Rozdział 4

56 6 6
                                    

Logan

Teraźniejszość

Jak ja nienawidziłem takich miejsc. Siedzenie tutaj było czystą katorgą. Przyszedłem do klubu tylko z jednego powodu. Miała być tu Mansi, a ja musiałem ją zobaczyć. Nie wiem czemu. Czułem dziwną potrzebę pilnowania jej. Dodatkowo chciałem mieć pewność, że Anthony nic jej nie zrobi. Od czterech lat zastanawiał się jak na niej się zemścić. Powinienem go wspierać jako przyjaciela, nawet jeśli nie podobało mi się to, co robił. Ale właśnie w tym tkwił problem. Mansi postąpiła słusznie, zgłaszając jego sprawę na policję. Sam miałem dość jego wybryków, które były niesmaczne.

Nie, żebym sam nie miał swojego za uszami, ale nigdy nie posunąłem się tak daleko, jak on. Nie wiem, ile w tym było prawdy. Mansi siedziała w jego domu, w którym organizował imprezę. W pewnym momencie podbiegła do nas rozemocjonowana nastolatka na oko miała z piętnaście lat. Jej tusz do rzęs był ramazany na całej twarzy, a ona drżała z przerażenia. Zaczęła opowiadać, jak Anthony zmusił ją do seksu przez podanie środków odurzających. Mansi była wkurwiona ja zresztą też. To była już lekka przesada. Chłopacy uważali tak samo, ale żadne z nas nie zamierzało tego nigdzie zgłaszać. Dziewczyna, którą wykorzystał, też nie chciała, ale Mansi zaczęła, nią manipulował. Kazała jej zgłosić sprawę na policję. I tak dostał dużo niższy wyrok, niż powinien. Pięć lat to nie było dużo za taki czyn. Ale ojciec Mansi postanowił mu pomóc przez odpowiednią zapłatę ojca Anthony'ego. Jednak zarzuty zostały mu postawione, ale kara była dużo niższa.

Teraz Mensi była na jego celowniku a on niszczył wszystko, co stało mu na drodze. Nie zwracał uwagi na konsekwencje. Musiałem ją pilnować. Pomimo czterech lat ciągłego unikania i tak byłem podatny na nią. Wystarczyło jedno słowo, a ja zrobiłbym wszystko, co tylko by chciała. Nie wiedziałam czemu. Nie rozumiałem tego i chyba nie chciałem wnikać w to. Lubiłem tę nutę tajemniczości, która towarzyszyła mi, kiedy ona była obok. Nie potrafiłem oderwać od niej swojego wzroku. Działa na mnie jak magnes. Im bardziej chciałem się od niej odsunąć, tym ona bardziej mnie przyciągała. To było nie do zniesienia. Chciałem z tym walczyć, ale byłem zbyt słaby. Teraz też tak było.

— Logan przestań. — usłyszałem głos Hana tuż za sobą. Spojrzałem na niego za ramienia dosłownie na ułamek sekundy, po czym wróciłem do obserwowania Mansi, która siedziała z koleżanką po przeciwnej stronie i piły drinki.

Czuła mój wzrok na sobie i tak samo, jak ja nie spuszczała ze mnie swojego spojrzenia. Jej przyjaciółka cały czas coś do niej mówiła, ale ona ją lekceważyła. Podobało mi się jej zainteresowanie moją osobą. Zawsze miała dziwną słabość do mnie.

— Idź, zajmij się swoją dziwką czy coś a mnie zostaw w świętym spokoju. — burknąłem, biorąc do ręki szkoło, w którym znajdowało się whisky. Upiłam łyk napoju, a przyjemne piesznie rozlało się po całym przełyku.

— To nie jest normalne. Od czterech lat nic innego nie robisz oprócz obserwowania jej. To nie jest zdrowe. — zaczął swój wywód, a ja miałem już tego dość. Odkąd wyprowadziłem się tutaj i jestem tak blisko niej, nie potrafię wyrzucić jej z myśli. Zaczynało mnie to już męczyć. Nie było sekundy, w której nie myślałbym o niej. O jej ciele. Dotyku. Zapachu. Zawsze pachniała mocnymi perfumami. Nuty palonego drewna z dymowymi. To był mój pierwszy grzech, kiedy cztery lata temu po raz pierwszy była blisko mnie. Opanowała każdy najmniejszy fragment mnie. — To jest niezdrowe. Dla ciebie i dla niej. Stary zakończ to, póki jeszcze możesz. A jak nie to zrób ten pierwszy krok. Jest na studiach, skończy je, ustawi się życiowo i będzie chciała założyć rodzinę.

— Nie pomagasz Han. — warknąłem tym razem pociągającym jeszcze większy łyk alkoholu. Potrzebowałem się zrelaksować i byłem pewien, że tylko to doprowadzi mnie do stanu, w którym chciałbym się teraz znaleźć.

ARRIVEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz