17. Miłość czasem boli.

451 10 2
                                    

Elliot

Stukałem paznokciem o blat wyspy w kuchni, wpatrując się w ekran telefonu, jakby był moim zbawieniem przed piekłem. Byłem zmartwiony i wściekły na Nicole. Nie odpisywała do mnie kilka godzin. Uciekła z lekcji, nic nam nie mówiąc. Myślałem, że wyzionę ducha, gdy przez przypadek natrafiłem na profesora, z którym miała mieć lekcje. Było pięć minut po dzwonku, a spytał się mnie, czy Nicole źle się poczuła bo nie przyszła do klasy. Myślałem na początku, że po prostu coś jej wypadło i się spóźni. Całe szczęście miałem okienko, więc mogłem poczekać na korytarzu, aby zobaczyć czy przyjdzie. Po piętnastu minutach stwierdziłem, że się nie pojawi, więc napisałem do niej wiadomość. Odpisała mi, że wszystko w porządku, ale przestałem jej ufać w tym temacie. W dodatku odebrałem wyniki jej badań, na których wskazuję, że miała anemię. Nie mówiła, że czuje się osłabiona. Nawet w momencie, gdy zemdlała to zarzekała się, że nic jej nie jest, więc jak mam jej wierzyć na słowo.

— Elliot, ona jest dorosła. — Brooke złapała mnie za nadgarstek, odrywając moją dłoń od skroni, aby po chwili schować ją w swoich dłoniach.

— Nastolatką. — Poprawiłem ją. — Nastolatką, która ma gdzieś swoje zdrowie fizyczne i psychiczne.

— Może potrzebowała chwili samotności? — Zasugerowała łagodnie. — Spójrz w ten sposób. Stoisz nad nią, jakby była ze szkła…

— Nie stoję nad nią. — Przerwałem jej.

Westchnęła, masując kciukiem moją dłoń.

— Pomyśl przez moment. — Zaczęła. — Może swoim zachowaniem osaczasz Nicole?

Wybałuszyłem oczy na blondynkę. Czy możliwe jest to, że za bardzo skacze nad Nicole? Jestem jej starszym bratem. Moim obowiązkiem jest, aby ją wspierać. A jeśli mój sposób nie jest wspierający, a męczący?

— Myślisz, że… — Nie dokończyłem, gdyż usłyszałem trzask drzwi.

Wstałem z miejsca, aby wyjść na korytarz, żeby zobaczyć kto przyszedł. Przed oczami ujrzałem siostrę, która zrzucała ze swoich stóp buty pod ścianę. Zbliżyłem się, a ona uniosła na mnie wzrok i w tym samym momencie moje serce stanęło, widząc jej czerwoną twarz od płaczu. Ruszyła w moją stronę.

— Co się…— Zacząłem, ale przerwałem gdy ciało Nicole zderzyło się z moim. Oplotła mnie w pasie, przyciskając policzek do mojego torsu, cicho łkając. — Ciii… Już dobrze. — Szepnąłem, kładąc dłoń na jej włosach, aby przycisnąć ją jeszcze bardziej do swojej klatki piersiowej. Chciałem schować siostrę, przed każdym złem tego świata. — Jestem tu. Jestem przy tobie. — Zapewniłem, kołysząc nami na boki.

Drgnąłem, gdy poczułem znany mi dotyk na plecach, spojrzałem przez ramię na Brooke, która patrzyła na nas z troską i zmartwieniem. Posłałem jej wzrok, który przekazywał, że nie mam pojęcia co robić. Moje oczy się zaszkliły z tej całej niemocy, aby odebrać ból od siostry.

— Nicole, kochanie chcesz ze mną pójść na górę i porozmawiać? — Zapytała cicho i łagodnie Brooke, kładąc dłoń na jej plecach.

W odpowiedzi jedynie zacisnęła uścisk wokół mojej sylwetki.

— W porządku. — Szepnąłem, głaszcząc jej miękkie włosy. Przyłożyłem podbródek do czubka jej głowy. — Nie musisz nic mówić. Po prostu… Bądź blisko.

— Był taki mały. — Wykrztusiła zanim z jej gardła wyrwał się szloch. Ściągnąłem brwi, jednakże to nie był czas, aby zrobić jej przesłuchanie.

Trzymając siostrę w ramionach jakimś sposobem doczołgałem się do salonu, gdzie ostrożnie położyłem ją na kanapę. Protestowała, ale ostatecznie się zmęczyła i opadła na miękki materac. Usiadłem obok niej na samym brzegu i odgarnąłem jej ciemne kosmyki z twarzy.

Krew DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz