Czarek
Po krótkiej rozgrzewce, nadal w lekkim szoku, staję przede mną i obserwuję, jak zakładam na jej ręce, rękawice bokserskie.
- Chcesz zrobić ze mnie drugiego Rocky'ego ? -pyta z lekkim uśmiechem.
- Cokolwiek zechcesz, bylebyś tylko częściej się tak pięknie uśmiechała. -odpowiadam, na co rumieni się słodko - O i są też moje ukochane rumieńce. To mój szczęśliwy dzień. -dodaję, puszczając do niej oczko.
- Nie czaruj, tylko powiedz, co będziemy robić i ubierz się w końcu -dodaje ciszej.
- Mówiłem ci już, wyrzucimy z ciebie wszystkie złe emocje...
- Sporo tego jest, nie wiem, czy masz tyle czasu -wtrąca.
- Zobaczymy, jak sobie dziś poradzisz, a jeśli będziesz miała ochotę, to dokończymy innym razem.
- W porządku -przytakuje - Ale ubierz się już.
- A co nie podoba ci się to, co widzisz ? -pytam, posyłając jej cwane spojrzenie.
- Podoba, aż za bardzo -mruczy pod nosem, ale i tak słyszę, przez co mój uśmiech się poszerza. - Ubierz się, proszę -mówi już głośniej.
- Dobrze już dobrze, nie będę cię rozpraszał sole* -wyszczerzam się i sięgam na ławkę po koszulkę.
- Okey -zacieram ręce, gdy stoję już przed nią w pełni ubrany. - A teraz, podejdź do worka i uderz.
Podchodzi niepewnie, wykonuję cios, ale jej uderzenie nie zmiotłoby nawet muchy.
- Śmiało, Malinko. -zachęcam, ale następny wcale nie różni się od poprzedniego. - Mocniej, no dalej... wyobraź sobie, że przed tobą jest nie worek, tylko ten "baran" i wyrzuć z siebie całą swoją złość. Uderz, za to co zrobił, za każde jego słowo. - instruuję.
Patrzy niepewnie na worek, a później powtarza uderzenie, już znacznie lepiej.
I chyba moja motywacja działa, bo po paru minutach, wyprowadza ciosy już bez opamiętania i wcale się nie dziwie. Sam mam ochotę, znaleźć tego gościa i poprawić mu tak, żeby tym razem złamać ten jego wielki kinol. - Chyba że już mi się to udało, ostatnim razem.
Uderza coraz mocniej i częściej, a po chwili, prawie że na ślepo.
Boże ależ tego w sobie gromadziła, a obawiam się, że to nie wszystko.
- Dobrze, wystarczy już. -mówię, ale nie słucha - Malinko, koniec -oznajmiam bardziej stanowczo, ale ona wcale nie ma ochoty się zatrzymywać.
Łapie wiec worek i odsuwam od niej, na co nie trafia i w końcu budzi się z letargu.
Opada wykończona na kolana i wybucha płaczem.
Pozwalam jej na to przez chwilę, po czym podchodzę i przytulam ją ostrożnie do siebie. Czując, jak cała drży.
- Już dobrze cara*, świetnie się spisałaś -oznajmiam, a jej oddech wyrównuje się lekko.
Siedzimy na podłodze wtuleni w siebie, przez kilka minut, następnie podnoszę jej głowę i ocieram mokre od płaczu policzki. - Jestem z ciebie dumny -stwierdzam i całuję ją w czoło. Podnosi lekko głowę, żeby złapać mój wzrok i posyła mi wdzięczne spojrzenie.
- Dziękuje... to było... -wysapuje - Niesamowite, dziękuje.
- Bardzo się cieszę, że ci się spodobało. -odgarniam jej kosmyki z twarzy - Na pewno jeszcze to powtórzymy, jeśli będziesz miała ochotę.
CZYTASZ
Sweet Fights
HumorStudentka - wyśmiewana z powodu swojej wagi, w głównej mierze dlatego, że studiuje taki, a nie inny kierunek. Całkowicie pozbawiona pewności siebie, nie akceptuje swojego wyglądu. Nienawidzi sportu pod każdą postacią, nawet od tego na ekranie telew...