Rozdział 15

27 6 0
                                    

Mansi

Teraźniejszość


Razem z Haylen postanowiłyśmy, że zrobimy sobie babski wieczór. Dlatego od pół godziny miałyśmy na sobie maseczki i tańczyłyśmy do różnych kawałków w Just Dance. No i warto było zaznaczyć, że wypiłyśmy już jedną butelkę szampana.

Obie byłyśmy już lekko wstawione, a blondynka stwierdziła, że musi na chwilę usiąść. Usiadła na kanapie, a ja kątem oka zerknęłam na nią. Chwyciła za telefon i zaczęła wystukiwać wiadomość. Przewróciłam oczami, udając się do kuchni. Nie zdążyłam nalać do szklanki wina, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

— Kogo zaprosiłaś?! — krzyknęłam do Haylen, która uśmiechnęła się niewinnie i zatrzepotała rzęsami.

— Ciekawe towarzystwo! — odkrzyknęła, a ja przewróciłam oczami załamana.

— Uważasz, że jestem nudna?! — zapytałam, podchodząc do drzwi w tym samym czasie, co dziewczyna odkrzyknęła odpowiedź.

— Oczywiście, że nie ty moje kochanie! — pokręciłam rozbawiona głową i otworzyłam drzwi, wcześniej nie sprawdzając kto przed nimi stoi. Mój jebany błąd. Do jasnej cholery co było nie tak z moim życiem?!

Przed drzwiami stał Olivier, Han i Nazar. Każde z nich miało na sobie czarną koszulę i tego samego koloru spodnie.

— Cześć diabełku — przywitał się Nazar i wszedł do środka jak gdyby nigdy nic.

— Co tu robicie? — zapytałam przez zaciśnięte zęby. Czułam, jak irytacja zaczyna wzbierać w moim ciele. Jak tylko sobie pójdą, oberwie się za to Haylen. Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent byłam pewna, że ich wizyta w moim mieszkaniu to jej sprawka.

— Haylen mnie zaprosiła, a że w domu byliśmy tylko my, postanowiłem ich zabrać ze sobą — wyjaśnił spokojnym głosem Olivier i uśmiechnął się do mnie. Pokiwałam głową, a w mojej głowie zaczęła krążyć pewna myśl.

— A gdzie Logan i Anthony? — musiałam wiedzieć, gdzie jest. Logan jeszcze potrafił myśleć trzeźwo, ale zawsze, gdy pojawiał się Anthony, robił wiele głupich rzeczy. Poza tym przyjaciel Logana potrafił świetnie manipulować i wywierać presję na drugiej osobie. Z Loganem robił to często, a on nie do końca zdawał sobie z tego sprawę.

— Pojechali do jakiegoś klubu. Jak wrócił od ciebie, był strasznie wkurwiony. Co mu zrobiłaś? — zapytał Han, unosząc jedną brew do góry, naprawdę zaciekawiony moją odpowiedzią.

— Cóż zaczęliśmy się kłócić, a kiedy nie był w stanie odbić moich argumentów, zaczął iść do wyjścia. Tak jakby rzuciłam w jego stronę wazonem i stwierdziłam, że jest tchórzem — wyjaśniłam na szybko, na co Han i Olivier wybuchli głośnym śmiechem. Wzruszyłam ramionami, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

— Czy aby na pewno rzuciłaś wazonem w jego stronę, czy może w niego? — zapytał Han, podchodząc do mnie i zarzucił swoją rękę na moje ramię w tym samym czasie, co Olivier zamknął drzwi.

— Dobra może i ten wazon wylądował dwa cale od jego głowy. Ale to nie moja wina! Sprowokował mnie — zaczęłam się tłumaczyć, nie myśląc nad tym, co mówię. Słowa same wypadała mi z ust i poniekąd czułam się z tym dobrze. Miałam dość udawania, że nie istnieją, że ich nie znam.

— Mogłaś mu w ten pusty łeb przywalić! Może jakieś szare komórki w końcu zaczęłyby dobrze działać i wziąłby się za ciebie! — krzyknęła Haylen, wstając ze swojego miejsca i podeszła do nas. Przywitała się z Hanem uściskiem, a na Oliviera spojrzała z góry i podała mu dłoń. Uniosłam do góry jedną brew, obserwując ich zacięte wyrazy twarzy. Jednak nieważne jak bardzo ukrywaliby swoje emocje, w ich oczach było widać te iskierki radości. Żadne z nich nigdy nie potrafiło kłamać.

ARRIVEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz