Rozdział 26

755 114 32
                                    

Czarek





Dwa tygodnie.
Dwa pieprzone tygodnie, bez żadnych wieści.

Zapadła się pod ziemie. Telefonu najpierw nie odbierała, później w ogóle go wyłączyła. W mieszkaniu jej nie ma, na uczelni też, Renia twierdzi, że nie miała z nią kontaktu, a Aśka na mój widok, zrobiła to co na początku Emilka... uciekła.

Później już nie mogłem jej złapać, a nie chciałem warować pod uczelnią, żeby przypadkiem nie natknąć się na tą żmiję. Bo jak boga kocham, teraz to bym ją udusił.

Już wtedy w łazience miałem ochotę to zrobić, ale znokautował mnie Misiek, a ona zdążyła się zawinąć.

Leże, gapiąc się w sufit, moje nowe ulubione zajęcie. W klubie wziąłem urlop, to mi wolno. Drzwi do mojego pokoju zostają nagle szeroko otwarte, a w wejściu pojawia się on. Cały na biało, dosłownie... aż razi po oczach.

- Wstajemy, kiciusiu złoty ! -wydziera się i podchodzi do okna, odsłaniając rolety.

Chowam się, pod kołdrą, bo światło dnia wdziera się do sypialni, a wiosenne słońce, śmieje mi się w twarz.

Jakby pogoda nie mogła chociaż raz, ze mną współpracować i zesłać ulewy, która idealnie dopełniłaby mój nastrój.

- No już, już, słoneczko wysoko na niebie. -podśpiewuje, zdzierając ze mnie kołdrę.

- Oddawaj to. -warczę.

- O przemówił. A już myślałem, że wybiłem ci za dużo zębów. Dlatego się nie odzywasz. Matko, wyglądasz jak wypluta guma. -stwierdza, przyglądając się mi.

I tak też się czuję...

- Chcesz zapuścić najdłuższą brodę świata czy jak ? -kontynuuje swój monolog, zabierając mi też poduszkę, którą nakryłem twarz.

- Odwal się no ! Nikt ci nie mówił, że nie kopie się leżącego ! -wrzeszczę, kładąc się na brzuchu. Ale po chwili, materac się podnosi, a ja w efekcie ląduje na podłodze. - A to ci niespodzianka.

Podnoszę wkurzony wzrok, a on szczerzy się tylko, trzymając w rękach prawie całe wyposażenie łóżka.

- Wstałeś, brawo ! Pierwszy punkt za nami, a teraz pójdziesz doprowadzić się do porządku...

- Nie widzę takiej potrzeby. -wtrącam.

- Ale ja widzę! Jeszcze trochę i pokryjesz się pleśnią, od tego leżenia! A w twojej brodzie, nawet Burdż Chalife* można by schować !

- Otwórz lepiej okno. -odpowiadam spokojnie.

- Co ? -pyta, zbity z tropu.

- Otwórz okno. Bo szkoda szyby, kiedy będą mnie żywcem do nieba brali, za to, że muszę wysłuchiwać, twojego pierdolenia !

- A to nawet zabawne było, wiesz. -parska. - Chyba wracasz do żywych. -stwierdza. - A teraz skończ, już to użalanie się nad sobą. Ruszaj dupę i jej szukaj ! -wykrzykuję. - Ja wiem, że twój kopciuszek, okazał się sprytniejszy i nie zgubił pantofelka, ale...

- Szukałem już wszędzie, a Aśka mnie unika, zresztą, podobnie jak Renata. To, co mam jeszcze zrobić ? -ciągnę sfrustrowany za włosy.

- Swoja droga to ciekawe, że wszystkie kobiety od ciebie uciekają, co nie ?

- Vaffanculo*.

- Jak chcesz mi nawrzucać, to po polsku, chociaż, żebym zrozumiał. Bo nie wiem, czy już mam się obrazić, czy jeszcze poczekać. -jego wywód przerywa dzwonek do drzwi. - No co tak się lampisz, idź, otwórz. Ja mam zajęte ręce.

- Trudno, nigdzie nie idę. -burczę.

- A jak to kopciuszek ? -podpuszcza mnie.

Skutecznie, kurna, bo pędzę do drzwi.

Otwieram, a w moją twarz od razu startuję damska dłoń, przywalając mi z liścia.

- Ty farfoclu zakłamany ! -usłyszałem kiedy pocierałem policzek. Trzeba przyznać, że siłę to ona ma.

- Życzę ci długoletniej impotencji ! Opryszczki na dupie, przez która nie będziesz mógł nawet... -przerwał jej głośny śmiech Miśka.

- Nie no proszę, kontynuuj. -odchrząknął. - Nie chciałem przeszkadzać.

- Zamknij się ! Obaj jesteście tacy sami.

- O przepraszam. Ja jestem stały w uczuciach. -oburza się. - Z nim na przykład wytrzymuje, już trzynasty rok.

- Swój do swego ciągnie. -stwierdza. - Obaj używacie głowy, tylko jako pojemnika na zęby. Myślicie tylko tym, co dynda wam między nogami !

- Chyba stoi. -poprawia ją. - Zwłaszcza na twój wkurzony widok twa...

- Zamknij się stary. Nie pomagasz. -przerywam mu. - Posłuchaj Asiu.

- Nie będę cię słuchać ! -obrusza się. - To ja myślałam, że zostawię ją tutaj w dobrych rękach, a ty...

- Zostawisz ? -wtrąca Misiu.

- Tak, bo wyjeżdżam. -odpowiada. - Do Nowego Yorku.

- Po co? Dlaczego? Kiedy? -wyrzuca z siebie, prawie na jednym wdechu.

- Za kilka dni. Będę tam grać w drużynie siatkarskiej, tam też skończę studia.

- Gratulacje. -wyduszam, kiedy jemu chyba pierwszy raz w życiu, odjęło mowę.

- Nie podlizuj się i tak to ci, już nie pomoże. -grozi, dźgając mnie palcem.

- Wyjeżdżasz. -odblokowuję się Boguś. - A ja myślałem, że uczynię cię szczęśliwą. -duma.

- A co wychodzisz gdzieś ? Czy chorujesz ciężko ? -pyta, ociekającym sarkazmem tonem.

- Jędza. -odgryza się.

- Erotoman !

- Przestańcie ! -uspokajam ich. - Ty się zamknij. -wskazuję na, już otwierającego usta Miśka. - A ty usiądź. Wszystko ci wytłumaczę. A później powiesz mi, gdzie ona jest, żebym mógł tam pojechać i ją odzyskać. -stwierdzam stanowczo. - Bo ja na prawdę ją kocham. -zapewniam.

- Zabije mnie za to, ale trudno. I tak już jestem martwa, bo w ogóle mnie tutaj nie powinno być. -tłumaczy. - Ale nie mogłam, już się powstrzymać, no... musiałam, chociaż dać ci w gębę. -oznajmia, rozsiadając się na kanapie.

- Udało ci się. Masz świetny cios. -odpowiadam, pocierając coraz bardziej piekący policzek. -Ale za nim mnie osądzisz, błagam, wysłuchaj mnie. Ja na prawdę, ją kocham, muszę ją odzyskać. -korzę się przed nią.

- Dobra, niech ci będzie. Twój wygląd rzeczywiście świadczy o tym, że cierpisz. -stwierdza, oceniając mnie wzrokiem. - Albo o tym, że planujesz, ustanowić nowy rekord Guinnessa, w długości brody.


Jakbym słyszał Miśka... mają ze sobą więcej wspólnego, niż im się wydaję... ale to, już nie moja sprawa.

Teraz najważniejsza, jest moja Malinka. Muszę ją odzyskać.


















* Najwyższy budynek świata, Burdż Chalifa w Dubaju, ma 828 m wysokości i 160 pięter.

*Spieprzaj.

.............

Przyznać się kto od razu połapał się, że to Aśka ? A może udało mi się, was nabrać, na początku i obstawialiście Emi ?

Jak myślicie, Czarek jest winny czy nie ?

Miłego weekendu, buziaki 😘😘



Sweet FightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz