30. CADEN

786 88 6
                                    

W końcu pozbyłem się Madeline, ale nie zmieniło to faktu, że przez resztę dnia byłem dziwnie nerwowy. Nie mogłem się skupić ani w pracy, ani podczas podróży z powrotem do mieszkania. Wciąż nie czułem się zbyt dobrze, więc pewnie najrozsądniej byłoby po prostu wziąć dzień wolny, ale chciałem szybko nadrobić zaległości i wrócić do codziennej rutyny, żeby zbytnio się nie rozleniwiać. Jak już wspominałem, chaos nie był moim sprzymierzeńcem.

Rano, po wyjściu Maddie, napisałem wiadomość do Ever. Przez cały dzień byłem zajęty, ale nie na tyle, żebym nie zauważył, że nie odpisała. Pytałem o jej samopoczucie i czy wszystko u niej w porządku. Nie mogłem się doczekać, kiedy znowu ją zobaczę. Teraz, w domu, siedząc na kanapie, miałem wreszcie czas zastanowić się, dlaczego u diabła milczy... Chyba nic jej się nie stało? Nie chciałem przeszkadzać Ever podczas spotkania z przyjaciółkami i sprawiać wrażenia, że ją kontroluję, ale mogłaby chociaż potwierdzić, że wszystko z nią dobrze.

Włączyłem Netflixa i spróbowałem skupić się na serialu, ale to też nie przyniosło efektu. Wciąż zerkałem na telefon, a w końcu poddałem się i po prostu wybrałem z kontaktów numer Everly.

Cztery sygnały. Pięć.

Cisza.

Zazgrzytałem zębami. Coś było nie tak, czułem to. Odczekałem kolejne kilkanaście minut mając nadzieję że może akurat poszła do łazienki lub coś podobnego. Ale telefon wciąż milczał.

Napisz tylko, czy wszystko w porządku, martwię się, wystukałem, coraz bardziej poddenerwowany, ale znowu odpowiedziała mi cisza.

Na pewno po prostu dobrze się bawi... Może zostawiła telefon w torebce? Serce biło mi coraz szybciej, gdy wyciągałem kolejne argumenty, żeby racjonalizować sobie tą sytuację i się uspokoić. Rozważałem już podróż do Waszyngtonu, ale dotarło do mnie, że Ever niedawno zakończyła związek z kontrolującym dupkiem. Nie potrzebowała kolejnego faceta, który będzie zjawiał się w niespodziewanych momentach, żeby sprawdzić, co robi, nawet jeśli nie miałem na myśli niczego złego.

Odczekałem jeszcze pół godziny ,a później postanowiłem, że jeśli do rana nie dostanę żadnej odpowiedzi, trudno, mimo wszystko tam pojadę.

Tak, to przynajmniej był jakiś plan...

***

Pan Meyers otworzył drzwi, a kiedy mnie zobaczył, jego zarozumiały wyraz twarzy w jednej sekundzie zmienił się w szok. Zmierzył mnie wzrokiem, chyba nie mogąc uwierzyć, że pojawiłem się na jego progu.

– Co ty tu...? – zaczął, ale ja nie miałem czasu ani ochoty na wyjaśnienia.

– Szukam Ever. Jest tutaj?

Między brwiami Meyersa pojawiła się pionowa zmarszczka.

– Myślałem, że jest z tobą...

Cholera. Uczucie niepokoju, które towarzyszyło mi od wczoraj, tylko przybrało na sile.

– Nie widziałem jej od kilku dni – rzuciłem, bez zwlekania ruszając w stronę ulicy. Wyraźnie czułem niechęć Meyersa i nie zamierzałem z nim dłużej dyskutować. Miałem teraz coś znacznie pilniejszego na głowie.

Przeszedłem kilka kroków, kiedy dobiegł mnie głos mężczyzny.

– Sprawdź u Corthmanów, może tam ją znajdziesz.

Obróciłem się. Jego spojrzenie nie było już tak ostre jak przed chwilą. Zaskoczony, skinąłem lekko głową w podziękowaniu za podpowiedź. I tak miałem pojechać do Gianny w następnej kolejności, ale fakt, że Meyers dał mi wskazówkę był czymś zupełnie niespodziewanym. Może też zastanawiał się, gdzie jest jego córka?

Shattered souls (CHANCES #2) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz