Prolog

211 9 0
                                    

Wśród betonowych ścian krętych korytarzy leżał młody mężczyzna. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, wynędzniała dusza zawitała w labiryncie. Jego prawy policzek stykał się z zimnym jak lód podłożem. Tkwił w bezruchu przez dłuższą chwilę do czasu, gdy panujący wokół chłód nie obudził go przeszywającym ciało dreszczem. Powiew zimna poraził go niczym prąd.

Mężczyzna ocknął się. Zajęło mu chwilę, aby się rozejrzeć. Zewsząd otaczał go mur, zaś tuż przed nim widniało rozwidlenie dróg. Dezorientacja była główną emocją tkwiącą w jego umyśle. W końcu stanął o własnych, lecz nieco osłabionych i trzęsących się nogach. Strzepał z ramienia jednym ruchem dłoni płatki śniegu rozproszone po przestrzeni niczym drobinki kurzu. Wirowały w powietrzu, a ich jedynym lądowiskiem było ubranie zmarzniętego mężczyzny.

Żaden z płatków nie dotknął ziemi, tak jakby lot był ich jedynym zadaniem. Chłopak instynktownie wyciągnął rękę przed siebie i obejrzał ją dokładnie. Przez kilka sekund obracał dygoczącą dłoń o sto-osiemdziesiąt stopni nie dowierzając.

- Jak to możliwe, że wciąż żyję? - szepnął do siebie pod nosem. Z jego ust wydobyła się stróżka widocznej pary, spowodowana mrozem. Szeroko otwartymi ze zdumienia oczami lustrował to, co go w tym momencie otaczało. Uważnie patrzył na każdy szczegół wokół. Miał wrażenie, że został złapany w czyjąś iluzję lub tkwił w głębokim śnie. Z tyłu głowy chłopaka nadal kotłowały się emocje z ostatnich wydarzeń. Ból i poczucie winy niemalże fizycznie rozrywały jego klatkę piersiową. Dzięki temu był przekonany o swoim przeżyciu. Bo przecież, jeśli czuł cokolwiek to oznaczało, że nie umarł, prawda?

Uniósł podbródek i spojrzał w górę, lecz nic nie znalazł. Nad jego głową widniała tylko czerń, która nie była nawet nocnym niebem. Tkwił wśród pustki, a jedynym co zdołał ujrzeć było wnętrze betonowego labiryntu, którego ściany pięły się ku górze. Ich wysokość zdawała się nie mieć końca. To od nich zależało również obecne ochłodzenie otoczenia.

Nagle zza zakrętu jednej z dróg labiryntu wyłoniła się czyjaś sylwetka. Tajemnicza postać podchodziła coraz bliżej. Czarny golf idealnie podkreślał proporcje obcego. Opinał się na szczupłym, lecz muskularnym męskim ciele. Na ramionach spoczywał przydługi płaszcz tego samego koloru. Zjawa ani myślała się spieszyć. Powolnym krokiem szła w kierunku chłopaka. Mężczyźnie w golfie nie zależało na czasie, podczas gdy drżący i wyziębiony chłopak pocierał dłońmi o siebie wzajemnie, szukając jakiegokolwiek źródła ciepła.

Gdy stanęli naprzeciw, młody mężczyzna zabrał głos.

- Co to za miejsce? - wycedził przez lekko szczękające zęby.

Nieznajomy westchnął teatralnie.

- Od setek lat to samo pytanie... - rzucił pod nosem niby mówiąc do siebie, lecz na tyle głośno, aby zbity z tropu chłopak mógł go wyraźnie usłyszeć.

Po twarzy zmarzniętego przybysza przemknął cień irytacji. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Nie wiedział, gdzie był w tym momencie i co właściwie zaszło, że znalazł się akurat tutaj. Mimo zdenerwowania, trzymał nerwy na wodzy. Czekał cierpliwie, prowadząc bitwę na chłodne spojrzenia wraz z mężczyzną w golfie.

Po chwili ciszy, obcy powiedział od niechcenia:

- Wątpię, by Tobie to coś przybliżyło, ale widzę, że ciekawość Cię zżera. Trafiłeś do Labiryntu Dusz.

Miał rację. Nic z tego nie rozumiał. Z każdą kolejną sekundą ulatywał z jego umysłu sens realiów z jakimi przyszło mu się zmierzyć. Już otwierał usta, by zadać kolejne nurtujące go pytanie, jednak został uciszony gestem otwartej dłoni uniesionej nieco powyżej klatki piersiowej nieznajomego.

- Nie łudź się. Nie przeżyłeś. Twoje ostatnie życie dobiegło końca, a twoja dusza jakby to ładnie określić... - udał, że wpadł w chwilową zadumę, po czym dodał drwiąco - utraciła termin ważności.

Chłopak wzdrygnął się. Jednakże zrozumienie sytuacji, było dla niego zbyt trudne na daną chwilę. Skoro czuł temperaturę otoczenia, szybsze bicie własnego serca oraz jego przeogromny ból rozdzierający je na przysłowiowe kawałki, jak mógł nie stąpać po świecie żywych? Kim więc była postać stojąca zaledwie kilka metrów od niego?

- Skoro ja jestem duszą bez ciała... - rzekł, wzbijając się na szczyt możliwości swoich strun głosowych. Nie chciał, aby jego głos zadrżał. Nie w sytuacji, gdy rozmówca okazywał wobec niego jaskrawą dezaprobatę - To kim ty jesteś? O co w tym wszystkim chodzi, do cholery? - ku swojemu zaskoczeniu, podniesiony ton głosu, wyrwał się z jego gardła niekontrolowanie

Nieznajomy prychnął z cynicznym uśmiechem na twarzy, po czym przewrócił oczami znudzony.

- W końcu pokazujesz charakterek – teatralnie klasnął w dłonie kilkukrotnie. - Trzymaj jednak nerwy na wodzy, bo właśnie rozmawiasz ze swoją Śmiercią.

Gość labiryntu ściągnął machinalnie brwi. Poczuł niepodważalne przerażenie. Nie pokazał go mimiką, ale strach zdawał się przejmować nad nim stery. Ostrzeżenie wygłoszone przez obcego skutecznie zachwiało resztkami poczucia bezpieczeństwa.

- Jako, że zamordowałeś dwa ludzkie istnienia, zostało to finalnie osądzone. Poniesiesz tego konsekwencje, a twój ustanowiony wyrok jest dość interesujący. W każdym razie, za kilka chwil go poznasz. Zapraszam do twojego Danse Macabre. - Ostatnie dwa słowa zostały wypowiedziane z niemalże perfekcyjnym francuskim akcentem, co dodało dodatkowej grozy tej nazwie.

Mężczyzna zatoczył półkole ramieniem w geście zaproszenia i obrócił się tyłem do zagubionej duszy. Za śladem ręki, poszedł fragment przydługiego płaszcza, który momentalnie zafalował w powietrzu.

Zaczął zmierzać w stronę krętego korytarza. Śmierć w męskiej postaci obrała drogę labiryntu, znajdującą się po prawej stronie.

„Dwie osoby? - pytał siebie w duchu. - Pozbawiłem życia tylko jednego człowieka..."- miał tak wiele pytań, których nie zdążył wypowiedzieć. Uosobienie śmierci oddalało się co krok.

Pozostając bez wyboru, dygoczący chłopak bezsilnie ruszył przed siebie, krocząc za czarnym płaszczem. Nieznajomy napawał go równocześnie nieuzasadnionym strachem jak i odrzuceniem. Niestety nie miał innego wyjścia, jak dać prowadzić się ucieleśnieniu śmierci. Sylwetki obu mężczyzn zatopiły się w murach Labiryntu Dusz.

Fate's IllusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz