6

145 4 0
                                    

-Pani syn doznał wstrząsu mózgu. Z tym idzie, że musi zostać na obserwacji.
-Dziękuję Panie doktorze.
Matka Noah'a odwróciła się do mnie.
-Saya, spokojnie. Wyliże się.
Byłem cały poddenerwowany, już wiem co czuł chłopak, gdy na mnie czekał.
Przyszła właśnie policja. Chcieli mnie przesłuchać.
-Mogę być przy tej rozmowie? Chłopak trzęsie się ze strachu.
-Dobrze. Jednak Pani musi być cicho przy przesłuchaniu.
-Oczywiście.
Opowiedziałem o całym zdarzeniu. Trochę mało pamiętałem przez picie. Jednak, gdy widziałem krew na jego głowie, od razu otrzeźwiałem.
-Dobrze. To tyle. Najszybciej ich znajdziemy.
Pokiwałem głową.
-Saya, lekarz pozwolił nam wejść na chwilę.
Nareszcie. Myślałem, że dzisiaj to nie nadejdzie.

Miał bandaż na głowie plus gazę.
-Ja pójdę po picie, pogadaj z nim.
-Dobrze.
Kobieta wyszła, a ja głowiłem jak tu zacząć.
-Wiesz... Zastanawia mnie jedno. Dowiedziałeś się o mnie prawdę to nie odwróciłeś się ode mnie. Ba! Nawet chciałeś mnie uratować. Próbuję cię rozgryźć, ale nie udaje mi się.
-Najwidoczniej Ty niczego się nie domyślasz.
Podniosłem głowę i zobaczyłem chłopaka, który miał otwarte oczy.
-Noah!
Moje łzy poszły samoistnie. Nie kontrolowałem tego.
Zamknąłem oczy jeszcze bardziej płacząc.
Poczułem na głowie jego rękę.
-Jestem, spokojnie.

Kiedy ochłonałem, zacząłem rozmowę.
-Pamiętasz co się stało?
-Nie bardzo.
Lekarz mówił, że nie będzie pamiętać okoliczności urazu. Opowiedziałem mu, co się stało.
-Nie musisz tego pamiętać. To nie jest takie pilne...
Zastanawiałem się o co mu chodziło, jego zdanie.
-Co cię męczy? Powiedz.
Chciał podnieść się do siadu.
-Nie! Co ty robisz?
-Spokojnie. Dam radę.
Odpuściłem, zawsze udawał przede mną twardziela.
-Zastanawiałem się nad twoimi słowami.
-Saya... Ja czekam aż będziesz gotów mi to powiedzieć.
-TO powiedzieć?
-Nie chcę cię zapeszyć...
-No teraz to mnie zaciekawiłeś.
-Saya bądź ze mną szczery. Lubisz mnie, prawda?
Miałem mówić skąd wiesz? Nie wiedziałem co powiedzieć. Zaczerwieniłem się.
-Ja... Ja... - uciekałem wzrokiem. Zostałem zdemadkowany!
Noah złapał mnie za rękę. Spojrzałem na niego i jego wyraz twarzy... On się uśmiechał.
-Tak. To prawda. I... I co z tym? Pewnie wolisz dziewczyny... Ta rozmowa nie ma sensu.
Chciałem wstać, ale nie pozwolił mi.
-Nie uciekaj, Saya.
-Więc jaka jest twoja odpowiedź?
-Nie chcę grać na twoich uczuciach, ale... Sam siebie nie rozumiem co do ciebie czuję...
-Można to sprawdzić.
Usiadłem na brzegu łóżka. Dotknąłem go z lewej strony szyi i dotykałem go.
-Jak teraz się czujesz? Obrzydza cię to czy... Nie?
Złapał mnie za dłoń i otarł się buzią o moją dłoń. Niczym łaszący się kot.
-Myślę, że to właśnie czego potrzebuję.
-To... Dobrze. Chciałbym spróbować... Żebyś odkrywał swoje emocje.
Dotknął mojej twarzy i się nachylił. On mnie pocałował! Czy to mi się śni czy coś? O cholera! O choleraaaaaa!
Jego pocałunek był gorący. Myślałem, że się rozpłynę.
-Nigdy nie chodziłem z chłopakiem.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz.
-Boję się, że tym cię skrzywdzę.
-Ufam tobie. I wiesz co?
-Tak?
-Kocham cię, Noah. - uśmiechnąłem się.
-Saya... Ja...
-Nie musisz tego mówić, chcę abyś to zrobił nie przymuszony.
Znowu mnie pocałował.
-Dobrze.

Byłem taki szczęśliwy. Wręcz podskakiwałem kiedy wracałem do akademika. Jednak mój humor został przerwany...
W tej ciemnej uliczce stał Leo z fajką.
-Wreszcie się spotykamy.
-Czego ode mnie chcesz?

Będziesz Mój [Yaoi] One Shots [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz