ꜱᴏɢ | ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 5

249 8 0
                                    

Perspektywa esme;

Już od kilku godzin szukaliśmy Zane'a, sygnał urwał się na urwisku. Jane i Cole wrócili w dodatku z niemowlakiem, którego zajebali synom garmadona. Twierdzą, że to klucz do ostatniej maski, chodź moim skromnym zdaniem ktoś mocno uderzył ich w głowę. Było już dość ciemno więc używaliśmy lamp.

Widzę go! - krzyknął lloyd i odrazu spuścił się na dół na linie, nya, jay i cole polecieli za nim. Ja i kai opuszczaliśmy nosza. Sytuacja wyglądała tragicznie, Zane był w okropnym stanie. Wszyscy zebraliśmy się przy łóżku na którym był podłączony do różnych kabli.

Co z nim pix? - spytała Jane z maluchem na rękach, jej głos się łamał pokazując jak blisko płaczu była. Nie zdziwiło mnie to, Ja sama miałam łzy w oczach. W sali panowała przygłuszająca cisza, nie byliśmy w stanie teraz rozmawiać.

Jego stan jest zły, Zane musi zacząć walczyć. Nie mogę mu pomóc. - Biedna pixal, Zane był jej wszystkim, to on jej wszystko pokazał, był jej całym światem a ona jego.

Trzeba stąd zniknąć pewnie już nas szukają, w końcu ukradliśmy im dziecko. - Lloyd zadecydował patrząc na Jane z dzieckiem na rękach.

Dalej nie wiem na jakiego chuja dziecko ma być kluczem, to nie ma sensu. - wtrącił się kai, a Cole stojący obok mnie spojrzał na niego.- sam tego nie rozumiem ale tak powiedzieli.

Nie możemy zostawić miasta bez obrony.- Powiedziałam, Ninjago city to nasze miasto i musimy je chronić.

Na razie będzie musiał nas zastąpić samuraj x. - westchnęła nya kładąc rękę na moim ramieniu dla pocieszenia.

Czyli postanowione, Pixal wytycz nowy kurs, najlepiej jak najdalej stąd. - lloyd powiedział, wszyscy opuściliśmy pokój oprócz nyi, która uparła się, że popilnuje zane'a.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Z pokoju było słychać płacz dziecka i zagłuszone dyskusje chłopaków.

- może pić mu się chce? dajcie mu mleka!

-próbowałem! on nie lubi mleka!

-to co niby piją takie gówniaki?

-nie pytaj mnie! pytaj jego!

- to niemowlak idioto on nie umie mówić!

no tak zostawić 4 mężczyzn z dzieckiem na chwilę i od razu chaos. Stałam niedaleko drzwi chichocząc na ich bezradność. Wtedy obok mnie pojawiła się Jane, wyczułam od niej zapach szlugów.

-znowu paliłaś? -Spytałam z wyrzutem, ma dopiero 16 lat a już jest uzależniona od takiego gówna.

to ostatni, zestresowałam się.- oh jak pięknie kłamała.- słyszę, że nie mogą poradzić sobie z młodym co? - szybko zmieniła temat, tak jak zawsze.

masz zamiar im pomóc? wiesz zanim faktycznie zdecydują się użyć kaptura do zmiany jego pieluchy. - zaśmiałam się a młodsza pospieszyła do pokoju, po chwili płacz ucichł a z pokoju wyszli chłopacy. no wszyscy oprócz lloyda, albo chciał porozmawiać z nią albo wyczuł smród tytoniu. skubany zawsze miał dobry węch.

stałaś tu i tylko słuchałaś? wiesz prawie straciłem mój kaptur. - powiedział cole podchodząc do mnie i owijając ramiona wokół mojej talii. To trochę dziwne wrócić do tego uczucia fizycznego, jeszcze nie rozmawialiśmy o nas. Ale cieszę się, że znowu jesteśmy 'my'.

zrobił byś to samo na moim miejscu. - uśmiechnęłam się zadziornie.

masz rację ems.- i jeszcze to przezwisko, którym mnie nazywał gdy byliśmy razem.

Mroczne noce | ninjago mistrzowie spinjitzu |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz