22. Dźgnięcie w serce.

401 13 0
                                    

Nicole

Miałam wrażenie, że ktoś przepiłował mi czaszkę na pół piłą mechaniczną. Otwierając oczy, od razu je zamknęłam, czując na nich palące promienie słońca z okna. Przyłożyłam dłoń do czoła, próbując rozmasować kciukiem skroń, aby załagodzić ból, który rozprzestrzeniał się, jak tornado w moim mózgu. Zamrugałam kilka razy, po czym spojrzałam w bok, widząc przed sobą twarz brata. Miał rozchylone wargi, a policzek przykładał do dłoni. Marszczył czoło, jakby mu się coś śniło. Zmusiłam ciało do pozycji siedzącej. Opierałam się plecami o wezgłowie jego łóżka, gdy próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy wieczór.

O Boże…

Taniec z chłopakami.

Kłótnia z matką.

Upicie się.

Co ja narobiłam?  Co za wstyd!

Zrobiłam coś, czego najbardziej na świecie nienawidzę. Chłopaki. Co oni sobie o mnie pomyślą? Boże! Myśl Nicole, myśl.

— Wstałaś. — Głos brata zawibrował mi w uszach. — Boli głowa, co?

Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek, po czym rzuciłam w jego twarz poduszką, na co głośno się zaśmiał. Schowałam twarz w dłoniach.

— Było źle? — zapytałam.

— To pojęcie względne — odparł, prostując się. — Nie rzygałaś, więc nie było, aż tak źle. — Dał nacisk na słowo ,, aż’’. — Jednak wolałem cię mieć na oku, więc położyłem cię u siebie. — Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Był… zmartwiony?

— Nie miałeś mnie na oku, bo spałeś — zauważyłam. Próbowałam rozluźnić atmosferę.

Nicholas westchnął, po czym schował moją dłoń w swoją.

— Pamiętasz, co mi powiedziałaś wczoraj w samochodzie?

Panika sformułowała mi gule w gardle, więc pokręciłam tylko głową, choć pamiętałam wszystko.

— Nicole… — Zacisnął mocniej palce na mojej skórze. — Cholernie się o ciebie martwię.

— Niepotrzebnie. — szepnęłam, zakładając kosmyk włosów za ucho. 

Nicholas zabrał ode mnie dłoń, aby przejechać nią wzdłuż linii włosów. Automatycznie zaczęłam skubać skórki przy paznokciach.

— Zostaw, Nicole — westchnął, odrywając mi rękę, aby schować ją w swoich dwóch. — Spójrz na mnie. — Nie spojrzałam. — Nicole, spójrz na mnie. — Zagryzłam wargę, unosząc powoli wzrok na smutną twarz brata. — Dobrze… Miałaś umówioną wizytę u psychologa, do którego nie poszłaś, a potem sprawa ucichła i nie zapisaliśmy cię na drugą, więc…

— Nigdzie nie idę — przerwałam mu stanowczo, wyskakując z łóżka, jak poparzona.

— Nicole, błagam cię. — Wygramolił się z łóżka i stanął naprzeciwko mnie. — Obydwoje wiemy, że coś się dzieje.

Pokręciłam głową.

— Jestem normalna.

— A ja mówię, że nie jesteś? — Uniósł brwi. — Nicole, jesteś normalna. Tylko jedynie potrzebujesz wsparcia, aby uporać się z tym czymś, co siedzi ci w głowie. To jest normalna sprawa.

— Tak? — Zadarłam brodę, splatając ramiona przed sobą. — To dlaczego, ty nie pójdziesz do psychologa?

— Bo nie potrzebuje — odparł bezceremonialnie, wzruszając ramionami.

Krew Diabła ( Błędy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz