ROZDZIAŁ 9
Właśnie lądowaliśmy na płycie lotniska. Wyglądałam przez okno czekając na opuszczenie samolotu. Na zewnątrz dopiero świtało był wczesny ranek, czas tutaj wyprzedzał Kalifornijski o całe trzy godziny, pomyślałam o moim małym bracie, który pewnie nadal smacznie śpi w swoim łóżku.
Serce mi się ścisnęło na sama myśl o nim, byłam pewna, że już się zorientował o mojej nieobecności miałam tylko nadzieję, że nie powiadomił o tym mojego ojca zbyt wcześnie. Nie sądziłam, żeby Edward o mnie się martwił i zaczął mnie szukać. Raczej mógł mi tylko zaszkodzić i powiadomić Gabriela o moim zniknięciu. Przeczucie podpowiadało mi, że są w dużo bardziej zażyłej relacji niż przedstawiał mi to na początku ojciec. Jednego byłam pewna, nie działali przeciwko sobie.
Muszę jak najszybciej ogarnąć bieżące sprawy i jakoś ściągnąć do siebie Jacoba, nie był już bezpieczny w Sunnyvale. Edward mógłby wykorzystać go przeciwko mnie.
Ale teraz nie pora na rozmyślanie o takich sprawach muszę się skupić na tym co teraz, kolejne pożary będę gasiła po ugaszeniu tych, które już płoną.
Wreszcie mogłam opuścić tą przeklęta latającą maszynę, wysiadając zaciągnęłam się mocno chłodnym powietrzem. Tutaj pogoda nie rozpieszczała, był początek czerwca i do upałów było jeszcze znacznie za daleko jak dla mnie. Poranki i wieczory mroziły mi krew w żyłach, na szczęście zabrałam trochę cieplejszych ubrań.
Zanim odebrałam swój bagaż i wyszłam z lotniska zdążyło się już porządnie rozwidnić. Musiałam jakoś zorganizować sobie czas była dopiero piąta rano, nie mogłam o tej godzinie pojawić się w progu domu ciotki, za wszelką cenę chciałam uniknąć niewygodnych pytań.
Złapałam pierwszą taksówkę i pojechałam do McDonalda, który na pewno będzie otwarty o tej godzinie.
Zamówiłam tylko kawę, bo na śniadanie nawet jak dla mnie było nadal dużo za wcześnie. Mój żołądek na pewno niczego więcej oprócz kawy do siebie nie dopuści. Usiadłam przy małym stoliku gdzieś w rogu zastanawiając się nad najbardziej prawdopodobną historią mojego pobytu tutaj. Ciotki Tessy nie widziałam od pogrzebu mamy. Co prawda była to nasza najbliższa rodzina w końcu były siostrami, ale sama się od niej odcięłam mimo tego, że bardzo starała się utrzymać naszą relację. Nie mogłam znieść jej widoku, była tak bardzo do niej podobna. Pomimo tego, że dzieliło ich 6 lat, Tessa była wierną kopią swojej starszej siostry.
Widok jej tak bardzo żywej, pełnej energii i planów na przyszłość rozrywał mi serce i wpędzał w jeszcze większe poczucie winy. Moje demony przy niej przebijały się przez mur, który tak skrzętnie wznosiłam przez te wszystkie lata.
Pomimo tego była jedyną osobą, o której pomyślałam. Przez jakiś czas byłam tutaj bezpieczna, nie wiem jak długo będzie trwał ten stan, dlatego muszę kontrolować sytuację. Muszę mieć kogoś na miejscu, kogoś kto będzie wiedział co dzieje się w Sunnyvale i będzie mnie infomował.
Wyszłam z restauracji i w kiosku obok kupiłam kartę do telefonu. Po włączeniu urządzenia zapisałam w jego pamięci dwa numery, które znałam na pamięć Jacoba i Mii. Z sieci oczywiście nie mogłam korzystać więc zostały mi tylko smsy.
Jakikolwiek kontakt z bratem również nie wchodził w grę, ojciec z pewnością kontrolował jego smartfona. Została mi tylko Mia. Na nią jak na nikogo zawsze mogłam liczyć. Musiałam tylko przemyśleć dokładnie ile mogę jej powiedzieć.
Równo o dziesiątej zamówiłam taksówkę.
Wysiadłam przed uroczym, małym domkiem z pięknym zadbanym ogródkiem. Idealnie do niej pasował, podziękowałam kierowcy i powolnym krokiem przeszłam przez chodnik prowadzący do czerwonych drzwi z kołatką na środku. Stanęłam przed nimi, ostatni raz łapiąc uspokajający oddech i sięgnęłam po zimny metal stukając nim trzy razy.
CZYTASZ
BLOODY SANRISE
RomancePROLOG Rosalia Moor zwykła dziewczyna ze zwykłymi problemami i swoimi demonami przeszłości z którymi nie uporała się do tej pory. Ma zaplanowaną swoją przyszłość już od dawna jednak nieoczekiwanie na jej drodze pojawia się niejaki Gabriel White najg...