19. Czarnowłosa piękność.

481 12 0
                                    

Nicholas

Najpierw usłyszeliśmy krzyk. Przerażający krzyk dziewczyny. Siedzieliśmy w trójkę w salonie przed telewizorem, oglądając ,,Szybkich i wściekłych’’. Zajadaliśmy się popcornem, słuchając jednocześnie Elliota, który kipiał ze szczęścia po randce z Brooke, aż tu nagle wrzask, który rozniósł się po domu, jak huragan. Zdezorientowani i przerażeni skierowaliśmy się do źródła dźwięku. Wyszliśmy na zewnątrz, widząc najpierw przytuloną do blondyna Nicole, a potem nasz wzrok padł na trawę w miejscu, gdzie leżał cholerny, zakrwawiony manekin.

Pieprzony, zakrwawiony manekin!

— Kurwa — wychrypiałem.

— Ja pierdole! — krzyknął Elliot, podchodząc szybkim krokiem do siostry.

Spojrzałem na młodszego brata, który trząsł się jak osika od stóp do głów. Przysunąłem się bliżej niego, kucając przed nim. Dotknąłem jego ramion, widząc przed sobą bladą twarz Deana.

— Dean?

Zadrżał, podnosząc rękę do ust, po czym zrobił dwa kroki do tyłu. Podniosłem się zestresowany, a następnie zbliżyłem się do niego, gdy niespodziewanie upadł na kolana, wbijając palce w ziemię. Chwilę potem jego ciałem wstrząsnęły torsje. Uklęknąłem obok brata, głaszcząc go delikatnie po plecach.

— Już spokojnie — mruczałem uspokajająco. — Oddychaj… Tak, dobrze. Wyrzuć to z siebie.

Gdy upewniłem się, że nie ma już czym wymiotować pomogłem mu wstać na nogi. Podszedłem do rodzeństwa z przyklejonym do mojego boku bratem.

— Dzięki, Warren. Możesz już iść.

Zmarszczyłem brwi, bo głos Elliota był chłodny i nieprzyjemny. Nie podobny do niego. Złapał Nicole za ramiona, odciągając ją od chłopaka.

— Powinniście to zgłosić — odparł blondyn, zakładając rękę na rękę.

— To nasze rodzinne sprawy, Wes — syknął na niego. — Nie wsadzaj nosa w nieswoje sprawy, okej?

— Elliot… — wydukała Nicole, odsuwając twarz od klatki piersiowej brata.

— Nie wtrącam się. — Wes uniósł dłonie w obronnym geście. — Jestem świadkiem, więc mogę zeznawać. Mój ojciec jest policjantem…

Prychnąłem pod nosem na tyle głośno, aby zwrócić uwagę wszystkich.

— O co ci chodzi? — zapytał, marszcząc przy tym brwi.

Wbiłem wzrok w oczy Warrena i odpowiedziałem.

— Policja ma nas gdzieś, drogi kolego. — Zrobiłem krok w jego stronę. — Więc nie gadaj mi tu, że powinniśmy to zgłosić. — Cisnąłem palcem w  jego  tors, aż zatoczył się do tyłu. — Bo, kurwa, nic nie nie zrobią!

Poczułem kruche palce siostry. Ścisnęła moje ramię w niemym ostrzeżeniu.

— Skąd masz taką pewność, że nic nie zrobią? — zagadnął szorstko, zaplatając ramiona na klatce piersiowej. — Jeśli tego nie zgłosicie, to się nie skończy na jednej zakrwawionej lalce przed domem.

— Myślisz, że o tym nie wiemy — wtrącił się Elliot, stając ze mną ramię w ramię. — Najpierw były podrzucane listy z groźbami i rozkazami, abyśmy się stąd wyprowadzili, a potem był napis ,,Dzieci mordercy'' na środku jezdni napisany czerwoną farbą. Ostatnio było rozbite okno, a teraz to! — Wskazał dłonią na manekina. — Zgłosiliśmy pogróżki, i co? Odesłali nas z kwitkiem!

Wes zagryzł wnętrze policzka. Po jego zaczerwienionej twarzy było widać, że walczy z tym, żeby nic nie palnąć przez gromadzoną wewnętrzną wściekłość.

Krew DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz