Mansi
4 lata temu
Cała nasza szóstka siedziała w samochodzie i wracaliśmy z lasu, w którym spędziliśmy zdecydowanie za dużo czasu, jednak nie żałowałam tego. Nie żałowałam ani jednej minuty, którą spędziłam u boku Logana. Dostawałam od niego sto procent uwagi. Niczego więcej nie trzeba mi było oprócz niego. Było to głupim myśleniem. Jutro znowu staniemy się dla siebie obcy. Będziemy udawać, że między nami nic się nie stało. Wiedziałam, że będzie mi to przeszkadzać, ale pogodziłam się z tą myślą. A przynajmniej starałam się, bo było to ciężkie. Osoba, za którą szalało się od dziecka, w końcu zwróciła na mnie uwagę, a zaraz miała na nowo zniknąć. Ale dziś było dziś, jutro będzie jutro, a noc wybacza błędy. Może i my będziemy w stanie jej wybaczyć.- Anthony gdzie teraz? - zapytał Han, siedząc za kierownicą.
Chłopak uśmiechnął się niczym najgorszy koszmar każdego człowieka. Poczułam, jak pod jego wpływem wszystkie moje włosy na ciele jeżyły się, a po plecach zaczęły spływać zimne krople potu.
- Jedź na ulicę Woodstone. Muszę załatwić jedną rzecz - odparł chłopak, zerkając na Hana znacząco. Poczułam, jak Logan pode mną cały się spina, a swoje dłonie mocniej ściska na moich udach. Nie miałam pojęcia, czemu tak zareagował, ale podświadomie nie chciałam wiedzieć. To były ich sprawy, a ja nie powinnam się w to mieszać.
- Zastanów się, z kim zadzierasz Anthony - odparł jedynie Logan i spojrzał na niego wzrokiem, który nie wyrażał nic oprócz zmartwienia.
Żadne z nich nie odezwało się do końca drogi. Samochód w końcu zatrzymał się pod odpowiednim domem. Anthony założył kominiarkę i rzucając nam pokrzepiający i pełen ekscytacji uśmiech, wyszedł z samochodu. Patrzyłam, jak znika w ciemności. Idealnie się zlewał z nocą. Może to była kwestia tego, że był cały ubrany na czarno albo tego, że noc i ciemności stanowiły jego cień, z którym się nie rozstawał.
Odkąd pamiętam, wzbudzał w ludziach strach i obawę. Każdy starał się nie wchodzić mu w drogę, gdy tylko pojawiał się na horyzoncie. Nikt nie chciał zachodzić mu za skórę, bo każdy wiedział, że był zdolny do wszystkiego. Mówiąc wszystko, mam na myśli dosłownie wszystko. Grożenie, wyciąganie haraczy, zastraszanie, katowanie swoich ofiar. Jednak w jakiś niewyjaśniony sposób czułam się bezpieczna przy nim. Wiedziałam, że żadne z nich nie skrzywdzi mnie, ale z nim było inaczej. Tak jakby coś ciągnęło mnie do niego. Niewidzialna siła, o której żadne z nas nie miało pojęcia.
Nie minęło pięć minut, a do samochodu z powrotem wszedł Anthony z ogromnym uśmiechem. Biło od niego samozadowolenie i duma a ja zaczęłam zastanawiać się, co właściwie zrobił. Dziś były jego urodziny i to on decydował o tym, co robimy. To on kontrolował nas i chyba mi się to nie podobało. Han ruszył samochodem, a ja postanowiłam przerwać tę dziwną ciszę, która pojawiła się między nami.
- Po co byłeś w domu państwa Scott?- zapytała zaciekawiona tym. Pan Scott jest burmistrzem naszego miasta, a jego córka chodzi ze mną do jednej klasy. W szkole bywała rzadko, a kiedy już się pojawiała, trzymała się z dala od wszystkich i z nikim nie rozmawiała. Szczerze powiedziawszy, wydawała się dziwna.
- Sprawy prywatne diabełku. Czasem lepiej nie wtykać nosa w nie swoje życie wiesz? - próbował obrócić to w żart, jednak między wierszami wyczułam te nie chęć i ostrzeżenie, żebym nie drążyła tematu. I tak zrobiłam. Nie chciałam z nim zadzierać.
- Zgłodniałam - odparłam, kompletnie zmieniając temat. Kątem oka zerknęłam na Logan, który ciągle na mnie patrzył, przez co w pewnym momencie poczułam się niekomfortowo.
- Do restauracji Logana! - zarządził Anthony, a Han gwałtownie skręcił w jakąś uliczkę i dodał gazu. W tym samym momencie do moich uszu dotarł wystrzał z broni. Przerażona spojrzałam w lusterko i zauważyłam jadące za nami trzy czarne SUV'y.
CZYTASZ
ARRIVED
RomanceKSIĄŻKA 18+ Noctu errores desinunt esse difficultates - W nocy błędy przestają być błędami. Miałam wszystko, co tylko chciałam. Pieniądze nigdy nie stanowiły problemu. Nazwisko pozwalało mi na wiele więcej niż innym. Chociaż starałam się nie wykorzy...