Mansi
Teraźniejszość
Na dworze szalała burza. Co chwila było słychać, jak piorun uderza o ziemię, wprawiając ją w drgania, a na niebie rozbłyskały białe smugi. Usiadłam na parapecie w swoim pokoju, otwierając okno. Kilka kropel spadło na moje ubrania, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Uwielbiałam burzę, a siedzenie na dworze było oczyszczające. Moja prywatna spowiedź. Każdy grzech, który popełniłam, zostawał mi wybaczony. Nigdy nie byłam wierzącą osobą, mimo że moi rodzice tak. Jednak nigdy nie naciskali na to i dawali mi pełen wybór, wspierając na każdym kroku. Byłam wdzięczna za nich. Inni mieli dużo gorzej ode mnie, więc nie zamierzałam na nich narzekać.
- Kochanie jesteś już spakowana? - zapytała mama, nie siląc się zapukać przed wejściem do mojego pokoju. Szybko zeskoczyłam z parapetu i przeniosłam wzrok na kobietę. Wyglądała pięknie. Jej brązowe włosy opadały kaskadami na ramiona, piwne oczy uważnie mi się przyglądały. Na sobie miała białą, satynową piżamę, która podbijała kolor jej opalonego ciała.
- Tak. Zaraz wychodzę. Daniel zaraz po mnie przyjedzie. - odparłam, a na czole rodzicielki pojawiło się kilka zmarszczek.
Nigdy za nim nie przepadała i dużo bardziej wolała jego przyrodniego brata, Logana. Był kompletnym przeciwieństwem jego. Kartoteka Logana była dużo większa od biblii a mamie i tak to nie przeszkadzało. Nie miałam pojęcia dlaczego. Zawsze była poukładana i krytykowała każdego wandala w mieście jako jego burmistrzyni. Natomiast mu pozwalała na dosłownie wszystko. Pewnie już dawno przestała utrzymywać kontakt z rodziną Amserów, ale trzymały ją interesy z ojcem Logana. Odkąd jego ojciec ożenił się z matką Danila, moja rodzicielka już nie przebywała tyle czasu w ich domu co kiedyś.
- Gdzie jedziecie? - zapytała, uważnie mi się przyglądając.
- Jego mama organizuje imprezę pożegnalną i zostałam zaproszona. - wyjaśniłam, podchodząc do lusterka, w międzyczasie dostając wiadomość od swojego przyjaciela.
Daniel: Czekam.
Mansi: Już idę.
Szybko zerknęłam na swoje odbicie, stwierdzając, że wyglądam jak dziwka. Czarna satynowa sukienka podkreślała moje kształty, a makijaż był zdecydowanie za mocny, ale dodawał mi pazura. Uśmiechnęłam się, odgarniając swoje brązowe włosy na plecy. Wzięłam małą torebkę i spojrzałam na mamę.
- Nie czekaj na mnie. Będę późnym wieczorem. - wyjaśniłam i wyszłam ze swojego pokoju, schodząc po schodach do korytarza. Założyłam skórzaną kartkę i wyszłam na ulewę. Całe szczęście, że Daniel stał pod samymi drzwiami, przez co nie zmokłam. Weszłam do jego elektrycznej Tessly i uśmiechnęłam się do niego.
- O kurwa. - szepnął, uważnie skanując moje ciało. Nie od dziś wiedziałam, że mu się podobam, ale żadne z nas nie zamierzało posuwać się o krok dalej. Nie chciałam stracić jedynej osoby, która mi została w tym mieście. Oczywiście nie licząc rodziców.
- Ciebie też miło widzieć. - prychnęłam, a chłopak odpalił silnik, wyjeżdżając spod mojego domu.
- Mama nie może się doczekać, aż w końcu cię zobaczy. Stęskniła się za tobą. Szczerze powiedziawszy, to ja również. Całe wakacje spędziłaś zamknięta w swoich czterech ścianach. - wyjaśnił, a ja poczułam, jak wyrzuty sumienia zaczęły bombardować moją głowę.
CZYTASZ
ARRIVED
RomanceKSIĄŻKA 18+ Noctu errores desinunt esse difficultates - W nocy błędy przestają być błędami. Miałam wszystko, co tylko chciałam. Pieniądze nigdy nie stanowiły problemu. Nazwisko pozwalało mi na wiele więcej niż innym. Chociaż starałam się nie wykorzy...