ROZDZIAŁ 4

527 28 1
                                    

Rozdział 4

Tydzień zleciał zadziwiająco szybko. Skupiłam się na nauce. Pomogło mi to oczyścić głowę. Przede mną zostało ostatnie zaliczenie i wreszcie koniec semestru. Będę mogła cieszyć się długą przerwą wakacyjną. W planach miałam zakopać się głęboko w swoim ciepłym łóżku pod kołdrą z kubkiem gorącej kawy i wyjść dopiero na początku nowego semestru.

Mój dobry nastrój przerwała wiadomość w piękne piątkowe popołudnie. Właśnie zaliczyłam na piątkę ostatnie zajęcia i wracałam do domu. W ostatni dzień przed końcem odpuścili nam kilka końcowych zajęć. Mój entuzjazm prysł w momencie, gdy zobaczyłam kto do mnie napisał.

Nieznany - Dzisiaj o 19 podjedzie po ciebie kierowca.

Dobrze wiedziałam kto był nadawcą tej wiadomości. Zablokowałam telefon i wsunęłam go do kieszeni.

- Hej. Poczekaj. Rosi!!

Podbiegła do mnie zdyszana Mia. Przez chwilę próbowała złapać oddech.

- Nie cierpię biegać. - wydyszała.

- Oddychaj, najnowsze badania donoszą, że od tego się nie umiera - prychnełam.

Nie udało mi się ukryć uśmiechu co zaskutkowało kuksańcem w ramię od przyjaciółki, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.

- Idziemy dzisiaj do klubu uczcić naszą wolność?

Mój promienny uśmiech lekko zbladł.

-Dzisiaj nie mogę obiecałam Jacobowi, że zrobimy sobie całonocny seans filmowy.

To było pierwsze kłamstwo jakie przyszło mi do głowy. Ale nie pierwsze, które ode mnie usłyszała. Wiedziałam, że jeśli chodziło o mojego brata Mia nie będzie mi wierciła dziury w brzuchu.

-Okej dzisiaj ci odpuszczę, ale pamiętaj za tydzień Liam robi domówkę w swoim wypasionym domu. Powiedziałam już, że będziemy, żadnej odmowy nie przyjmuję. - zaczęła grzebać za czymś w swojej pokaźnej torbie.

Skorzystałam z sytuacji, żeby uciec od jej pytań.

- Jasne pamiętam. Muszę już lecieć na razie królowo.

Cmoknęłam ja w policzek i odeszłam szybkim krokiem na parking. Czułam jej spojrzenie na plecach do momentu, aż wsiadłam do auta. Miałam nadzieję, że byłam wiarygodna i nie zacznie niczego podejrzewać. Była dla mnie jak siostra, której nie miałam. Nie zniosłabym myśli, że mogłabym ją świadomie narazić na niebezpieczeństwo. Musiałam ją trzymać jak najdalej od tego szamba.

Kłamanie nie szło mi najgorzej, ale czułam, że w najbliższym czasie będę miała sporo okazji, żeby się podszkolić.

Ostatnio mało czasu spędzałam z Jacobem. Wpadłam do domu i szybko wspięłam się po schodach. Ominęłam drzwi do swojego pokoju i weszłam w kolejne. Pokój był jednak pusty. Zerknęłam na zegarek. No tak było dopiero po pierwszej. Kończył lekcje za dwie godziny.

Wróciłam do swojego pokoju, rzuciłam torbę obok biurka i padłam twarzą w poduszki na łóżku.

Nie minęła chwila, a już spałam.

Pobudkę miałam dość bolesną.

- Nie wieżę, że z ciebie taki leń wreszcie mamy wolne, a ty pierwsze co to śpisz?

- Złaź ze mnie i przestań się wydzierać mi do ucha Dumbo.

- Co będziemy robić?

- Zabiorę cię do Scoops Ahoy, ale złaź już. Warzysz chyba z tonę. - wydyszałam wciśnięta w poduszki.

BLOODY SANRISEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz