2

264 7 0
                                    

Wróciłem do mieszkania i korzystając z okazji, że nie ma jeszcze współlokatora, zacząłem przymierzać same czarne rzeczy. Chciałem wpasować się w jego gusta i zapunktować.
Tak, podoba mi się Leo, ale czy to źle? Przynajmniej tak zapomnę o tym uczuciu, który czuję do Noah, zgaszę go w środku...
-Wow Saya?
Wystraszyłem się. O wilku mowa jak to mówią.
W progu stał Noah. Myślałem, że go nie będzie. Zawsze po zajęciach chodził ze znajomymi na piwo lub po prostu na miasto. Szczerze? Zazdrościłem mu.
-Zmiana stylu?
-Tak, nie podoba się?
-Nie no... Jest okey, ale zazwyczaj nie przywiązywałeś wagi do wyglądu.
To był cios poniżej pasa, starałem się i to cholernie wygadać przed nim, ale on tego nie zauważał! Gotowało się we mnie.
-Eh, nie ważne.
Ściągałem ciuchy i przebrałem się w te normalne. On nadal się gapił na mnie.
-Co? - powiedziałem oschle.
-Nic, nic. Widzę, że nie masz humoru.
No ciekawe dlaczego...
Resztą dnia zająłem się nauką. Nie miałem ochoty z nim gadać. Kiedy prawie kończyłem naukę słyszałem dźwięk sms.

Jutro powtórka. Tylko tym razem z innymi zabawkami.

Napisał Leo.

Nie mogę się doczekać!

Odpisałem i wróciłem do książek. Chciałem nauczyć się systematycznie materiału, bo nie mogę sobie pozwolić na braki w wiedzy.
Fakt zdarzało się mi nie być na wykładzie, ale łatwo od dziewczyn dostawałem ich notatki, one są takie ułożone i ładnie piszą. Natomiast chłopaki to bazgrolą, że każdy typ który zajmuje się kaligrafią złapał by się za głowę.

Następnego dnia kiedy wiedziałem doskonale gdzie się udać, na przystanek przyjechała czarna limuzyna. Spojrzałem na telefon, bo miałem gdzieś kto czym przyjechał, nagle jakiś facet elegancko ubrany podszedł do mnie. Zdjąłem pośpiesznie słuchawki, bo coś do mnie mówił, a ja nie słyszałem.
-Słucham?
-Pan Leo mnie przysłał.
-Aaa, tak. Już idę.
Byłem tak zmieszany i wybity z rytmu, że myślałem, że to sen.
Dodatkowo dużo ludzi gapiło na mnie z zazdrością, że muszą tu czekać na ten przeklęty autobus.
-Po co ta cała farsa? - zatopiłem się w siedzeniu i zkrzyżowałem ręce, cały czerwony.
-Haha, tak jak Pan Leo przewidywał, że tak zareagujesz. Nawet mi mówił, że chciałby to zobaczyć.
-Nie ma go?
-Niestety nie, dlatego mnie przysłał.
-Ale miałem się dziś spotkać z nim...
-Już objaśnieniam.
-Oj, przepraszam.
Czasem powinieniem się zamknąć i słuchać ludzi.
-Nic nie szkodzi. Jedziemy właśnie prosto do sklepu z męską garderobą. Tam znajdziemy odpowiedni garnitur dla Pana. Mamy na to cały dzień, natomiast drugim punktem jest dowiezienie Pana na spotkanie w wysokiej usytuowanej klasy przyjęcie.
-Czyli innymi słowy bogacze na luksusowej imprezie?
-Tak.
-Myślałem, że to będzie trochę później... Poza tym, sam miałem załatwić dla siebie ubrania.
-Pan Leo zapewnił, że wszystkie koszta pokryje i jeszcze jedno.
-Tak?
Wyciągnął do mnie rękę, która była ubrana w białą rękawiczką, złotą kartę.
-Pan Leo daje Panu kartę kredytową, nie ważne na jakie potrzeby.
-To za dużo...
Leo strasznie się rozpędza, można mnie kupić owszem, ale za usługę. A jak na razie nic nie zrobiłem dziś.
-Proszę wziąć. Nie będą kontrolowane Pańskie wydatki.
Wziąłem kartę i się gapiłem na nią jak głupi. Czułem, że to oznacza jakiś haczyk.
-Nie rozumiem... Mógł Leo wybrać najbardziej kulturalną i wysoko postawioną kobietę na to przyjęcie, a zabiera mnie? Męską prostytutkę, nawet nie wiem jak tam mam się zachować...
Facet się uśmiechnął.
-O to proszę się nie martwić. Pan Leo dobrze dobiera sobie towarzystwo. Co prawda wiele osób zaleca się o jego względy po to by mięć dobre kontakty lub łatwy dostęp do pieniędzy, ale Pan jest inny. Nie prosił Pan za wiele i to jest zaletą.
Po prostu wiem jakie jest moje miejsce. Wykonuję co do mnie należy i tyle.
-Jeśli chodzi o zasady przy gościach to niech Pan się nie martwi. Nauczę Pana.
Widziałem jak ten Pan jest życzliwy i ciepły, plus cierpliwy wobec mnie. Uśmiechnąłem się tylko i podziękowałem.

Zakładałem czerwone soczewki w kiblu. Leo już wynajął hotel na jedną noc i tam się przygotowywałem. Czyli między innymi po imprezie czeka na mnie zadanie.
Stałem tak przed lustrem, zazwyczaj aż tak sobie nie przyglądam, bo wpadłbym jeszcze większe kompleksy, no ale nie ważne. Stoję tak przy lustrze i w głowie powtarzam podnoszącą na duchu mowę, że dam radę.
Jestem introwertykiem i dlatego nowe poznawanie ludzi jest dla mnie trudne.
W burdelu jest inaczej, robisz co do ciebie należy i tyle.

Przed budynkiem widziałem go. Był bardzo seksowny w oddali. Wysoki, dostojny i też wyglądał na niebezpiecznego i surowego, jednak, gdy mnie zobaczył jego twarz rozjaśniała.
-Przepraszam za spóźnienie...
-Nic nie szkodzi. Dobrze wyglądasz.
-Dziękuję.
-Chodź. I nie stresuj się, będę obok, gdy będziesz potrzebował pomocy.
Pokiwałem głową i podążałem za nim.
Niech się dzieje.

Będziesz Mój [Yaoi] One Shots [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz