4.1 (18+)

404 7 0
                                    

Uwaga pojawiają się brutalne sceny. Ostrzegałem :)

-Może wyjaśnisz mi kim on jest, Saya.
-Saya? A nie czasem Mirvis?
-Chyba coś ci się pomyliło.
Mnie strasznie zatkało. Nic się nie odzywałem.
-Ah, pewnie ci nie powiedział, że jest Mój.
Podniosłem głowę i panicznie się bałem. Patrzyłem w jego oczy błagalnie wręcz, aby tego nie mówił.
-Mirvis, a raczej Saya jest moją własnością, polecony przez agencję towarzyską.
-Co ty mówisz?
-Inaczej męska dziwka.
Uśmiechnął się jakby sprawiało mu to przyjemność. Wpadłem i to po całości.
Rzuciłem zakupy i uciekłem.
-Saya! - wolał za mną Noah, jednak ja nie zamierzałem się zatrzymywać. Biegłem ile sił w nogach.
Z moich oczu wyleciało tyle łez. Mój świat właśnie się rozpadł. Co Noah pomyśli o mnie? Na pewno będzie się mną brzydził. Nigdy nikt tak mnie nie upokorzył...
Na własne życzenie to wszystko sobie zrobiłem. Mogłem wcześniej o tym powiedzieć, ale bałem się i odkładałem to non stop na inne dni.

Błądziłem po mieście snując się bez celu. Wypłakałem się, ale teraz przyszła złość. Chcę z nim to wyjaśnić. Osobiście.
Poszedłem do klubu, gdzie zazwyczaj tam spędzał czas ten dupek.

-Dlaczego to zrobiłeś?! Obowiązywała cię umowa!
Spojrzał na mnie wzrokiem z pogardą. Odłożył szklankę whiskey na stolik. Panienki były przytulone do niego, aż wzbierało mnie na wymioty.
-Nic mnie nie ogranicza. Poza tym wyraźnie ci pisałem, że teraz jesteś mój i tamten chłopaczek mnie wkurzył.
-On nie zna tego świata, tak się nie robi!
-Najpierw bawiło mnie niańczenie cię. A potem zacząłeś mnie drażnić, ciągle Leo to Leo tamto, czy ty się zakochałeś czy jak? Jesteś strasznie naiwny i łatwo tobą manipulować. Znudziłeś się mi.
-Ty dupku... Myślałem, że jesteś inny!
-Byłeś tylko zabawką w moich rękach, także spadaj. - powiedział machając ręką.
Wybiegłem stamtąd bardzo zły.
Stanąłem w ciemnej uliczce. Z zaciśniętymi pięśćmi. Miałem ochotę coś rozwalić!
Nagle poczułem czyjąś obecność. Byli to ochroniarze Leo.
-Co my tu mamy? Kolejna zabawka wyrzucona na śmietniko. Ale spokojnie, my zrobimy tak, abyś się nie zmarnował.
Otworzyłem szeroko oczy. Jeden rzucił się na mnie i związał mi z tyłu ręce.
Drugi odwrócił mnie przodem do ziemi.
-Nie proszę! Zostawcie mnie!
Bałem się. Patrzyłem w stronę ludzi, jednak nikt nie chciał pomóc. Każdy odwracał wzrok. Byłem zdany na siebie.
Ten mężczyzna ściągnął mi spodnie wraz z bokserkami. Zaczynał we mnie wchodzić, czułem ból. Rozrwany tam w środku. Następny wepchnął swojego fiuta w moje gardło praktycznie.
-No dalej, czyń to co do ciebie należy. Głupia dziwko.
Łzy leciały mi po policzkach z bólu najwięcej. Czułem krew, która spływała po moich udach.
Było ich trzech, więc trzech wkładało we mnie. Ich dotyk był szorstki i brutalny. Brzydziłem się.
Kiedy ugryzłem jednego w penisa, dostałem porządny łomot. Kopali, szarpali i po prostu... Bili.
Zemdlałem z wycieńczenia i bólu.
-Ej, on się nie rusza.
-Ktoś tu idzie!
-Spadamy stąd!
-Hej! Stójcie!
Mój wybawiciel dopiero teraz przyszedł? To cud, że w ogóle ktoś chciał się w to mieszać.
-Saya, nie...
Tak. Był to Noah. Otulił mnie swoją bluzą i podniósł delikatnie. Jego zapach powodował u mnie spokój.
Nie chciałem, aby tak mnie widział. Nagi, zapłakany, z krwią... W totalnym bałaganie.
-Trzymaj się, zabieram cię do szpitala.
Zamknąłem oczy, zatracając się w tym zapachu.

Będziesz Mój [Yaoi] One Shots [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz