ROZDZIAŁ 1

545 34 15
                                    

Wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu mojego telefonu powinien być na szafce obok łóżka. Zegarek wskazywał już grubo po 10, wypuściłam westchnienie ulgi, bo dzisiaj nareszcie jest sobota. Niechętnie wstałam z ciepłego, miękkiego łóżka i mozolnie poczłapałam do łazienki. Moją odwieczną rutyną był poranny prysznic, zawsze pomagał mi się rozbudzić i pozbierać myśli, które kotłowały się w mojej głowie.

Puściłam gorącą wodę i śpiewając moją starą ulubioną piosenkę Wanna be Spacer Girls. Zazwyczaj śpiewałam ją w duecie z Mią krzycząc na całe gardło. Zaczęłam pienić włosy szamponem. W całej łazience unosił się zapach wanilii i cynamonu. Nałożyłam na włosy dużo wygładzającej odżywki, tylko ona ratuje moją głowę przed wyglądem pudla.

Uwielbiam swoje długie proste blond włosy, ale tylko po wieloetapowej pielęgnacji. Długo stałam pod gorącym strumieniem wody, a gdy już byłam cała czerwona jak rak postanowiłam wyjść. Otuliłam się białym puchatym ręcznikiem, przetarłam zaparowane lustro i popatrzyłam na swoją zmęczoną twarz. Ostatnio zdecydowanie za dużo miałam na głowie i musiałam się wreszcie odstresować.

Na szczęście dzisiaj razem z moją najlepszą przyjaciółką Mią, miałyśmy w planach wyjście na miasto. To powinno mi pomóc. Uśmiechnęłam się blado do swojego marnego odbicia i ruszyłam do pokoju. To była moja oaza spokoju i wszystkiego czego potrzebowałam. Urządziłam go sama, długo się zastanawiając nad każdą rzeczą. Udało mi się stworzyć idealną harmonię zawierającą kolory biało-beżowe, moje ulubione. Lubiłam mieć wszystko zaplanowane i pod kontrolą. W moim azylu centralną rzeczą było ogromne łóżko przykryte miękką białą pościelą. Można powiedzieć, że moim hobby było spanie więc miękkie łóżko i pachnąca pościel były podstawą. Wszystko dopełniały białe meble i puchaty kremowy dywan. A ponieważ miałam duszę artysty to ściany były gęsto pokryte obrazami, które często malowałam i z wielką dumą przyglądałam się im w każdej wolnej chwili.

Wysuszyłam włosy i spięłam w niedbałego koka. Rozejrzałam się po przestronnym i jasnym pomieszczeniu. Podeszłam do białej ogromnej szafy stojącej naprzeciwko łóżka. Szybko wyciągnęłam bordowe satynowe opinające moje pośladki spodenki i beżowy top na ramiączkach.

Czas zejść do kuchni i wreszcie zjeść późne śniadanie. Zbiegając po schodach niespodziewanie wpadłam na coś twardego, dosłownie niczym ściana. Podniosłam twarz z grymasem irytacji i natrafiłam na twarz mężczyzny, która wyrażała stanowczość, pogardę i dominację dosłownie nad każdym człowiekiem znajdującym się w jego otoczeniu. Odsunęłam się na bezpieczną odległość i zlustrowałam wzrokiem nieznajomego, musiałam przyznać, że był przystojny. Bardzo dobrze zbudowany. Jego mięśnie napierały na wręcz pękający w szwach materiał czarnej aksamitnej koszuli, która miała rozpięte dwa pierwsze guziki.

Jezu co ja mówię on wyglądał po prostu jakby ktoś go wyrzeźbił z marmuru. Do tego jeszcze ta burza czarnych włosów niesfornie opadająca na czoło. Wszystko by było w porządku, gdyby nie te oczy z głębią, w której można było tylko utonąć, czarne i bez dna.

Lubiłam patrzeć na przystojnych facetów w końcu byłam młoda i miałam dość duże powodzenie u mężczyzn, co niejednokrotnie wykorzystywałam. Ale z tym było coś nie tak, mimo że fizycznie był pociągający, to chłód i wrogość jaka biła od niego kazało brać nogi za pas i uciekać jak najszybciej. Zanim te ciemne oczy zaczną cię przeszywać wzrokiem niczym sztylety, tak też postanowiłam zrobić. Zmarszczyłam brwi i gdy już go miałam minąć usłyszałam twardy i stanowczy ton.

- Stój! - Warknął i złapał mnie za ramię

Zdezorientowana stanęłam jak wryta, popatrzyłam szeroko otwartymi ze zdumienia oczami na rękę, która coraz bardziej zaciskała się na mojej skórze, przeniosłam wzrok na postawnego bruneta. Oszołomienie zaczęło przeradzać się w furię. Nałożyłam na twarz najbardziej wypraną z emocji maskę i utkwiłam w nim wściekłe spojrzenie.

BLOODY SANRISEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz