ꜱᴏɢ | ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 3

235 6 1
                                    

Perspektywa jane ;

Wieczorem znowu wszyscy pilnowaliśmy pałacu, tym razem esme pilnowała maski wraz z chłopakami, ja natomiast udałam się na dach z bratem. Rozmawialiśmy o nim i esme gdy zauważyliśmy hutchins'a wchodzącego przez ukryte drzwi do zamku, wymieniliśmy spojrzenia.

Ja za nim idę, zostań i pilnuj pałacu młoda. - powiedział zeskakując z dachu i biegiem udał się za starszym mężczyzną. Mimo chęci pójścia za bratem, logika podpowiadała mi by wykonać jego polecenie, tak też zrobiłam. Po chwili usłyszałam przerywany sygnał w słuchawce.

Bo...pod pała...hutchins zdradził! - cole krzyczał do słuchawki.

Cole nie słyszę co mówisz.- powiedziałam do słuchawki zdezorientowana.

Bomby pod pałacem, trzeba ewakuować ludzi! - tym razem usłyszałam go wyraźnie, i wtedy zaczeło się piekło. Wszędzie wybuchy, krzyki ludzi, panika rozwiała się bardzo szybko. W dodatku pojawili się synowie garmadona. Zeskoczyłam z dachu i pobiegłam pomóc ludzią w ewakuacji, wszędzie był ogień. Udało mi się wyprowadzić nie liczną grupe służby, dalej biegałam starając się unikać synów garmadona, wtedy wpadłam na nye i kai'a.

Młoda zabieramy się stąd! - krzyczał kai, pokonując kilku członków sog.

Idzcie, ja poszukam jeszcze ludzi!- powiedziałam mu i pobiegłam dalej zanim mógł mnie powtrzymać. Wbiegłam do sali gdzie pod stołami znalazłam kilka kucharzy.

Pomogę wam wyjść, obiecuje.- powiedziałam im, widziałam strach w ich oczach, nawet ja byłam przerażona, ale nie mogłam im tego pokazać. Musiałam ich stąd wyprowadzić, nawet za cene własnego życia. Kątem oka zobaczyłam okno, pociągnełam ich do niego i wybiłam je szybkim kopniakiem. Na szczęście sala nie była wysoko, ludzie wyskakiwali po kolei, gdy zostałam tylko ja w pokoju, usłyszałam krzyki.

Kurwa mać. - przeklnęlam pod nosem i pobiegłam w kierunku krzyków. Wszędzie był ogień, a dym zaczynał mnie dusić, mimo tego dalej biegłam. Krzyk dobiegał z wyższego piętra, wbiegłam po schodach omijając palące się dywany i kotary. Znów usłyszałam krzyk, tym razem głośniejszy, to znak, że jestem blisko. Zakryłam usta i nos rękawem, zaczeło mi się kręcić w głowie, chwile potem znalazłam się w pokoju dla służby, tam znalazłam kobiete, krzyczała i płakała. Podbiegłam do niej.

Szybko! - powiedziałam głośno i pociągnełam ją za ręke, pobiegłyśmy do schodów, a raczej to co z nich zostało, czyli nic.

Cholera!- krzyknęłam zdesperowana, ścisnełam ręke kobiety mocniej i pobiegłam w drugą strone. Jedną rzecz którą zapamiętałam z wieczornych patrolów po pałacu, to fakt, że w wschodniej części jest ogród z drzewami i mały balkon. Gdy tam dobiegłyśmy powoli pomogłam kobiecie zeskoczyć na drzewo, gdy już zobaczyłam, że nic jej nie jest, poczułam trzęsienie pod nogami. Nie wiem kiedy balkon załamał się a ja spadłam razem z nim.

-------------------------------------------------------------------------

Poczułam ból w całym ciele. Otworzyłam oczy by zobaczyć cały ogród w płomieniach. Próbowałam znaleźć wzrokiem jakieś wyjście z tej sytuacji, ale jedyne co zobaczyłam to fakt, że to chyba mój koniec. Nie było żadnego wyjścia, a dym mącił mi w głowie, sprawiał, że oddychanie było niemożliwe. Dudniło mi w głowię, słyszałam jakieś zamazane głosy, lecz nie potrafiłam nic z nich wywnioskować. Oczy same mi opadały. Umieram? To wszystko co słyszałam w głowie.

Jane! Kurwa, gdzie jesteś?! -do moich uszu dobiegł zdesperowany krzyk, znam ten głos. Kai? Kai! Moja głowa pracowała na pełnych obrotach, musiałam się skupić.

Kai!- krzyknełam z ostatnich sił w płucach, a może to tylko moje zwidy? Choć wątpie, że to właśnie kai był by moim wytworzeniem w takiej chwili. Z tym myśleń wyrwało mnie uczucie kogoś podnoszącego mnie, mimo zamazanej wizji, wszędzie poznam ten zapach wody kolońskiej. Kai.

Zabiorę nas z tąd młoda obiecuje!- mówił w panice, samo zarejestrowanie jego słów było cieżkie, a co dopiero wymyślenie sensownej odpowiedzi.

Przyjarałeś się, że tak śmierdzisz? - spytałam słabym głosem, co on wyraźnie zignorował biegnąc przed siebie ze mną na rękach. Co działo się później? Nie mam pojęcia, gdyż znowu mnie odcieło.

-------------------------------------------------------------------------

Dalej czułam ciężki oddech kai'a. Powoli otworzyłam oczy, dalej miał tą samą zmartwioną mimike twarzy.

Kai puść mnie, dam rade iść. - powiedziałam, na co on zastopował i spojrzał na mnie.

Jesteś pewna młoda? - zapytał, a zmartwienie rysowało mu się na twarzy, zawsze taki był, opiekuńczy i troskliwy.

Nie rzucam słów na wiatr szampon. - powiedziałam z małym uśmieszkiem, który wyższy odwzajemnił. Postawił mnie na ziemie ale jego ramie dalej zostało owinięte wokół mojej talii by wesprzeć mnie w chodzeniu. Sama ułożyłam ramię na jego ramionach. Powolnym krokiem dotarliśmy do reszty, którzy załamani stali niedaleko pałacu. Gdy esme mnie zobaczyła, podbiegła do mnie w najszybszym biegu w jakim ją kiedykolwiek widziałam i objeła mnie ramionami w talii.

Ty cholerna idiotko! Wiesz jak się baliśmy o ciebie?!- wypłakała, dalej trzymając mnie w ramionach, cole również podszedł do nas, poczułam jego wzrok na sobie i jego trzęsące się ręce.

Myśleliśmy, że cie straciliśmy. - wyszeptał mi do ucha.

Jestem tu. - to jedyne co zdołałam odpowiedzieć. Czułam na nim zapach papierosów, zawsze palił gdy się stresował. A jako, że jabłko pada niedaleko od jabłoni, ja również miałam taki nawyk, oboje byliśmy uzależnieni ale nigdy byśmy się do tego nie przyznali.

Nie wiem ile czasu tak spędziliśmy, zanim lloyd podleciał perłą przeznaczenia wraz z księżniczką harumi. Nigdzie nie widziałam cesarza i cesarzowej, czyli musieli zginąć..mimo mojego braku sympatii do dziewczyny, współczułam jej. Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego. Gdy nya przekazała harumi wieści o jej rodzicach, rozpłakała się a lloyd przygarnął ją w ramiona. Odwróciłam wzrok, mimo wszystko to dalej bolało. Kai chyba to zauważył bo odciągnął nas od tej sceny, staliśmy przy końcu perły oglądając widok ninjago, od którego teraz się oddalaliśmy.

Wiesz, że możesz ze mną pogadać, prawda młoda? -zapytał patrząc na mnie z współczuciem.

Wiem kai, wiem. -wyszeptałam kładąc głowę na jego ramieniu, kai był dla mnie jak starszy brat, był cudowny. Przed moimi oczami przelatywał widok ninjago, zamknęłam oczy oddychając świeżym powietrzem. Cieszę się, że tu jestem, mimo wszystko. Są osoby dla których chce żyć.

-------------------------------------------------------------------------

Relacja kai'a i jane>>>>
Platonic soulmates.

|952 słowa|

Mroczne noce | ninjago mistrzowie spinjitzu |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz