24. EVERLY

645 92 13
                                    

                Z lotniska miał nas odebrać dziadek Cadena.

Czekał już w hali przylotów, machając, by zwrócić naszą uwagę.

– Dzień dobry – powiedziałam, gdy podeszliśmy bliżej. Carl przesunął wzrokiem po całej naszej czwórce. Na jego opalonej, pooranej zmarszczkami twarzy malował się serdeczny uśmiech. – Mam nadzieję, że nie robię panu kłopotu...

Dostrzegłam, że Caden pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć „przerabialiśmy tu już tysiąc razy". Poczułam jego ramię na swojej talii.

– Ever nadal nie może uwierzyć, że nie jestem jedynym normalnym gościem w tej rodzinie – rzucił.

Jasne oczy mężczyzny skupiły się na mnie.

– Niedługo sama się przekona, że masz to po mnie – stwierdził, wyciągając do mnie dłoń. – Miło cię poznać, Everly. Caden dużo mi o tobie opowiadał. On generalnie cały czas o tobie gada. – Puścił wnukowi oczko. – I mów mi po prostu Carl. – Przeniósł wzrok na Andy i Phila. – A to twoje rodzeństwo, tak?

Phil skinął głową, a Andy mruknęła coś, co brzmiało jak dzień dobry.

– Będą bardziej gadatliwi, gdy już oswoją się z tutejszym klimatem – zapewniłam.

Carl pokiwał głową.

– Jestem pewien, że się dogadamy.

***

– Tu jest przepięknie!

Spoglądałam właśnie przez okno niewielkiej sypialni na poddaszu.

Mieliśmy widok na ocean i plażę, skąpane teraz w pełnym słońcu. Woda przybrała turkusowy odcień i miałam wielką ochotę po prostu do niej wbiec. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo potrzebowałam znaleźć się w takim miejscu – gdzie chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o wszystkim, co złe.

Nie żebym narzekała na swoje aktualne życie. Owszem, nie wszystko układało się idealnie (na przykład w domu), ale odkąd wróciliśmy do siebie z Cadenem, było mi znacznie łatwiej.

– Przecież mówiłem. – Caden, który jeszcze przed chwilą wypakowywał swoją walizkę, podszedł i pochylił się, by pocałować zagłębienie przy mojej szyi. Jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele, muskając ramiona i sunąc niżej, do talii, aż w końcu chwycił za krawędź letniej sukienki, w którą przebrałam się zaraz po przyjeździe. – Muszę częściej zabierać cię w ciepłe miejsca, żebyś miała okazję ubierać się w taki sposób.

– O, naprawdę? – Moje usta wykrzywił uśmiech. – Chyba możemy się dogadać...

Westchnęłam, gdy podciągnął materiał, palcami drugiej dłoni odsuwając na bok moją bieliznę. Kciukiem wykonywał powolne, okrężne ruchy, a ja czułam, jak moja skóra płonie, a serce zaczyna galopować. Wargi Cadena wciąż pieściły okolice mojej szyi.

– Nie zamknęliśmy drzwi na klucz... – szepnęłam, przywierając plecami do jego torsu.

– Spokojnie. Podłogi w tym domu skrzypią tak głośno, że nikt się tu nie zakradnie – zamruczał tuż przy mojej skórze.

I wtedy z dołu dobiegł donośny głos Carla, przerywając naszą chwilę uniesienia. Natychmiast cała się spięłam.

– Cad! Zejdź no tutaj i pomóż mi z tym przeklętym parasolem!

Usłyszałam ciężkie westchnięcie.

– Już, daj mi chwilę! – odkrzyknął Caden, zabierając dłoń.

Shattered souls (CHANCES #2) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz