Rozdział V

81 2 0
                                    

Przemierzając ulice skąpane w wieczornej czerni, wlokłam bezsilne nogi za sobą. Ociężałe od nadmiaru szoku, spowalniały mój chód. Chris dopasowywał się do mego ślamazarnego tempa.

Od chwili, gdy postanowił zostać moim tymczasowym ochroniarzem, nie napotkaliśmy żadnych niebezpieczeństw lub dziwactw po drodze.

Pomimo wyczerpania, myśli krzyczały nieustannie w zakamarkach głowy. Nie czekając ani chwili dłużej, zabrałam głos.

- A więc? - zaczęłam. Uniosłam pytająco brwi, dając do zrozumienia, że wyczekuję obiecanych wyjaśnień.

- Nie zapomnisz, co? - zerknął na mnie badawczo.

- Nie ma szans. - zapewniłam go.

- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć? Może to być ciężkie do przyjęcia.

- Żadnych wymówek. Powiedziałam. Mam dość tajemnic. - oparłam ręce na biodrach. Przybrałam bojową postawę.

Mężczyzna wziął głęboki wdech i spuścił głowę.

- Okej - rzekł, unosząc z powrotem podbródek. - To wszystko, co się dzieje jest pewnego rodzaju kumulacją zdarzeń.

- Trochę jaśniej - zażądałam.

- Szuka cię Śmierć.

Zamilkłam. Nie rozumiałam z tego nic.

Samo wspomnienie słowa "śmierć" przyprawiało mnie o podłe ssanie w żołądku.

- Przecież po każdego kiedyś przyjdzie śmierć. - odparłam w końcu.

- Nie do końca o to chodzi, Lily.

Postanowiłam nie wtrącać się w jego narrację z nadzieją na dalsze rozwinięcie.

- Jak to wyjaśnić bardziej... - zawieszał wzrok gdzieś w oddali, usilnie szukając odpowiednich sformułowań. - Twój los został osądzony wiele lat temu. Śmierć próbuje cię dorwać. Dlatego cały czas coś ci grozi. Ktoś w przeszłości podjął decyzję za ciebie i za sam los. Stwierdził, że masz przeżyć. Takim sposobem Śmierć stara się ciebie w końcu złapać.

- Ale... w jakim sensie "śmierć"? Jakiś duch, byt? - nie dowierzałam. Nie wierzyłam w duchy czy inne tego typu zjawy. Mimo to, moje spekulacje się ziściły. Byłam celem. Nie przepuszczałam jednak, że napastnikiem okaże się siła określana mianem Śmierci. Idea wykraczała poza granice rozsądku.

- Czy to nie przypadkiem twój blok? - odciągał moją uwagę od niepokojących faktów.

Obróciłam się we wskazywanym przez Chrisa kierunku. Moim oczom ukazał się potężny budynek.

Poczułam zastrzyk otrzeźwienia.

- To ty jednak wiesz, gdzie mieszkam? - znieruchomiałam na ułamek sekundy.

- Nie wiedziałem. Sama się tu zatrzymałaś. - uśmiechnął się z bezsilności i zrezygnowany odchylił głowę do tyłu, wciągając powietrze w płuca. Prawdopodobnie tracił już siły na ciągłe bycie w świetle podejrzanego.

Chris miał rację. Podświadomość zdecydowała za mnie. Sprawiła, że moje ciało z automatu przystanęło w znajomych okolicach. Potęga ludzkiego umysłu momentami przerażała mnie doszczętnie.

- No tak... - zmieszana, zaczesałam włosy za ucho.

Miałam zbyt dużo podejrzeń wokół. Natomiast spoglądając na sytuację w jakiej się znalazłam, z czystym sumieniem dałam sobie ten przywilej.

- Myślę, że na tym możemy dziś zakończyć. Wskakuj do domu i odpoczywaj. - nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, zaczął iść w swoją stronę.

Fate's IllusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz