2.2 (18+)

542 7 0
                                    

[Jeszcze wtrące, że jak mnie zaobserwujecie to na tablicy daję informacje, gdy już jest nowy rozdział. Także zapraszam. 😊]


Wymieniłem się numerami z ciotką. Jakoś czułem w niej przyjaciółkę, pomimo wieku. Była jedyną, która nie miała kija w dupie.
Musiałem się jednak z nią pożegnać. Byłem z nią tak dwie godziny i nie nudziłem się. Jednak kiedy byłem sam, wszyscy podchodzili do mnie. Poznać mnie? Tak, ale ich tematy mnie nie interesowały.
Patrzyłem w stronę wejścia, gdzie poszedł mężczyzna.
Nie zauważyłem, że już go tam nie było.
-Uratować cię od tych ludzi? - usłyszałem cichy szept przy uchu.
Odskoczyłem, nie wydając żadnego dźwięku.
-L-leo! - zakryłem ucho cały czerwony.
-Panie Leo! Bardzo wyśmienicie, że Pan przyprowadził tego kawalera.
To ten typ co gada bez dopuszczenia kogoś do głosu. Strasznie mnie irytował, bo się mnie uczepił.
Leo tylko mu potakiwał. Miał na prawdę anielską cierpliwość.
-Wybaczy Pan, ale musimy już iść. Dobrej nocy.
-Oh, no dobrze. Dobrej nocy.

Na początku nie odzywałem się kiedy wsiadaliśmy do limuzyny. Jednak zaskoczyło mnie, gdy chcieliśmy iść, on złapał mnie za rękę.
Było mi jakoś ciepło na sercu. Czułem się strasznie opuszczony, gdy byłem wśród tylu ludzi. Czułem... Pustkę.

Jednak, gdy spojrzałem na jego twarz był bardzo poważny. Nic się nie odzywał. Zamyślony patrzył przez przyciemnioną szybę.
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
Co siedzi w jego umyśle? Bardzo jest zamknięty.
Ugh! Tysiąc myśli na sekundę, ogarnij się! Teraz jedziemy do hotelu i będziemy się...
-Nad czym myślisz?
-Nad niczym... - wypaliłem szybko, ale i tak czułem pieczenie na policzkach, no cholera!
-Chodź tu. - poklepał skórzany fotel, wolne miejsce obok niego. To nie była prośba. To był rozkaz.
Zrobiłem to posłusznie i potulnie. Bez sprzeciwów czy czegoś innego.
-To co myślisz interesuje mnie. - złapał mnie za podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy - Nawet nie wiesz jak bardzo się wkurzyłem, gdy nie wyszły moje negocjacje. Jednak, gdy cię zobaczyłem gniew minął. A zamiast tego pojawił się spokój i uśmiech.
Pocałował mnie delikatnie. Inaczej niż zazwyczaj. Potem zaczął mnie całować po szyi, coś co nigdy tego nie robił, zaczął mnie dotykać po brzuchu i potem po klatce.
Czułem jego ciepło, jego oszałamiające perfumy, które mógłbym wdychać godzinami.
-Niestety w hotelu nie mam moich zabawek, ale normalnie też możemy się rozkoszować.
Byłem strasznie upojony jego dotykiem, czułem się podniecony. Mój oddech strasznie przyspieszył. Natomiast jego ciepły oddech muskał moją skórę w czułych miejscach.
Dojechaliśmy na miejsce.

Pociągnąłem go za rękę, spieszyliśmy się, aby dotrzeć do pokoju. Całowaliśmy się nawet przed drzwiami pokoju. Przygryzłem delikatnie, ale uwodzicielsko jego wargę.
Nie wiedziałem czy mu się podobało... Ciężko go odczytać, jednak jego duży przyjaciel stał na baczność.

Rozebrał mnie i popchnął na łóżko, zacząłem sam się rozciągać, gdy on się rozbierał.
-Mogę cię dotknąć? - spytałem, bo większość moich klientów nie lubiło tego.
-Możesz mnie nawet poczuć. - zaśmiał się.
Podniecał mnie i to choleeeernie!
-Przysuń się na krawędź łóżka.
Zrobiłem tak i złapał moją dłoń, on miał ją dużą, jak nie tylko rękę, ale nie ważne. Położył moją dłoń na jego tors i potem na brzuch, miał klatę bardzo wyrzeźbioną.
Spojrzałem w dół, a jego penis był nabrzmiały.
-Włoż go do ust.
Wiedziałem, że kiedyś do tego dojście. Nigdy tego nie lubiłem, bo mnie obrzydzało... Jednak teraz jest inaczej. Czuję się jak niewolnik swoich uczuć, miotam się między jednym, a drugim. Nigdy nie wiedziałem co to miłość, nikt mi tego nie pokazał. Dlatego jestem tu gdzie jestem. Jestem zwykłą dziwką...

Złapałem delikatnie jego członka. Zacząłem ssać jego penisa. Ciućkać, ciągnąć i lizać.
Zaskoczyło mnie jedno. Nie próbował wsadzić go głęboko w gardło, jak to inni robili, co mnie bardzo wkurwiało. On tego nie robił.
Sapał cicho, sam samiec alfa nie może jęczeć. Dlatego przyłożyłem się jeszcze bardziej do tego, pomagając sobie ręka. Masując w górę i w dół to szybciej.
-Ugh... Zwolnij, bo zaraz ja... Mmm...
Biała maź wytrysneła na moją twarz.
Połknąłem trochę jego spermy. Pobiegłem do łazienki, wytrzeć twarz. Nic nie widziałem zupełnie, dlatego.
Usiadłem znowu, trochę ogarnięty.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, zdarza się.

Zaczął we mnie wchodzić, oczywiście z prezerwatywą, tym razem go widziałem i to jest mega i cholernie podniecające.
Położył się na mnie, czułem go całym ciałem. Jednak najpierw, chciał to robić przy ścianie. Podniosłem nogę, on ją uniósł do góry. Zaczął we mnie wchodzić i wychodzić. Jęczałem niemiłosiernie głośno, nawet zacząłem krzyczeć jego imię.
Potem przeniósł mnie na łóżko, bo nie mogłem się nawet ruszyć.
Miałem łudne nadzieję, że teraz się kochamy. Jak prawdziwi kochankowie, jak w serialach. Jednak prawda była zupełnie inna...

Obudziłem się nad ranem. Na szczęście był weekend. Niestety nie było obok mnie oprawcy bolącego dupska. Po prostu zwiał. Było mi przykro, ale czego się spodziewałem? Jednak mój humor rozpogodził się, kiedy na szafce nocnej widziałem liścik.

Było nieziemsko. Pamiętaj, teraz jesteś Mój.

Zdziwiłem się nad ostatnim zdaniem. Co to oznaczało? Jednak niedługo miałem się o tym przekonać...

Będziesz Mój [Yaoi] One Shots [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz