EPILOG

1K 94 32
                                    

Siedem lat później

– Cholera, muszę usiąść! Oficjalnie ogłaszam, że dzisiaj już nie tańczę.

Gia opadła na krzesło, trzymając dłoń na zaokrąglonym brzuchu ukrytym pod białym tiulem jej ślubnej sukni.

Poklepałam ją po ramieniu i zajęłam miejsce pana młodego, który w tej właśnie chwili desperacko próbował odciągnąć ich syna od nienapoczętego jeszcze tortu. Caden asystował, chociaż jego uśmieszek sugerował, że cała ta sytuacja szczerze go bawi.

– Jeszcze dwa miesiące i zrzucisz z siebie ten ciężar – stwierdziłam na pocieszenie.

– Dopiero wtedy się zacznie! Pieluchy, nieprzespane noce... Dobrze pamiętam przez co przechodziliśmy z Aaronem za pierwszym razem.

Zerknęłam na jej brzuch i sugestywnie uniosłam brew. Gia pacnęła mnie w ramię.

– O, wiem, co zamierzasz powiedzieć! Ale ja zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. – Popatrzyła w stronę naszych mężów. – Swoją drogą, Caden chyba też nieźle radzi sobie z dziećmi.

Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam, że Caden zmierza w naszym kierunku, trzymając na rękach roześmianego trzylatka. Za nimi człapał lekko potargany i spocony Aaron.

Caden odstawił George'a na ziemię, a ten podbiegł do swojej mamy.

– Tata nie pozwolił mi jeść tortu! – poskarżył się, patrząc na Gię wielkimi, brązowymi oczami, które po niej odziedziczył.

– Przykro mi, ale musisz z tym zaczekać. – Pogładziła go po ciemnej czuprynie. Dzieciak zrobił nadąsaną minę.

W tym momencie Aaron i Caden znaleźli się przy nas. Mój mąż posłał mi jeden ze swoich uśmiechów, które nawet po latach nadal sprawiały, że czułam w brzuchu motylki.

– Zatańczymy? – zaproponował, wyciągając do mnie dłoń.

Spojrzałam pytająco na Gię, sprawdzając, czy nie potrzebuje emocjonalnego wsparcia, ale ona tylko machnęła ręką.

– Posiedzę sobie tutaj. Idź i dobrze się baw! – Zniżyła głos do szeptu. – Byle nie aż tak dobrze, jak ja na twoim weselu...

Parsknęłam śmiechem, przypominając sobie jak Gianna upiła się i na całe gardło wyśpiewywała na plaży kawałki Taylor Swift. To była niezapomniana noc...

Caden ujął moją dłoń i poprowadził mnie w kierunku drugiego namiotu, gdzie goście tańczyli na prowizorycznym parkiecie. Mimo umieszczonych tu i ówdzie wiatraków, dało się poczuć lipcowy gorąc, więc cieszyłam się ze swojej zwiewnej sukienki i współczułam Giannie upakowanej w te wszystkie warstwy tiuli i jedwabiu.

Akurat rozbrzmiał jeden z wolniejszych kawałków, więc zaczęliśmy kołysać się leniwie w rytm muzyki. Caden owinął ramię wokół mojej talii, a ja oplotłam jego szyję.

Popatrzył na mnie w sposób, który już teraz zwiastował, że prawdopodobnie czeka nas interesujący wieczór.

– Podoba mi się ta sukienka – zamruczał, nachylając się do mojego ucha. – Wygląda na taką, którą łatwo zdjąć.

Posłałam mu diabelski uśmieszek.

– Lepiej nie myśl o tym za dużo, bo zrobi się niezręcznie. Poza tym, Gianna wspomniała, że ściany w hotelu są bardzo cienkie.

Poczułam wibrację jego klatki piersiowej, gdy cicho się zaśmiał.

– Swoją drogą... Kiedy przypomnę sobie, jak długo Aaron nie mógł się zdecydować, żeby zrobić pierwszy krok, aż trudno mi uwierzyć, że ostatecznie skończyli razem.

– Trochę to trwało. – Wzruszyłam ramionami. – O, zapomniałabym! Gia uważa, że byłbyś świetnym ojcem.

Jego uśmiech się poszerzył.

– Sugerujesz, że powinniśmy...?

Przechyliłam głowę, przypatrując mu się lekko zmrużonymi oczami.

– Za trzy miesiące jest premiera przedstawienia. Do końca roku będę pewnie miała sporo pracy w teatrze, ale później... dlaczego nie?

Przyciągnął mnie bliżej, muskając wargami moje usta.

– Może faktycznie powinniśmy kupić dom na przedmieściach? – spytał z powagą, jakby dziecko było już co najmniej w drodze.

Z niedowierzaniem pokręciłam głową. Jakiś czas temu rozmawialiśmy o przeprowadzce, ale nie sądziłam, że Caden będzie gotów tak szybko przejść do czynów.

– Myślę, że mamy jeszcze chwilę, żeby się zastanowić.

– Okej. Postaram się wyluzować. Nie naciskam, po prostu... – Przejęcie w jego głosie sprawiło, że po raz kolejny parsknęłam śmiechem. Caden zmarszczył brwi.

– Co?

– Nic. Jesteś absolutnie uroczy, wiesz?

Nasze oczy się spotkały. Przesunęłam kciukiem po jego policzku pokrytym krótkim zarostem. W sercu czułam lekkość, która dodawała mi skrzydeł. Z nim wszystko było łatwe i, nawet jeśli miewaliśmy gorsze dni, w końcu udawało nam się wyjść na prostą.

Zsunęłam dłoń niżej, na jego pierś, gdzie pod koszulą wyczułam niewielki twardy przedmiot. Kluczyk, który podarowałam mu po naszym spektaklu i który wciąż nosił przy sobie.

– Potrzebowałaś dziesięciu lat, żeby dojść do takiego wniosku? – spytał zaczepnie.

Zawahałam się, szybko licząc w myślach. Cholera, rzeczywiście. To już tak długo...

Miałam coś odpowiedzieć, ale w tym momencie dostrzegłam obok Avani, tańczącą ze swoją narzeczoną. Pomachała do nas, błyskając zębami.

Tak. Minęło dużo czasu, ale w końcu wszyscy odnaleźliśmy swoje szczęście. Nawet mój ojciec stał się bardziej pogodny. Miałam wrażenie, że odkąd prawie mnie stracił, zrozumiał to, czego nie potrafił dostrzec wcześniej. Przestał tak bardzo przejmować się opinią otoczenia, odszedł z polityki i skupił się na swoich dorastających dzieciach, ale tym razem nie po to, by je kontrolować, ale dowiedzieć się, czego naprawdę potrzebują. Andy była więc teraz na ostatnim roku architektury, a Phil miał zacząć studia językowe w Europie.

A co z Oliverem? Na razie mogłam spać spokojnie, bo za próbę zabójstwa miał spędzić w więzieniu kolejne kilkadziesiąt lat. Oby nigdy stamtąd nie wyszedł...

– Wszystko w porządku? – spytał Caden, zauważając chyba moje zamglone spojrzenie.

Otrząsnęłam się.

– Tak. Po prostu myślałam o tym wszystkim, co się w międzyczasie stało.

– I do jakich doszłaś wniosków?

Kąciki moich ust zadrżały w uśmiechu.

– Że warto było dać nam szansę.

W tym momencie utwór zmienił się na szybszy i Caden niespodziewanie obrócił mnie w tańcu. Stanęliśmy naprzeciw siebie. Jego dłoń delikatnie ściskająca moją... Popatrzyłam w szarozielone oczy, w których czaił się łobuzerski błysk. Mimowolnie pomyślałam o tamtym balu, całe lata świetlne temu...

– Co teraz? – spytałam, spodziewając się, jaka będzie odpowiedź.

– Po prostu ze mną zatańcz, Ever.


KONIEC


Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca tej historii. Nic nie daje mi takiej motywacji jak Wy, kochani Czytelnicy! Mam nadzieję, że historia Everly i Cadena zostanie w Waszych sercach na dłużej. W moim na pewno. To była niesamowita przygoda. ❤️

Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia pod kolejnymi opowieściami!❤️

Shattered souls (CHANCES #2) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz