Emilka
Tekst piosenki, której aktualnie słuchałam, idealnie wpasowuje się w moje odczucia.
"Powietrze nagle stało się duszne" - Nawet w mojej ukochanej Orzechówce. Bo to tu się schowałam, w domu babci. Po uspokojeniu się trochę spakowałam kilka rzeczy, wsiadłam w pociąg i jestem.
Ale tylko ciałem. Duszy, już nie ma. Nie daję rady, miałam być silniejsza, a jestem słaba. Znów zrobiłam, to co wychodziło mi najlepiej, przed poznaniem Czarka... uciekłam.
"Słowa zabierają tlen" - Więc nie odzywam się wcale, no może poza wyrzuceniem z siebie wszystkiego, kiedy tylko, stanęłam na progu domu Halinki. Nawet nie musiała, mnie do tego, długo namawiać. Rozpadłam się jak tylko ją zobaczyłam. Jakbym wiedziała, że już nie muszę udawać silnej.
Opowiedziałam wszystko i zamilkłam. Na tydzień, potem znalazła mnie tu Asia, nie wiem, czy sama na to wpadła, czy skontaktowała się z babcią, - bo mój telefon został w mieszkaniu. - ale znalazła.
Podobno od razu szukała mnie w klubie, ale nie spotkała, Czarka, a z Bogusiem nie chciała rozmawiać. Adresu Cezarego nie znała, zawsze spotykaliśmy się, albo na mieście, albo u mnie, bo nie chciała, jak to mówiła "Przekraczać progu mieszkania, tego donżuana z bożej łaski", stąd jej niewiedza. Natomiast Renia, też bezradnie rozkładała ręce. Najwidoczniej panowie nie pochwalili się jej, co się wydarzyło.
Najpierw, długo przepraszała, myśląc, że to z jej powodu, tu się zaszyłam, ale szybko wyprowadziłam ją z błędu i sama zaczęłam przepraszać. Po ochłonięciu sama, przed sobą przyznałam, że moja wcześniejsza reakcja była przesadzona. Wyjaśniłyśmy sobie wszystko i kryzys został zażegnany.
Piekło rozpoczęło się, dopiero kiedy opowiedziałam, jaki jest powód mojej wizyty w tym domu. Najpierw zamilkła, jakby jej mózg, musiał wpierw przetworzyć usłyszane informację. A później wydzierała się i obrzucała wspomnianą, przeze mnie w opowieści parę, wszystkimi możliwymi wyzwiskami - A żeby mu tak usechł, ten mały kutas! - nie wiedziała, że tak to na pewno, nie można było go określić.
- A żeby jej, tak deska w poprzek dupy stanęła! - jaka deska, to już nie wnikałam, bo klęła i kontynuowała jeszcze długie minuty.
Skończyła na tym co zwykle, czyli - Wyrwę mu te włoskie pióra, a jej te doczepiane kudły!
Spędziła u mnie dwa dni, a do domu wypuściłam ją dopiero, jak mi przysięgła, że nie pójdzie do Cezarego - którego adres byłam pewna, że załatwiłaby sobie, przez Renatę - a od Moniki będzie trzymać się z daleka.
"Odkładam nagle cały świat na później " - Dokładnie tak. Olałam uczelnie, dietę i treningi.
Z początku nawet, wzięłam worek zboża, - który babcia, trzyma w spiżarce i później robi z niego mąkę, - przymocowałam go z pomocą pana Zbyszka do drzewa i uderzałam, jak w worek bokserski. Myślałam, że mi to pomoże, ale tym razem, przysporzyło tylko bólu. I nie mam na myśli pozdzieranych rąk, tylko serce. Wszystko mi o nim przypominało, nawet te cholerne krzaki malin, na które miałam doskonały widok z okna.
"Próbuje wziąć głęboki wdech - bezskutecznie" - Z tym akurat nie mogę się zgodzić. Wcale nie chce brać kolejnego oddechu, chciałabym po prostu zasnąć.
- Eklerku! -przez słuchawki, które mam na uszach. - przedziera się głos Halinki. Zdejmuje je i zbieram się na próbę otworzenia opuchniętych od łez oczu. - Zrobiłam śniadanie. Chodź, zjesz, a później pojedziemy razem do cukierni.
- Nie chce mi się. - odpowiadam beznamiętnym głosem.
- Od wczorajszego obiadu, który i tak bardziej podziabałaś, niż zjadłaś. Nic nie przełknęłaś. Tak nie można.
CZYTASZ
Sweet Fights
HumorStudentka - wyśmiewana z powodu swojej wagi, w głównej mierze dlatego, że studiuje taki, a nie inny kierunek. Całkowicie pozbawiona pewności siebie, nie akceptuje swojego wyglądu. Nienawidzi sportu pod każdą postacią, nawet od tego na ekranie telew...