Rozdział 18

861 112 74
                                    

Emilka

Nie widziałam się z Czarkiem od soboty. A właściwie to od niedzielnej nocy, bo z imprezy wróciliśmy około trzeciej nad ranem. Muszę przyznać, że naprawdę bardzo miło spędziłam czas.

Boguś szybko utwierdził mnie w przekonaniu, że nie należy oceniać ludzi po pozorach. Ten na pierwszy rzut oka groźny facet, okazał się bardzo miłym i zabawnym gościem.

Szkoda tylko, że Asia ma o nim odmienne zdanie -"Tani donżuan z przerośniętym ego" jak to go podsumowała. - Uparcie przez nią ignorowany cały wieczór, wcale nie ustawał w wysiłkach zwrócenia jej uwagi na swoją osobę. Na niej, to jednak nie robiło specjalnego wrażenia, a przynajmniej tak twierdzi.

Zazwyczaj to ona wyrywała facetów i to tylko na góra kilka nocy, więc ta sytuacja była miłą odmianą, przynajmniej dla mnie.

Wydaje mi się, że mają podobne podejście do życia, także może być ciekawie... cóż trafiła kosa na kamień.

Jeśli chodzi o Czarka... nie mogę go rozgryźć, wydaje się cudownym facetem, inteligentnym i zabawnym. Zadbał o mój komfort i od razu zadeklarował, że jeśli tylko będę się źle czuła w tamtym miejscu, to od razu wyjdziemy z imprezy i nie będzie miał o to, żadnych pretensji. Na każdym kroku pokazuje mi, że naprawdę mu zależy, a pod wpływem jego dotyku, totalnie głupieje... ale boję się... nie chce powtórki z rozrywki.

Czy to w ogóle możliwe, żeby taki facet zainteresował się kimś takim jak ja?

Przez te kilka dni wymieniliśmy, ze sobą kilkadziesiąt sms-ów. Zawsze pamiętał, żeby przywitać mnie wiadomością na dzień dobry i na dobranoc, a w ciągu dnia pytał, jak mija mój dzień. To było naprawdę słodkie, a jednocześnie przerażające.

Nie byłam przyzwyczajona do takich rzeczy i trochę mnie to przytłoczyło. Dlatego z wdzięcznością przyjęłam, że nie nalegał na spotkania wśród tygodnia, kiedy napisałam, że ten tydzień mam zawalony.

I wiem, co pomyślicie, ale tym razem, to nie była ucieczka. Chociaż, przyznam, że sytuacja była mi na rękę, żebym przy okazji mogła opanować bałagan w mojej głowie.

Jednakże naprawdę byłam dosłownie zarżnięta, miałam dwa kolokwia, z czego ostatnie w piątek. Doceniałam to, że nie próbował nawet wyciągać mnie nigdzie w sobotę, tylko powiedział, żebym porządnie odespała ten tydzień i zregenerowała siły, a w niedziele gdzieś mnie zabierze.

Gdzie? Nie chciał zdradzić. Powtarzał tylko, że to niespodzianka.

W ten oto sposób siedzę już gotowa na kanapie w stroju, który poprzedniego dnia wybrała mi Aśka, zabraniając cokolwiek zmieniać, i czekam.

Dokładnie o umówionej porze, rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. A ja tym razem najpierw zerkam przez wizjer, ale chyba tylko po to, żeby oddalić nieco, to co nieuchronne. Ponieważ jedyne co dostrzegam to czarny materiał.

Biorę głęboki oddech i otwieram drzwi. Pierwsze co rzuca mi się w oczy, to przepiękny bukiet róż... ale niebieskie?

 ale niebieskie?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Sweet FightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz