7

139 5 1
                                    

[Na początek, dziękuję za wyświetlenia! Ta książka myślałem, że to nie wypał, ale jednak się obroniła xD]

Wróciłem do pokoju. Bez Noah'a było tak cicho, tak mi ciężko bez niego. Zacząłem płakać. Nigdy nic lubiłem tego robić, ale te wszystkie emocje we mnie szalały, że aż czekały na ujście. Ojciec powtarzał : płacz jest dla słabych. I chyba miał rację, słaby to ja byłem.
Po godzinnym płakaniu usnąłem, nawet nie wiem kiedy.

Noah
Wręcz siłą wyszedłem sprzeciwiając się mamie. Nie mogłem znieść tego uczucia. Tęskniłem za nim i chciałem, aby był blisko mnie.
Dodatkowo wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Saya nie odczytywał ode mnie smsów.
Kiedy wpadłem do pomieszczenia, zmierzałem do jego pokoju.
Zobaczyłem go, spał. Miał spuchnięte oczy od płaczu prawdopodobnie...
Dotknąłem jego ramienia i trochę szturchałem.
Kiedy otworzył oczy i spojrzał na mnie, rzucił się na mnie przytulając.
-Hej. Co się dzieje? - byłem bardzo zdezorientowany.
Objąłem go i przytuliłem. Głaskałem jego włosy. I czasem całowałem w jego czoło.
-Już już... Jestem tu.
Ściskał mnie za bluzę i płakał mi w ramię.

Po godzinnym płakaniu, Saya się uspokoił.
-Chcesz porozmawiać?
Pokręcił głową na nie.
-No dobrze, chodź na łóżko. Potowarzyszę Ci.
Położyłem się obok niego. Od razu się we mnie wtulił, a ja go objąłem. Był taki delikatny. Tylko ja widziałem jego słabszą stronę.
Czułem jak moje serce przyspiesza, a na policzkach chyba miałem mały rumieniec.
Wziął wdech i schował się w zagłębienie szyi. Był jak taki kotek, który potrzebuje czułości. Nie przeszkadzało mi to.
Nic nie mówiłem, nie chciałem psuć chwili.

Oboje zasnęliśmy, twardym snem. Kiedy się obudziłem rano, poszedłem do kuchni. Szykowałem śniadanie, kiedy skończyłem przyniosłem je.
Saya jeszcze spał, wyglądał uroczo.
Usiadłem obok niego i pocałowałem go. Obudził się.
-Hej, przyniosłem śniadanie.
-Czy ty mnie obudziłeś pocałunkiem?
-Tak, a co?
-Powtórz to.
-Co?
-Chcę... Nie kuźwa nie powiem tego na głos!
Zaśmiałem się i przybliżyłem się. Pocałowałem go namiętnie, przygryzając jego wargę delikatnie.
On był cały w rumieńcach. Uśmiechnąłem się.
-A teraz wcinaj.

Saya
Chciałem się udać do agencji, aby Leo nie mógł wziąć kogoś nowego do tej chorej akcji. Noah chciał ze mną iść, aby w razie czego interweniować, był mega słodki, ale to musiałem załatwić sam.

-Jak to on może wszystko do cholery?!
-Nie drzyj się. On jest z mafii on wszystko może.
-Ale nic nie podpisywałem! W dodatku mam być jego niewolnikiem przez rok?!
Rozmawiałem z moim byłym szefem. Miał na koncie dużo nielegalnych rzeczy, palenie maryśki, narkotyki i ten biznes.
-Słuchaj on mnie chroni, dzięki niemu mam najlepszego adwokata.
-Tak, czyli chronisz swoją dupę.
-Biznes jest biznes.
-Wiesz co? Ty też jesteś dupkiem.
-A co ty możesz mi zrobić? Nic, wiesz? NIIIIC.

Biegłem prosto do klubu, gdzie przesiaduje Leo. Dzięki wsparciu Noah'a, zacząłem działać. Jednak kompletnie nie wiem jak to rozwiązać.

-Kogo ja tu widzę, Saya?
-Daruj sobie te uprzejmości.
-Uuu pokazujemy pazurki, widzę.
-Skończ już tą gadkę. Chcę rozwiązać umowę.
-Wiesz, że to nie możliwe, poza tym tą umową możesz się tylko podetrzeć. Jesteś mój i tak czy siak.
-GÓWNO PRAWDA! Nie dam się szantażować, szczególnie tobie.
-Tak? To pokaże ci coś co zmienisz zdanie.
Wziął tablet i słyszałem jakieś jęki. Kiedy odwrócił do mnie tablet, zbielałem. Filmik przedstawia jak byłem w hotelu uprawiać z nim seks!
-Ty sukinsynu! - chciałem się na niego rzucić, co był zaskoczony, jednak w porę jego ochrona zareagowała.
-Jeśli będziesz się stale stawiał ten filmik pójdzie na stronę twojej uczelni.
-Saya?
Odwróciłem się, filmik nadal leciał. To był Noah, który był zszokowany.

Będziesz Mój [Yaoi] One Shots [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz