Rozdział 14

841 117 59
                                    

Czarek



Od dwóch dni, nie mogłem myśleć, o niczym innym, jak tylko o tym, czy przyjdzie do klubu. Czy jednak postanowi mnie zignorować? Jej milczenie po mojej ostatniej wiadomości było jak zimny prysznic. Wysłałem tylko jedno krótkie zaproszenie, niby nic zobowiązującego, a jednak w głowie przegrywałem tę rozmowę na tysiące sposobów. Czekałem, sprawdzając telefon co kilka minut, licząc na jakąkolwiek odpowiedź.

Nic. Pustka. Widziałem to niebieskie kółeczko obok wiadomości, sugerujące, że przeczytała, ale... nie odpisała. Nie chciałem wysyłać kolejnych, bo nie chciałem wyjść na desperata, a już na pewno nie chciałem, żeby poczuła się przytłoczona.

Kiedy jednak ujrzałem ją w progu sali, świat na chwilę przestał istnieć. Przyszła. A jej widok, prawie zwalił mnie na kolana. To było jak uderzenie pioruna. Serce zaczęło walić, jakby chciało wyskoczyć mi z piersi... Wiem, że to wydaje się głupie, ale... czułem się, jakbym miał znowu siedemnaście lat, jak wtedy, kiedy zapraszałem dziewczynę na pierwszą randkę i czekałem na jej odpowiedź, niepewny, czy powie „tak".

Teraz miałem prawie trzydzieści lat i żadnych problemów w kontaktach z kobietami. Wręcz przeciwnie – zazwyczaj byłem pewny siebie, potrafiłem flirtować, prowadzić swobodną rozmowę. A jednak, w jej obecności, wszystkie te umiejętności wyparowywały. Znikały, zostawiając mnie nieporadnego i niepewnego, jakbym dopiero uczył się podstaw kontaktu z drugim człowiekiem.

Patrzyłem na nią i zastanawiałem się, co ona myśli. Czy naprawdę chciała tu przyjść, czy może to było wymuszone? A może przyszła z ciekawości, bez większych oczekiwań? Te myśli kotłowały się w mojej głowie, a każde jej spojrzenie, każdy gest analizowałem, szukając jakiegokolwiek znaku, który podpowiedziałby mi, co robić.

Zebrałem się na odwagę i zrobiłem kilka kroków w jej stronę. Chciałem podejść do niej pewnie, ale czułem, jakby nogi były z ołowiu. Za każdym razem, gdy była w pobliżu, traciłem tę lekkość, którą miałem na co dzień. Nie wiedziałem, co dokładnie mnie w niej tak przyciągało. Może to, że wydawała się inna niż wszystkie dziewczyny, które dotąd spotkałem... a te oczy...

Szybko się pozbierałem z własnych myśli i zacząłem działać ponieważ, na widok pełnej sali, zrobiła taką minę, że niemal mogłem usłyszeć myśli, które w tamtej chwili przelatywały jej przez głowę... chciała wiać, tego byłem pewien.

Dlatego podszedłem do niej szybko i przekonałem, żeby została. Ale widziałem to rozczarowanie malujące się na jej twarzy. Nie była zachwycona... no i nic dziwnego, obiecałem jej wspólny trening, a nie grupowe zajęcia.

Przyszła, chociaż byłem przekonany, że nie często zaglądała do takich miejsc. Można to było wyczytać, po sposobie, w jaki się zachowywała. Przy każdym ćwiczeniu rozglądała się nerwowo na boki, jakby chciała się, najpierw upewnić czy nikt, nie patrzy na nią oceniająco. Była jakby spłoszona, zawstydzona... sam nie wiem...

Jedno było jednak pewne, zaufała mi w pewien sposób, przychodząc tutaj, a ja, ją zawiodłem.

Chciałem jej wytłumaczyć zaistniałą sytuację, ale najpierw przeszkodził nam głos jednej z klientek. Później czepiła się mnie, ta wypacykowana lala, której tona pudru nie spłynęła nawet po godzinnym treningu. - Nic dziwnego skoro, bardziej skupiała się na wypinaniu w moją stronę, niż na samych ćwiczeniach. - A potem widząc ją już przy wejściu z Renatą, przebrałem się szybko, wiedząc, że jak się nie pospieszę, to znowu mi ucieknie. - Co prawda uczuliłem Renie, że w razie czego ma ją zatrzymać, ale nie wiedziałem, na jak długo się jej to uda.

Zebrałem się pospiesznie, pędząc do wyjścia. Jednak kiedy usłyszałem rozmowę toczącą się na recepcji, przystanąłem, podsłuchując z myślą, że dzięki temu, czegoś się o niej dowiem.

Sweet FightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz