Perspektywa Jane ;
Znalezienie podróżnika i naukowca takim jakim jest Joey Hiroshi było zadziwiająco łatwe. Gorzej z przekonaniem go by nam pomógł. Joey jest mężczyzną po czterdziestce, jest wysoki i bardzo elegancki. Szkoda, że jest tak strasznie uparty. Ale ja też potrafię być uparta.
- dlaczego nie chcesz nam pomóc? - powiedziałam do niego zirytowana opierając się o półki z książkami w starej bibliotece w jego domu.
- Po pierwsze młoda damo, te książki to zabytek. - warknął na mnie odganiając mnie od swoich cennych zwoi i innych naukowych papierów. - A po drugie, mystakè wysłała cię tu na darmo. Nie udzielam się już w sprawy konfliktowe.
-sprawy konfliktowe?! - wybuchłam. - my tu walczymy o całe miasto! O życia setki ludzi! W tym twoje panie marudo! - destykulowałam rękami wściekła.
-to nie mój problem. - odwrócił się do mnie plecami. - a teraz wróć tam skąd przybyłaś.
- jesteś tchórzem. - warknęłam zanim wyszłam trzaskając drzwiami. Dlaczego myślałam, że to dobry pomysł? To było wiadome, że nie uda mi się namówić takiego człowieka jakim jest on do pomocy nam.
Gdy wróciłam do naszej bazy dalej byłam wściekła. Cały gniew ze mnie buzował i musiałam go jakoś rozładować. Więc udałam się na nasz chwilowy tor treningowy, a tam spotkałam nye.
-jak poszło? - spytała uderzając wielki zawieszony do sufitu worek.
-a jak myślisz? - wzychnęłam. - oficjalnie Joel hiroshi dostaje miano największego sknery jakiego znam.
-aż tak źle było? - starsza dziewczyna podeszła do mnie oferując mi sparing, który przyjęłam bo było mi to teraz bardzo potrzebne. - nieważne. Gdzie jest w ogóle lloyd? - spytałam unikając ciosu.
- wraz z pix i skylor udali się poszukać jakiś części do mechów. - tym razem to nya ledwo uniknęła mojego ciosu. Wtedy obie usłyszałyśmy otwieranie bramy i wjazd ciężarówki.
-o wilku mowa. - szepnęłam gdy z auta wysiadła wspomniana wyżej trójca. Ale coś było od nich czuć. Taką pozytywną energie. Byli szczęśliwi?
- nya! Jane! - podbiegła do nas skylor, po jej zaczerwienionych oczach mogłam poznać, że płakała. - oni żyją! Znaleźliśmy tylko połowę statku i liście herbaty podróżnika! - sky była taka wesoła ogłaszając nam ta wiadomość. Od razu rzuciła się na nye by ją przytulić.
Natomiast ja szukałam upewnienia się w oczach młodego garmadona, a gdy go uzyskałam wreszcie poczułam jak ciężar który tak długo niosłam po prostu znika.To uczucie nazywa się ulgą. I jeśli mam być szczera nigdy nie poczułam się lepiej niż w tamtym momencie. Cole..esme..oni żyją. Nigdy nie lubiłam płakać przy innych ale w tym momencie nawet mnie to nie obchodziło. Powoli z moich oczu polały się łzy. Ale to były dobre łzy. Łzy szczęścia.
-mystaké to ty prawda? Ty im dałaś herbatę?. - powiedziałam odwracając się do starszej kobiety która stała za mną.
-lubię niespodzianki. - zachichotała i o ile normalnie bym ją udusiła. Tym razem rzuciłam się jej w ramiona i cicho wyszeptałam łamiącym się głosem. - dziękuje...
-------------------------------------------------------------------------
Perspektywa esme ;
Od kilku godzin porządnie zastanawiam się czy wolała bym spotkać przerażające oni czy cywilizację która porwała mi przyjaciół. Co dziwne w każdym scenariuszu wybieram krwiożercze oni.
-cole obserwujemy ich od kilku godzin! Czas wkroczyć. - powiedziałam do niego ale zanim mogłam wyjść z naszej kryjówki zatrzymał mnie.
-jeszcze nie ems. Musimy mieć plan. - i to jego spojrzenie. Dała bym się pokroić by zawsze mieć je na sobie.
CZYTASZ
Mroczne noce | ninjago mistrzowie spinjitzu |
FanfictionOd kiedy zaginął mistrz wu, na ninja spoczeła ciemna chmura. W ninjago city narodziła się nowa grupa przestępcza zwana "synowie garmadona", czy nasi ninja będą w stanie ją powstrzymać bez swojego mistrza? Czy ninjago zostanie zniszczone? Czy stare u...