Rozdział XVII

108 1 0
                                    

Zapowiedź Adriena o jego nadchodzących knuciach bolała jak cios wymierzony w twarz. W każdym centymetrze mojego ciała wibrowały gniew, strach i irytacja, przez które miałam ochotę krzyczeć. Czułam, jakby moje nerwy lada moment miały pęknąć niczym naprężony sznurek.

- Jedziemy teraz do twojego mieszkania. - poinformował Chris bez zbędnego zwlekania.- Spakujesz się i wyjeżdżamy z miasta.

Ledwo udawało mi się dotrzymać mu tempa. Wyprzedzał mnie o krok, dzięki czemu dotarł do auta stojącego na podjeździe jako pierwszy.

- Co ty do cholery wygadujesz? Dlaczego mamy wyjeżdżać? - spanikowana wsiadłam do samochodu zaraz po nim.

- Bransoletka cię chroni, dopóki masz ją na sobie. Jeżeli Adrien spróbowałby zadać ci ból, bransoletka zaatakuje go czymś w rodzaju mocnego porażenia prądem. Gdyby nie wiedział, że ją masz, mielibyśmy z górki. - szczęki mężczyzny były zaciśnięte, a żyła na szyi zaczęła znacznie pulsować. Ze wzrokiem wbitym w drogę przekręcał ostro kierownicę, dodając coraz więcej gazu. - Ale teraz, będzie ostrożny. Założę się, że tylko zaczeka na okazję aż ją zdejmiesz.

- Nie mam nawet zamiaru jej zdejmować.

- Poznałaś go już trochę. Wiesz, że ten skurwiel nie ma skrupułów. Wykorzysta nawet ułamek sekundy.

Skinęłam głową.

- Jeśli bransoletka wpadnie w jego ręce, na pewno ją zniszczy. Ty zostaniesz bez ochrony, a ja stracę jeden z Przedmiotów Duszy. Tak czy inaczej, musimy reagować szybko.

- Jeśli Adrien by ją zniszczył... Co mogłoby się z tobą stać?

- Prawdopodobnie zwijałbym się z bólu przez dobre parę godzin.

- Nie zabiłby cię... prawda? - wydusiłam z siebie.

- Nie od razu. Byłby na dobrej drodze, ale to nie wystarczy. - jego słowa uderzyły we mnie jak pięść. - Żeby to zrobić, musiałby zniszczyć moje wszystkie przedmioty duszy, a tuż po nich, moje fináme. Wtedy Żniwiarz bezpowrotnie obraca się w pył.

- Powiedz chociaż, że to nie takie proste. - obawa w moim głosie była słyszalna praktycznie od razu. Przeklnęłam w duchu za jej ujawnienie. Nie chciałam przyznawać się, że nie podobała mi się perspektywa pozbawienia Chrisa istnienia. - W końcu jesteś Śmiercią.

- Nie jest proste. - potwierdził. Dostrzegłam drgnięcie kącika jego ust. - Gdyby było, już dawno zająłbym się tą blond łajzą. Szansa na znalezienie wszystkich przedmiotów z poprzednich żyć Żniwiarza jest niewielka. Poza tym, sposoby niszczenia ich nie są oczywiste. Jednym z nich jest użycie ognia piekielnego.

- Domyślam się, że niekoniecznie macie do niego aż tak łatwy dostęp.

- Raczej nie rozpalamy nim kominka.

Parsknęłam śmiechem.

- Ten żart nawet ci wyszedł. - przyznałam.

Uśmiechnął się szerzej, w dalszym ciągu skupiając się na jeździe. Nie odrywał wzroku od przedniej szyby auta.

- Wracając do tematu. Masz jakiś plan? - spytałam wiedząc, że Chris nie bez przyczyny narzucił pośpiech działaniom. Żarty musiały zejść na drugi plan. Nie tylko moje życie było w tej chwili stawką. Życie Chrisa również.

- Znalazłem informację o kobiecie, która tak jak ty uciekała przed Śmiercią. Problem tkwi w tym, że do dziś nie wiadomo, gdzie znajduje się jej dusza. - oświadczył spokojnym, lecz powściągliwym tonem. Naciskał pedał gazu, ścierając opony na asfalcie.

Fate's IllusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz