam oczy.
Teraz to chłopak szybciej zasnął. Mi trochę zajęło gdyż przed oczami miałem w ciąż ten sam obraz.
Nie wiem co zrobię jeśli ta misja się nam nie powiedzie.
Czy będę musiał patrzeć na krzywdę ludzi? Czy sam będę musiał stanąć twarzą w twarz ze śmiercią? A dodam, że akurat ja i śmierć mamy powiązania a mimo to nie przepadamy za sobą...
W końcu po męczarni udało mi się zasnąć na nowo.
Do moich uszu po pewnym czasie zaczął docierać głos a chwilę później ktoś zaczął mną szarpać.
-Noeul! Noeul!- Słyszę ale moje powieki są za ciężkie w końcu jednak otwieram oczy i widzę nad sobą Rose która szarpie mną próbując obudzić.
-Rose..?- Pytam zaspanym głosem.
-Boże... Co Boss Ci zrobił...? Gdzie jesteś ranny?- Pyta z przerażeniem a ja dopiero zauważam, że nad łóżkiem jest też reszta. Esme, Platon i Evan. Wszyscy wyglądają równie przeraźliwie.
-Że co proszę?- Pytam i jestem rozkojarzony, nie wiem o co im chodzi?
-Jesteś cały we krwi....- Dodała Esme.
A ja powoli zdejmuję dłonie Rose ze swoich ramion po czym podnoszę się do siadu.
-Uspokójcie się... Nic mi nie ma. Nie jestem ranny a przede wszystkim Boss nic mi nie zrobił.- Dodaję i przecieram lekko twarz dłonią.
-Co? To skąd ta krew? I gdzie on teraz jest?- Odparł Platon.
-To długa historia. Tak w skrócie miałem koszmar i płakałem krwią i tyle.- Odpowiadam.
-Boże a wyglądałeś jakby ktoś cię zamordował z zimną krwią. Blady cały we krwi pościel tak samo nawet nie widziałem by ci się klatka podnosiła przy oddychaniu... -Dodał.
-Co wy tutaj robicie?- Pytam zmieniając już temat.
-No jesteśmy na zebraniu.- Odparł Evan.
-To już siódma?- Pytam i otwieram szerzej oczy.
-Tak a w sumie to dwadzieścia po.- Mówi Platon spoglądając na zegar wiszący w przedpokoju.
-Hm.. A gdzie Boss, Peat i Fort?- Pytam i teraz do mnie do chodzi, że całej trójki nie ma w tym pomieszczeniu.
-Nie wiemy w pokojach ich nie było.- Odezwała się Esme.
To dziwne... Powinni tutaj być..
Podniosłem się do pionu a drzwi z pokoju otwarły się. Cała trójka do środka weszła obwieszona siatkami naładowanymi.
Spojrzałem na nich lekko marszcząc brew.
Peat odłożył siatki na ziemi i wystartował do mnie łapiąc mnie za barki.
-Noeul? Co ci się stało? Coś ty zrobił?- Pyta z przerażeniem ale on już taki był, że na widok dużej ilości krwi strasznie panikował.
-Peat. Uspokój się. Nic się nie stało.-Dodałem i powoli zdjąłem jego dłonie z siebie.
-Gdzie wy byliście?- Pyta i patrzę na Forta i Bossa.
-Cóż nasza dwójka obudziła się o wiele wcześniej i nie umiała spać. Postanowiliśmy już zacząć ogarniać by nie tracić czasu więc zapukałem rano do was po cichu. Okazało się, że Boss już też nie spał ale ty tak. Więc stwierdził, że on pójdzie z nami szybko ogarnąć rzeczy byś ty mógł się wyspać. Ogarnęliśmy nowe ubrania, jedzenie oraz sprzęt do porozumiewania się by nie męczyć już tej biednej Rose. - Odparł Fort.
-Dzięki za troskę.- Dodała dziewczyna.
-To wszystko macie w tych siatach?- Pytam i patrzę na pełno reklamówek.
-Dokładnie.- Mówi. Podchodzi do siatek i bierze trzy pierwsze. -Zacznijmy od przebrania się.- Dodaję i wysypuję na łóżko wszystkie siatki z ubraniami. Dziewczyny jako pierwsze zaczęły grzebać w nich dobierając sobie stroje. Idziemy odzyskać księgę a nie na pokaz mody... No ale chociaż tyle frajdy miały. W końcu każdy znalazł to co chciał. Dziewczyny poszły się przebrać do łazienki a my jako chłopacy przebieraliśmy się w pokoju.
CZYTASZ
𓂀 𝒵𝒶𝑔𝒾𝓃𝒾𝑜𝓃𝒶 𝒦𝓈𝒾ę𝑔𝒶. -𝐵𝑜𝓈𝓈𝒩𝑜𝑒𝓊𝓁. 𓂀
RandomWidiliano to małe miasteczko ukryte głęboko w terenie który dla ludzi jest kompletnie nieznany i niedostępny. Każdy kto pochodzi z tego miejsca jest wyjątkowy lub został obdarzony przez bogów niezwykłymi przemianami, mocami, zdolnościami lub talenta...