ꜱᴏɢ | ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 8

240 8 0
                                    

perspektywa Jane;

W barze zapadła cisza, każdy za bardzo przejęty by coś z siebie wydusić. W końcu ciszę przerwała nya oddając malucha w ręce misako. - Zaopiekuj się nim i znajdź jakieś bezpieczne miejsce.

- Mam małe mieszkanko po wschodniej stronie, możecie się tam zatrzymać na jakiś czas.-powiedział dareth, mimo, że czasem był nieznośny to był też przydatny.-tylko nie zwracał bym uwagi na bałagan.-zaśmiał się nerwowo, czyli już wiem, że ''mały bałagan'' to tak naprawdę chaos.

-chętnie skorzystamy. -odpowiedziała mu starsza kobieta z niezwykłym spokojem, zawsze ją za to szanowałam. Potrafiła zachować spokój w każdej sytuacji.

-Pójdę z wami, gdyby coś się działo będę bardziej użyteczna na miejscu. - Wtrąciłam się podchodząc do boku kobiety.

-no to ustalone, reszta towarzystwa zbieramy się! - Tak jak kai powiedział tak też zrobili, aczkolwiek podszedł do mnie lloyd. - Uważajcie na siebie, dobrze? pilnuj mamy.

- A jak inaczej kapitanie. - posłałam mu mały uśmieszek. - leć bo ekipe zgubisz, a i lloyd..uważaj na siebie. - Martwiłam się o nich wszystkich ale o blondyna najbardziej. Będzie musiał stoczyć walkę z własnym ojcem...historia lubi się powtarzać. Nie zwlekając poleciał w stronę innych a ja wraz z misako udałyśmy się za dareth'em.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

-serio utrzymywałeś fakt, że masz mieszkanie w głównej dzielnicy w sekrecie? - walnęłam sobie ręką w czoło, dareth i jego sekrety. - mam nadzieję, że nic dziwnego tam nie znajdziemy.

-nie mogę ci tego obiecać młoda. - westchnął dramatycznie a ja przekręciłam oczami, gdy otworzył kluczem mieszkanie i weszliśmy do środka w oczu rzuciła mi się masa bałaganu i zdjęć pewnej znanej mi dobrze reporterki z ninjago news.

-gayle plotkara? - zachichotała misako patrząc na wielki plakat na ścianie, na co dareth się trochę spłoszył- no cóż nie ma co ukrywać lubię być na bieżąco.- po tych słowach ściągnął plakat chowając go za sobą, ja za to moją uwagę zwróciłam na dzieciaka latającego po całym pokoju z tą dziecięcą radością.

-uważaj słodziaku. - upomniałam go gdy dorwał się do shurikenów, wzięłam go na ręce i usiadłam z nim na kanapie która była jedynym wolnym od śmieci miejscem.

-to my już sobie poradzimy, dziękujemy dareth, nie ma to jak brązowy ninja! - misako mu podziękowała ale wyczułam sarkazm w jej głosie nie to co nasz zbawca, parsknęłam śmiechem gdy odprawiła go do drzwi. Po odejściu właściciela mieszkania odwróciła się do mnie z uśmiechem zasiadając obok mnie na kanapie.- no to opowiadaj złotko, masz jakieś ploteczki? - jak ja kocham tą kobietę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Parę godzin później po dokładnym posprzątaniu mieszkania w podziękowaniu i znalezienia wielu wstydliwych rzeczy siedziałyśmy z misako nad zwojami, próbowałyśmy znaleźć jakąś wskazówkę do powstrzymania nadchodzącej katastrofy, albo słowami dareth'a garmastrofy. młody mistrz wu siedział przed telewizorem oglądając bajeczki, które znalazłam w telewizji.

-dalej nie wiem dlaczego wybrałaś akurat garmadona, no wiesz w końcu mistrz wu też był w tobie zakochany. - spytałam matki lloyd'a siedzącej naprzeciwko mnie.

-to nie ja go wybrałam, to moje serce. - położyła rękę na sercu patrząc w dal za przez okno. - nie zawsze taki był..kiedyś był zupełnie innym mężczyzną. - Widziałam w jej oczach smutek i tęsknotę, nigdy nie myślałam o tym w takim sensie. Ale rozumiałam ją, to moje serce wybrało lloyd'a, ja nie miałam tu wiele do powiedzenia. Spięłam włosy w luźnego koka i posłałam kobiecie mały uśmiech.

Mroczne noce | ninjago mistrzowie spinjitzu |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz