9 (18+) KONIEC

178 2 0
                                    

Wróciliśmy do akademika. Noah był już w pełni zdrowy. Było na to 30% szans, ale chyba miłość zwyciężyła.
Skończyłem z pracą w burdelu. Jednak kiedy oboje przekroczyliśmy próg to zaczynały się wyzwiska w moją stronę.
-Dosyć! - warknął Noah, wszyscy ucichli - Jeśli dalej będziecie wyzywać to spodziewajcie się spotkania ZE MNĄ.
Ostatnie słowa zaakcentował bardzo groźnie. Aż sam się wystraszyłem.
-Idziemy. - szepnął do mnie.
Reszta ludzi nawet bała się szepnąć. Od Noah'a zawsze czuli respekt, lojalność i szlachetność. Dlatego nawet najbardziej pojebany chuligan nie ważył się podważać jego zdania.
Niczego nie musiałem wyjaśniać. On ich wyjaśnił za mnie.

Oboje chcieliśmy zachować tą tajemnice do dnia w którym ujawnimy się. Inaczej Pride month. Dla innych i jego taty będzie to szok. Sam denerwował się jak to będzie.
Jednak powiedział bardzo stanowczo, nie boi się nikogo, ani niczyjego zdania na ten temat.
Wiedział, że to co powiedział przed spaniem było błędem, ze sto razy mnie przepraszał i przyznał się, że wiedział się podkochuje.
Ah mój głupi mózg musiał to powiedzieć...

Czuliśmy każdy wzrok na nas. Denerwowało mnie to trochę, jednak gdy spojrzałem na Noah'a. Oj on był bardziej wkurzony. Nigdy go takiego nie widziałem.

Time skip
Leżeliśmy na łące na kocyku. Las i łąka były niedaleko domu chłopaka.
-Kiedy się zakochałeś we mnie?
Oparł się o rękę i patrzył na mnie tym cwaniaclkim spojrzeniem.
-Ooo nie. Nie powiem Ci. To zbyt żenujące.
-No weeeź. Jestem ciekaw.
Tak uroczo prosił.
-Ale to jest nie fair! Co ja z tego będę miał?
-Hmmm... Chyba wiem co byś chciał.
Pocałował mnie i złapał za biodra przysuwając się do mnie.
-Nie tu...
-No wiem. Moja mama poszła do koleżanki. Pewnie jej nie będzie do północy. Więc myślę, że nadarzyła się idealna okazja.
-Pfff, zboczeniec.
-To jak? Powiesz mi?
Pokręciłem głową uśmiechając się. Boże jaki upierdliwiec, no ale mój.
-Kiedy mówiłeś, że mnie przytulisz jak będzie mi ciężko. Niby to było po przyjacielsku... Ale ja czułem coś więcej. Starałem się strojem, zapachem w sensie perfumy. Oferowałem nawet jedzenie lub podzielenie się słodyczami.
Złapał się za głowę.
-Ale byłem ślepy, przepraszam.
-Nic nie szkodzi. Teraz jak się starasz wszystko poszło w niepamięć.
Pocałowałem go.
-Chodź tu.
Przeciągnął mnie tak, że leżałem na nim.
-Na pewno będzie w porządku? Nie chcę ci niczego urazić.
-Wszystko jest w porządku, nie martw się. Tylko... Nigdy nie robiłem to z facetem.
-Poprowadzę cię. Ale... Chyba cię to odpycha, że robiłem to z innymi?
-Nie, byłem cholernie zazdrosny o ciebie, przepraszam. Wiem, że to toksyczne.
-Nie jesteś toksyczny. - pocałowałem go - Jesteś mój i to mi wystarcza.

Położył mnie na łóżku. Delikatnie całował po moim chudym ciele.
Czułem narastajacą jego męskość, która ocierała się o moje krocze.
Całował mnie delikatnie po szyi.
Czułem się podniecony. Tak długo czekałem na ten moment. Zaczęliśmy rozdzierać ubrania, zrzucajac na ziemię.
-Rozciąganie. Inaczej nie wejdziesz tym gigantem.
-Haha, jak ty go nazwałeś?
-Oj cicho bądź.
Włożył palec patrząc mi głęboko w oczy. Jęknąłem natychmiastowo, zawsze wyobrażałem jakby to było, gdyby Noah by mnie brał. Proszę niech to nie będzie sen. Bo wiele razy mi się tak zdarzyło...
Językiem jeździł po moim ciele plus dokładał palce, a ja dostawałem rozkosz.
Miał duże palce, ale widać było jakby mną się bawił. Doszedłem. Nigdy nie zdarzyło mi się przy innym kliencie. Było mi wstyd.
-Prze... Przepraszam.
-A za co ty mnie przepraszasz?
-No wiesz... Nie powiem tego na głos! - zasłoniłem twarz ze wstydu.
-Kochanie. - otworzyłem szeroko oczy, zazwyczaj po imieniu mnie nazywał. Złapał mnie za dłonie i je ucałował - Nie udawaj kogoś kim nie jesteś i nie chamuj się. Uwielbiam twoje reakcje i bardzo cię kocham. Jasne?
-No... Okej...
Zaczynał wchodzić powoli w mój otwór. Wcześniej zakładając prezerwatywę.
-Nie. Noah... Ja...
-Boli?
-To nie tak. Po prostu użyj lubrykantu.
-Dobrze.
Zaczął lizać moje sutki, a ja jęczałem nie miłosiernie głośno. Dobrze, że nie ma tu blisko jakiś sąsiadów.
Zaczął płynnie pchać do dziurki swojego dużego przyjaciela.
Myślałem, że eksploduje. Czułem go w środku, pchał się w stronę mojego punktu.
-Ah ~ Ah! AH!
Jego przyjaciel zaczynał rosnąć i rosnąć, bardzo go podniecałem.
Zaczęliśmy oboje szybko oddychać, nasze ciała idealnie kształtem do siebie pasowały.
Jego ruchy i pieszczenie mnie były delikatne. Nie narzekałem, była to inna odmiana.
Każdy robił to szybko, tylko dlatego, aby dojść, nie czekając na mnie.
Jednak z Noah'em było inaczej, czułem jego miłość. Miłość w postaci delikatnego dotyku, czułych pocałunków w usta i na całym ciele. Czułem spełnienie.
-Saya Kochanie, razem. Daj ręce.
Palce były splecione z jego palcami. Ręce miałem nad głową. Oboje dostawaliśmy ekstazy.
-Ooooh Noah! Tak mi... Ah ~
-Widać komuś się ugh... Podoba.
Kiedy pchnął głębiej go, poczułem wielki orgazmu. Cały drżałem.
-W porządku?
-Uh... Noah! To był najlepszy seks. - chciałem dodać, że najlepszy seks w moim życiu, jednak powstrzymałem się od tego komentarza. Nie chciałem psuć tej chwili.
Zaczęliśmy się długo całować.
Noah nie dał za wygraną i wziął mnie w ramiona i na niego wsiadałem.
Dostawałem takiego orgazmu, że aż się dziwiłem.
Nie doznałem nigdy takiego uczucia.
Noah w tym co robił był dobry, choć robił to pierwszy raz z chłopakiem. Skubany nabrał wprawy.

Jakiś czas później
-Gotowy?
-Jak nigdy! Jak wyglądam?
-Kolorowo.
-Jak typowy gej, chciałeś powiedzieć.
-Nie, nie miałem tego na myśli...
-To był sarkazm.
Szykowaliśmy się na to wydarzenie. Mama Noah'a miała zaprowadzić jego tatę, aby go zobaczył.
Jeszcze pomalowałem mojego chłopaka w tęczowe flagi na policzkach.
Widziałem jak był poddenerwowany...
-Gotowe!
-Dzięki.
-Wiesz, nie musisz tego robić... To bardzo duży krok, ujawnienie się...
-Przykro mi, że twoi rodzice cię nie zaakceptowali.
-Nawet nie chcę mieć kontaktu z nimi... - odburkłem.
-No właśnie... Zdarzy się taka sprawa... Że zaprosiłem twoją mamę na to wydarzenie.
-Co? Jaja sobie robisz?
-Żebyś pogodził się z nią, chociaż z nią. Martwi się i to rozumiem.
-Zabiję cię, za moimi plecami!?
Odwróciłem się obrażony i wkurzony.
Przytulił się do mnie.
-No nie gniewaj się ~
Nie mogłem się mu oprzeć.
-Specjalnie to zrobiłeś, abym też się denerwował.
-Tak.
-O ty mendo!
Uciekł zanim mu cokolwiek zrobiłem.

Dzięki temu wydarzeniu wszyscy dowiedzieli się, że jesteśmy parą. Mogłem w końcu złapać mojego chłopaka za rękę i być szczęśliwy.

Nigdy nie spodziewałem się, że będę tak szczęśliwy i skończy się wszystko jak w bajce.

[Jak widać po tytule to koniec tej książki. Szczerze? Dobrze się bawiłem pisząc to. Chciałem zrobić taką książkę, która nie będzie taka cukierkowa. W sensie, że nie taka kolorowa z sytuacjami, że chłopak wyznaje od razu miłość, a ten drugi się od razu zgadza i też z przekleństwami.
Mało teraz osób mnie rozumie pewnie, no ale nie ważne.
Mam nadzieję, że książka się podobała. I zaobserwujecie po więcej 😊 wyświetlenia też robią swoje, bo mnie motywowało do napisania rozdziału. Dziękuję osobą za gwiazdki!
Wyciskałem z tej książki ile się dało. Czy będzie więcej takich książek? Nie wiem. Jeśli napiszecie kto z kim fajnie by było, abym napisał to chętnie. Np robot + człowiek albo demon +człowiek, coś takiego. Dajcie swoje pomysły w komentarzach! ❤️ Dzięki. Dobranoc, dzień dobry, nie wiem kiedy to czytacie xD]

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Będziesz Mój [Yaoi] One Shots [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz