8

71 3 0
                                    

Noah
Słyszałem każde słowa jakie wypowiadał prawdopodobnie Saya. Między innymi dużo mówił o tym, że mnie kocha i czeka. Opowiadał też o swoim dniu i jak był dumny, gdy powalił tego debila.
Byłem w kompletnej ciemni. Chciałem się przebudzić, ale było to trudne.
Saya poczekaj jeszcze na mnie...

Saya
Wstałem dość wcześnie, tylko po to, aby przed lekcjami go zobaczyć.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
Otworzyłem drzwi do jego sali.
-N-Noah?
-Hej Saya. - ledwo to powiedział.
Chciałem go przytulić, rzucić się w jego ramiona. Jednak się powstrzymałem, mogłem mu tylko zaszkodzić.
Złapałem go za rękę.
-Kochanie jak się czujesz?
-Możesz zawołać doktora?
-Jasne.
Musiałem wyjść, aby lekarzowi nie przeszkadzać.
Zadzwoniłem do jego mamy i tak jak ja rozpłakała się. Długo trzymałem swoje łzy.

Jego mama była w drodze. Mogłem wejść.
Jednak jego mina niczego nie zwiastowała dobrego.
-Saya ja... Nie czuję nic. Będę niestety kaleką. - rozpłakał się - Nie czuję swoich nóg...
Podszedłem do niego.
-Nie powiem, że mi przykro, bo to będzie litościwe. Posłuchaj mnie Noah. Nie zostawię cię. Kocham cię Noah, takim jaki jesteś. I żadne pieprzone bezwładność tego nie zmieni.
Złapałem go za policzki.
-Zostaw mnie. Będziesz się męczył. Pokochasz kogoś inn-
Przerwałem to pocałunkiem.
-Ty też mnie kochasz. - zacząłem płakać - Nie zapomnę cię do cholery!
Oboje płakaliśmy. Znowu go pocałowałem, dotknął mojego policzka i przyciągnął. Zwykły pocałunek przerodził się w namiętny. Tak długo na niego czekałem.
-Kocham Cię, Noah.
-Ja Ciebie bardziej. Wybacz, że tyle czekałeś...
-Proszę nie zostawiaj mnie.
-To raczej moja kwestia... - uśmiechnął się smutno.
Pocałowałem go znowu.
-Nie myśl o tym. Wiem, że to ciężkie, ale będę Ci pomagał. W rehabilitacji i w ogóle we wszystkim. Daj sobie pomóc. Zresztą mam dług wobec ciebie. To dzięki tobie żyję.
-Nigdy więcej tego nie rób.
-Ty też.

Kilka dni później
Noah głównie leżał i odpoczywał, chodził na rehabilitację, a ja z boku patrzyłem jak ćwiczył.
Razem z mamą przenieśliśmy się do jego pokoju, aby nie czuł się samotny.
Graliśmy w planszówkę, gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Otworzyłem je, a tam stał Leo.

Nasze relacje lekko się poprawiły od tego incydentu. Przez sms pytał jak się czuję i  o Noah'a też.
Nadal nie mogę wybaczyć jakich szkód mi narobił psychicznych. Jednak dzięki Clove zachowywał się potulnie. Czyżby go zmieniła? Możliwe. Dowiedziałem się od niego, że ze sobą chodzą. Gdy dostałem taką informację, można powiedzieć, że bombardowałem ją smsami. Było w porządku.

Zaprosiłem go do środka. Czy się zdziwiłem, że zna ten adres? Nie. Miał swoje znajomości i swoich szpiegów.
Kiedy Noah go zobaczył, chciał się na niego rzucić.
-Noah spokojnie. Nic nam nie zagraża.
-Na co go wpuszczałeś?
-Przyjechałem na chwilę, spokojnie jestem tu pokojowo.
-Wynoś się. - wysyczał przez zęby.
-Noah! Uspokój się. - wtrąciła mama.
-Saya chciałem cię zaprosić na ślub.
-Clove i ty się pobieracie? - zdziwiłem się.
-Tak. Czuję, że jest to to. Ale nie ważne. - wręczył mi kopertę - No tak. Oczywiście z osobą towarzyszącą. Dowidzenia.
Ukłonił się i wyszedł. Pobiegłem do okna, gdzie zaparkował. Clove wysiadła i wiedziałem jej brzuch. Była w ciąży! Dlatego tak to przyspieszyli.

-Chyba nie zamierzasz tam iść.
-Noah spokojnie. Narobił bałagan, ale swoje błędy nadrobił. Poza tym jeśli ty nie chcesz ze mną iść to zrozumiem.
Westchnął. Mama poszła zaparzyć herbaty.
-Pójdę z tobą. Żeby cię chronić.
Uśmiechnąłem się.
-Myślę, że Clove go naprawiła.
-A skąd ona go zna?
Wytłumaczyłem mu jak zdobyła numer.
-Może ona go ustawi do pionu.
-Jestem tego pewny. No dobrze, nie mówmy o tym. Skupmy się na sobie. Położyłem rękę na jego policzku i pogładziłem kciukiem jego skórę.
-Kocham cię.
-Wiem, ale na to musimy zaczekać aż moja sprawność wróci.
-Dobrze. Ale wiedz, że bardzo chciałbym to z tobą zrobić. To było marzenie.
-Jakim cudem cię nie dostrzegałem?
Pocałowaliśmy się znowu.
-Dobrze to ukrywałem.
-Żeby była jasność, teraz ja będę opłacać twoje studia.
-Nie, nie zgadzam się.
-A jako pożyczka?
-Wtedy może być.
Pocałował mnie w policzek.
-Chodź tu.
Wskazał na miejsce obok niego.
Zrobiłem tak i od razu mnie przytulił.
-Mmm, tęskniłem za tym.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Ja bardziej.

Będziesz Mój [Yaoi] One Shots [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz