ROZDZIAŁ 20

337 14 4
                                    

ROZDZIAŁ 20

Minął tydzień. Zrobiło się zimno i ponuro. Przez cały ten czas padał deszcz. Nadchodziła zima. Choć u mnie tak naprawdę  już dawno nastała. 

Nicolas dał mi dużo przestrzeni i czasu żeby zaakceptować,a przede wszystkim pogodzić  się z nową sytuacją. Wyniósł się ze swojego ulubionego pokoju, nie nalegał na spędzanie wspólnie czasu. 

Pochłonęła go teraz praca, chociaż nie wiem czy to było specjalnie zamierzone czy związane z poszukiwaniami Edwarda, któremu nadal udawało się umykać. Miał więcej wspólników niż przypuszczaliśmy.  Najważniejsze jednak było, że znów zaczęli go  szukać. Od tylu miesięcy już nie miałam żadnych informacji o Jacobie. Nie byłam nawet pewna czy nadal żyje. Pozostało mi wierzyć w to, że wszystko z nim dobrze i po prostu czeka aż po niego przyjdę.    

Gdy przestawałam zadręczać się myślami o bracie moja głowa sama obierała inny kierunek. Tęskniłam za pewną małą księżniczką ubóstwiającą kolor różowy jak nikt inny. Serce mi krwawiło z tęsknoty do tych obu istot. Najgorsze jest to, że nie miałam żadnej z nich przy sobie. Nie mogłam ich przytulić, ucałowac w czoło czy poczochrać niesfornych włosów. Pragnęłam ujrzeć ich twarze, piękne uśmiechy które wyświetlają mi się w snach niczym zdjęcia. Poczuć miękkość skuty pod palcami. 

Każdego dnia wyobrażałam sobie nasze pierwsze spotkanie po tak długim czasie. W każdym z nich było dużo łez tym razem o dziwo z radości, mocnych uścisków, a przede wszystkim ich głośny i szczery śmiech rozbrzmiewający w tych smutnych białych ścianach. 

Było tyle rzeczy, które chciałabym im pokazać lub opowiedzieć. Nachodziły mnie lęki, że nie będę w stanie tego nigdy zrobić. Z każdym kolejnym dniem były coraz mniejsze szanse. Mimo tego co King powtarzał. Mówił, że Edward czuje jak stąpamy mu po piętach i niechybnie niedługo popełni mały błąd, który będzie kosztował go życie. 

Liczyłam na to, że będzie mi dane ujrzeć jak się wykrwawia co do ostatniej jebanej kropli krwi. Chciałam, żeby umierał w bólu i cierpieniu, a przede wszystkim w całkowitej samotności, której tak bardzo zawsze się bał. Od zawsze był samolubnym skurwielem myślącym tylko o sobie. Należało mu się to jak nikomu innemu. Przyjdzie czas jego zapłaty. Cierpliwie czekam na ten dzień, a gdy nadejdzie będę stała  nad nim upajając się jego cierpieniem. 

Kiedy Jacob będzie już przy moim boku, planowałam rozpocząć kolejną akcję ratunkową. Musiałam uwolnić Aurorę. Nie była już bezpieczna przy Gabrielu. Od ostatniego czasu bardzo się zmienił i chociaż widziałam, że kochał swoją córkę to musiałam to zrobić. Jego szaleństwo objawiło się w pełnej okazałości nie panował nad sobą, a Aurora nie zasługiwała na kolejne dawki cierpienia i strachu. Była zbyt dobra i niewinna. Wiedziałam jedno jeśli tylko będzie chciała zamieszkać ze mną, wyrwę ją za wszelką cenę z jego rąk. Chociaż jeszcze nie wiedziałam jak miałabym to zrobić. Jedyną  osobą która mogłaby mi w tym pomóc, żeby w jakimś procencie to się udało był King. 

Czas wypełniałam sobie czytaniem. Znalazłam tutaj przepiękną bibliotekę ze sporym arsenałem. Była w jednym z korytarzy prowadzących na tyły domu. Przesiadywałam w niej co najmniej kilka godzin dziennie, zawsze znajdując coś co zaspokoi moją ciekawość. Ucieczka w świat książki była moim chwilowym ukojeniem. Najbezpieczniejszą jego wersją. W której nie był potrzebny ból żeby się oderwać od rzeczywistości. Nie sądziłam, że może to być równie skuteczne trzeba było tylko trochę nad tym popracować. Zebrać w sobie odrobinę siły i cierpliwości. 

Właśnie zatapiałam się w kolejnej powieści do głębi pochłonięta jej treścią. Czasami tak mocno wczepiłam się w świat z papieru, że czułam jakbym odgrywała w nim główna rolę. Moja wyobraźnia była mocno rozwinięta więc nie sprawiało mi to problemu. Wręcz był taki czas, że gdy kończyłam czytać musiałam poświęcić chwilę, żeby przypomnieć sobie w jakim świecie żyłam i kim byłam. 

BLOODY SANRISEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz