31. EVER (c.d.)

470 72 10
                                    

Ta część jest kontynuacją poprzedniego rozdziału, który z jakiegoś powodu mi ucięło, co zauważyłam dopiero teraz.🤦 Wstawiam jako nowy rozdział, bo ten fragment jest kluczowy i nie chcę, żeby ktoś go przegapił. Buziaki!

***

– Muszę z nią porozmawiać! To moja dziewczyna. My...

Nie zwracałam uwagi na kolejne słowa. Przemierzyłam pomieszczenie i wyszłam na pokład. Cała drżałam. Moje dłonie trzęsły się tak bardzo, że gdybym miała teraz coś w dłoniach, na pewno bym to upuściła.

W głowie kotłowały mi się najróżniejsze myśli.

Próbując się uspokoić, przez dłuższą chwilę krążyłam wokół, mijając rozbawionych gości. W końcu znalazłam się na sterburcie, gdzie panował dużo większy spokój. Wkrótce byłam zupełnie sama. Oparłam drżące dłonie na relingu i spoglądałam w wodę, wyrównując oddech.

Nagle wydało mi się, że słyszę za sobą kroki. Czy Caden jakoś wykręcił się ochroniarzowi i poszedł za mną?

Obróciłam głowę, bo poczułam na karku mrowienie. Dostrzegłam wysoką postać. Tutaj nie paliło się już tyle świateł, więc w pierwszej chwili nie rozpoznałam kto to.

A później usłyszałam znajomy głos.

– Dawno nie mieliśmy okazji pogadać, prawda Ever?

Przeszyło mnie lodowate zimno. W głosie Olivera czaiło się coś bardzo niepokojącego.

Nerwowo rozejrzałam się wokół, ale byliśmy tutaj zupełnie sami.

– Powiedzieliśmy sobie wszystko ostatnim razem – stwierdziłam, mając nadzieję że mój głos nie zdradza tego, jak bardzo byłam teraz przestraszona.

Oliver cicho się zaśmiał.

– Tak, masz trochę racji...

Podszedł bliżej. Chciałam zrobić krok w prawo, znaleźć się dalej od niego, ale zanim wykonałam ruch, jego wielka dłoń wystrzeliła, chwytając mnie za nadgarstek.

– Nie uciekaj, skarbie. Pamiętasz co ci wtedy powiedziałem? O zemście?

Najlepiej smakuje na zimno – pamiętałam to aż za dobrze, choć do tego momentu uważałam jego słowa za nic nieznaczące.

Cała zesztywniałam, Pewnie powinnam zacząć krzyczeć, ale moje gardło było ściśnięte i nie mogłam dobyć głosu. Po prostu wpatrywałam się w niego oniemiała.

– Puść mnie – zdołałam wyszeptać.

Oliver powoli pokręcił głową, na jego wargach pojawił się cień uśmiechu, który był najbardziej upiorną rzeczą, jaką w życiu widziałam.

A później chwycił mnie i uniósł. Dopiero teraz krzyknęłam, ale było już za późno, poza tym mój głos zmieszał się z głośną muzyką rozbrzmiewającą w centralnej części pokładu. Szamotałam się, próbując walczyć z Oliverem. Moja prawa stopa zahaczyła o barierkę. Chciałam jej użyć, żeby się zaprzeć, ale poczułam tylko, jak sandałek zsuwa się z mojej nogi. Walczyłam, żeby odepchnąć Olivera, jednak był ode mnie dużo silniejszy.

– Nikt nie robi ze mnie idioty, rozumiesz? – warknął, po czym pchnął mnie, aż straciłam jakikolwiek kontakt z relingiem.

Zaczęłam spadać, mknąc na spotkanie ciemnej tafli.

Shattered souls (CHANCES #2) ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz