Czarek
Gdy powiedziała, że traktuje ją jak klientkę, nie mogłem w to uwierzyć.
Naprawdę byłem, aż tak nieporadny, że odebrała to w ten sposób?
Zaskoczyła mnie tym stwierdzeniem. Nie mogłem się jednak znów zblokować, bo wiedziałem, że to moja ostatnia szansa. Powiedziałem więc wszystko, co we mnie siedziało, a kiedy odsunąłem się trochę i spojrzałem na jej usta, nie wytrzymałem. Rzuciłem się na nią, jak wygłodniały zwierz. Nic dziwnego, że się wystraszyła i potrzebowała czasu, żeby to przemyśleć.
Była jak ten wyjątkowy kwiat "królowa jednej nocy" * skryta i nieśmiała, jakby nieświadoma swego piękna.
Tym większe było moje zdziwienie, kiedy odczytałem sms-a od niej, ale bardzo się cieszyłem, że zmieniła zdanie.
Pognałem szybko do łazienki, wziąłem prysznic, wysuszyłem włosy, ułożyłem brodę i spryskałem się moimi ulubionymi perfumami. Zauważyłem, że jej też spodobał się ten zapach, wiec psiknąłem jeszcze ze dwa razy.
W lustrze obserwowałem, efekt końcowy, zastanawiając się, czy dobrze by nie było bardziej wystylizować włosy.
Może jakiś żel ? Co prawda, nigdy nie bawiłem się, w takie rzeczy, ale Boguś ma pełną szafkę tych mazideł, więc...
- Długo jeszcze! -rozległo się łomotanie do drzwi - Siedzisz tam już godzinę ! Co ty tam robisz ? Włosy pod pachą liczysz? Czy jak?
Cholera. Już godzina minęła ?
Muszę się zbierać, bo jeszcze się spóźnię. Zrezygnowałem z dalszych prób ułożenia włosów i pognałem do siebie, w drzwiach przepychając Miśka.
Zakładałem właśnie koszule, oceniając efekt w lustrze, gdy w progu stanął mój kumpel, przyglądając mi się z głupim uśmieszkiem.
- Gdzie się wybierasz? -spytał.
- Nigdzie -odpowiedziałem swobodnie, żeby przypadkiem nie przyszła mu do głowy chęć pójścia ze mną.
- Taak -mruży oczy, krzyżując ramiona - Dlatego wylałeś na siebie, pół butelki perfum i pindrzysz się przed lustrem jak panna na wydaniu ?
- Fottiti* -warczę - Naprawdę przesadziłem z perfumami? -pytam już poważniej.
- Powiem ci, jak odpowiesz, na moje pytanie.
- Yhh -wzdycham cierpiętniczo - Umówiłem się z Emilką, będzie w klubie z przyjaciółką i poprosiła, żebym dołączył -tłumacze - Więc... za dużo, na siebie wylałem?
- Myślę, że nie padnie... tylko nie podchodź, bliżej niż dwa metry -wyszczerza się, po czym klaszcząc w dłonie, oznajmia - Idę z tobą.
- Nie ma mowy -syczę, przez zaciśnięte zęby.
- Idę, idę, nie mogę pozwolić, żebyś znowu spartolił robotę. Tyle dobrego, że w klubie jest głośno, więc nie będziesz musiał, dużo mówić -stwierdza - Po za tym, z przyjemnością, zaopiekuję się przyjaciółką, żeby dać wam więcej swobody -porusza wymownie brwiami - Daj mi dziesięć minut i możemy wychodzić.
~~~
Pod klub dojeżdżamy, dosłownie pięć minut przed umówionym czasem. Takie to było jego dziesięć minut, że zrobiło się dwadzieścia pięć.
- Tylko nie przynieś mi wstydu -rzucam jeszcze przed wyjściem z auta.
- Chyba ty mi -wtrąca - zacznij się w końcu porządnie wysławiać i nie rzucaj się na nią, jak ośliniony Buldog. Tylko elegancko z kulturą, całuj żabcie w łapcie.
CZYTASZ
Sweet Fights
HumorStudentka - wyśmiewana z powodu swojej wagi, w głównej mierze dlatego, że studiuje taki, a nie inny kierunek. Całkowicie pozbawiona pewności siebie, nie akceptuje swojego wyglądu. Nienawidzi sportu pod każdą postacią, nawet od tego na ekranie telew...