Wracając z klubu, ściskałem kierownicę tak mocno, że zbielały mi palce. Za wszelką cenę próbowałem skupić się na drodze, ale moje myśli wciąż krążyły wokół Everly.
Nie mogłem uwierzyć, że naprawdę znowu ją spotkałem... I tak, byłem wściekły, widząc jak obłapia ją tamten facet. A z drugiej strony, czułem dziwną ekscytację, jakbym znalazł się odrobinę bliżej Słońca. Wiedziałem że nie będzie mi dane bezkarnie ogrzewać się w jego promieniach. Jeśli zbliżę się jeszcze odrobinę, spłonę jak Ikar...
Czy to powstrzymało mnie od przyjęcia propozycji, by spędzić walentynki z Ever i Oliverem? Oczywiście, że nie. Bo byłem tak samo głupi jak gość z greckiego mitu.
Powinienem puknąć się w głowę. I to mocno.
Zamiast tego zacząłem rozmyślać o dłoni Olivera ściskającej nagie ramię Ever. I o tym, jak ją całował, ewidentnie chcąc dać mi do zrozumienia, że należy do niego.
Zacisnąłem zęby.
Ever była szczęśliwa. Miała faceta, który najwyraźniej ją kochał. Kogoś, kto się nią opiekował i o nią dbał. A ja nie zamierzałem niczego między nimi psuć.
Więc dlaczego, do diabła, zgodziłem się na to pieprzone spotkanie? Oczywiście. Bo jestem idiotą i nie chciałem zerwać tej cienkiej nici, która na nowo mnie z nią połączyła.
Przełknąłem ślinę. Wiedziałem, że będę czekał na nasze kolejne spotkanie jak na dawkę narkotyku. Musiałem znowu ją zobaczyć. Nawet, jeśli nie było w tym żadnego sensu, nie chciałem pozwolić, by znów zniknęła z mojego horyzontu.
– Caden, uważaj! – zawołała Maddie, wyrywając mnie z zamyślenia.
Gwałtownie wcisnąłem hamulec.
Ja pieprzę, prawie wjechałem w tył samochodu, który właśnie zatrzymał się na światłach... Kolejny dowód na to, że było ze mną źle.
– Przepraszam – mruknąłem, spoglądając na Maddie. – Wszystko w porządku?
Pokiwała głową i wbiła wzrok w swoje paznokcie. Wyglądała na zmartwioną i chyba wiedziałem, dlaczego...
– Maddie?
– Więc wy troje chodziliście razem do liceum? – zaczęła, a mój żołądek się zacisnął.
– Tak.
– I nic poza tym?
Zabębniłem palcami w kierownicę. Ever najwyraźniej nie chciała o nas mówić, ale sądząc po reakcjach wszystkich, i tak się domyślali. Byłem winny Madeline choć odrobinę szczerości.
– Ever i ja się spotykaliśmy.
Spotykaliśmy się – to brzmiało tak trywialnie. Jak nic nieznacząca historia z przeszłości. Nijak nie pasowało do tego, co faktycznie nas łączyło.
Westchnęła, podnosząc na mnie wzrok.
– Wiedziałam... Widać, że nie jesteś jej obojętny. Ale najbardziej martwi mnie, że ty też na nią patrzyłeś. Nie wiem, co powinnam o tym myśleć...
Nie jesteś jej obojętny – z całej wypowiedzi Maddie to właśnie te słowa szczególnie przykuły moją uwagę. Puls zatętnił mi w uszach, gdy światło zmieniło się na zielone i ruszyłem naprzód.
Naprawdę? Czy Everly rzeczywiście mogła czuć do mnie cokolwiek poza odrazą?
Madeline wciąż patrzyła na mnie, gdy rozmyślałem o Ever. Chryste, jestem takim palantem...
– Po prostu... – zacząłem, bo cisza niebezpiecznie się przeciągała. – Dawno jej nie widziałem. Byłem zaskoczony, że znów się spotkaliśmy.
Podobno Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. A ja chciałem okłamać chyba przede wszystkim siebie.
Maddie już nie odpowiedziała. Milczała przez resztę drogi, spoglądając w okno i prawdopodobnie analizując wszystko, co się dziś wydarzyło.
***
W apartamencie pomogłem jej zdjąć płaszcz i poszedłem prosto do łazienki. Nie wiem, jak długo stałem pod prysznicem, opierając czoło o chłodne płytki i pozwalając, by woda spływała po moim ciele. To wydawało się dziwnie kojące.
Nagle w kabinie pojawiła się Madeleine. Nawet nie wiedziałem, kiedy weszła do łazienki. Poczułem, jak jej dłonie zaczynają sunąć po moich plecach.
– Myślisz, że naprawdę powinniśmy spędzić te walentynki z Ever i jej facetem?
Obróciłem się i popatrzyłem na nią, próbując nie okazać emocji. Serce zabiło mi szybciej, jakbym bał się, że perspektywa naszego kolejnego spotkania może rozwiać się jak sen.
– Dlaczego nie?
Maddie oplotła ręce wokół mojej szyi, przyciskając nagie ciało do mojego.
– Równie dobrze możemy zrobić sobie romantyczny wieczór we dwoje. Co ty na to?
Przygryzłem wnętrze policzka.
– Zgodziłaś się Maddie. Jesteśmy już umówieni. Nie będziemy tego teraz odkręcać. – Mój głos zabrzmiał trochę ostrzej niż chciałem.
Jasne oczy przygasły. Madeline zabrała ręce, a ja znowu poczułem się jak ostatni dupek.
– Przepraszam – powiedziałem cicho, kładąc dłonie na jej ramionach. – Oczywiście, spędzimy je tak, jak zechcesz. Po prostu nie lubię tak żonglować planami...
– Tak, jak zechcę? A ty, Caden, czego tak naprawdę chcesz?
Wpatrywała się we mnie, czekając na odpowiedź.
Co miałem powiedzieć? To, czego naprawdę pragnąłem było nierealne. I na pewno by jej się nie spodobało.
– Chcę, żeby nam się udało. – Nie skłamałem. To przecież byłoby najlepsze rozwiązanie, dla wszystkich.
Maddie się uśmiechnęła, po czym przylgnęła do mnie mocniej.
– Ja też. Też tego chce, skarbie.
Przez chwilę milczeliśmy, po prostu stojąc pod strumieniem wody.
– Więc co z walentynkami? – spytałem.
Musiałem wiedzieć, jeśli faktycznie zamierzała zrezygnować z podwójnej randki. A jednocześnie bałem się odpowiedzi.
– Niczego już nie zmieniajmy. Nie mogę zamartwiać się twoją byłą... To absurd.
Coś przewróciło mi się w żołądku.
– Czysty absurd...
Wspięła się na palce i przywarła do moich ust. Odwzajemniłem pocałunek, czując się dziwnie pusty w środku. Kiedy Maddie zsunęła dłoń do mojego krocza, chwyciłem ją za nadgarstek i delikatnie odsunąłem.
– Oboje jesteśmy zmęczeni – mruknąłem.
Spojrzała na mnie, wyraźnie urażona.
– Nie chcesz mnie?
Westchnąłem.
– Po prostu nie mam dziś ochoty.
Madeleine zmarszczyła brwi. Odwróciła się, wyszła spod prysznica, po czym zgarnęła ręcznik i owinęła go wokół piersi, bez słowa opuszczając łazienkę.
– Kurwa... – mruknąłem, uderzając pięścią w płytki.
Dlaczego nie mogłem wykrzesać z siebie więcej? Maddie zasługiwała na coś lepszego.
Miesiąc. Dam sobie miesiąc. Jeśli w tym czasie nic się nie zmieni, po prostu to zakończę.
Ale najpierw musiałem jeszcze raz zobaczyć Everly Meyers...
CZYTASZ
Shattered souls (CHANCES #2) ZAKOŃCZONA
RomanceZapraszam na kontynuację "Stolen stars". Od chwili, gdy Caden i Everly widzieli się po raz ostatni minęły niemal dwa lata. Ich życie bardzo się zmieniło. Oboje musieli stawić czoła osobistym tragediom i szybko dojrzeć. Ever rozpoczęła wymarzone stud...