2. EVERLY

703 95 22
                                    

Nie mogłam uwierzyć, że dostałam rolę w Glorii.

A teraz, kiedy stałam na scenie, wreszcie byłam w swoim żywiole. Granie sprawiało, że na chwilę zapominałam o wszystkim, co złe. O tych ciemnych zakamarkach mojego życia, w które zdarzało mi się zbaczać, gdy traciłam z oczu światło.

Widownia oklaskiwała nas na stojąco, a ja czułam autentyczną radość. Wydawała się odrobinę obca, niemal nienaturalna. Chyba zapomniałam już, jak to jest być szczęśliwą... I właśnie wtedy, w najmniej spodziewanym momencie, przeszłość postanowiła dać mi solidnego kopniaka, przypominając o swoim istnieniu.

Moje spojrzenie powędrowało gdzieś w kierunku odległych rzędów i mogłabym przysiąc, że zobaczyłam jego twarz.

Oddech zamarł mi w płucach.

Czy Caden Clarke naprawdę zjawił się tutaj, żeby zabrać mi nawet tę jedną chwilę radości? Nie. Niemożliwe. To chyba jakaś...

Sekundę później widok przesłoniła mi kurtyna, a Zoey szarpnęła moją dłoń, ciągnąc mnie w kierunku kulis.

Byłam kompletnie oszołomiona.

To tylko złudzenie, gra świateł – powtarzałam sobie. – Albo ktoś bardzo podobny do Clarke'a.

Postanowiłam trwać w przekonaniu, że tak właśnie było. To łatwiejsze niż przyznać, że ja i Caden znajdowaliśmy się w tym samym budynku. Nie byłam gotowa, by znów go spotkać. Nie dziś. Nie jutro. Nie w tym życiu.

W garderobie oparłam dłonie na toaletce i przez chwilę ciężko oddychałam. Pozostałe aktorki kręciły się wokół, zdejmując kostiumy.

Zoey zaczęła wyciągać wsuwki trzymające perukę. Zdjęła ją, a na twarz opadło jej pasemko krótkich, czekoladowych włosów. Dmuchnęła, żeby się go pozbyć.

– Co jest, słoneczko? – spytała, zerkając na mnie podejrzliwie.

– Nic. To tylko trema – skłamałam i wyprostowałam się, znów wykrzywiając usta w uśmiechu.

– Ta? A to ciekawe... Lepiej powiedz, kogo tam zobaczyłaś.

Wywróciłam oczami. Znałam Zoey już ponad rok. Studiowała aktorstwo ze mną i Gianną. Wciąż nie byłam pewna, czy bardziej podziwiałam jej spostrzegawczość, czy potępiałam wścibstwo...

– No, mów – ponagliła, zdejmując wściekle różową marynarkę. – Kto to był? Bo wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

– Można tak powiedzieć...

– Dawny znajomy, co?

Zabrałam się do odpinania koszuli.

– Możesz przestać drążyć?

– Oliver powinien być zazdrosny? – Sugestywnie poruszyła brwiami.

Prychnęłam.

– To nikt ważny, serio...

– A więc twój były, tak?

Zacisnęłam zęby. Zoey nie znała mojej historii. Gdy zaczęłyśmy studia, poprosiłam Gię, żeby już nigdy nie wspominała o Cadenie. Na kampusie wiedza o dawnej korupcyjnej aferze z Dystryktu Kolumbii była raczej mglista, nie mówiąc już o tym nieszczęsnym wydaniu lokalnych wiadomości. Mogłam więc zacząć studia z czystą kartą.

Nie odpowiedziałam, ale uśmieszek Zoey kazał mi przypuszczać, że domyśliła się odpowiedzi.

– Do zobaczenia jutro na zajęciach – rzuciłam, gdy już przebrałam się w swoje ciuchy.

Shattered souls (CHANCES #2) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz