ROZDZIAŁ 7

478 28 3
                                    

ROZDZIAŁ 7

Cały tydzień zleciał dość szybko nim się obejrzałam była sobota. Zaczęłam przyjeżdżać do willi Gabriela swoim mercedesem, miałam dość wożenia się jak księżniczka do zamku. Wyraźnie dałam do zrozumienia kierowcy, żeby więcej nie pojawiał się pod moim domem.

Na szczęście jego szef nijak na to nie zareagował. Po incydencie w jego gabinecie nie minęliśmy się nawet w progu. Ku mojemu zadowoleniu udało mi się go omijać przez cały tydzień. Nie wiem jak długo było to możliwe, ale cieszyłam się z każdego dnia. Obawiałam się o swoje życie i zdrowie ostatnio omal nie rozerwał mnie swoim wzrokiem. Strach pomyśleć co by zrobił, gdyby dorwał mnie w swoje ręce. Jednak ktoś na górze nade mną czuwa. Liczyłam po cichu, że zdąży zapomnieć o tym incydencie, w końcu miał dużo ważniejsze sprawy na głowie.

Przez ten czas, który tutaj spędzałam bardzo zbliżyłam się z Aurorą. Próbowałam ją odsuwać od siebie w końcu niedługo miałam zniknąć z jej życia nie chciałam, żeby cierpiała i do mnie się przywiązywała. 

Jednak w tym momencie obawiam się, że ja o wiele gorzej zniosę nasze rozstanie. Jest taka słodka i kochana, skradła moje serce już pierwszego dnia. Nic nie mogłam na to poradzić, przejmować będę się później. 

Mój dzień pracy dobiegał właśnie końca ,Pan White miał lada chwila wrócić z firmy takie informację dostałam od Miriam jego gospodyni. 

- Rosi przyjdziesz do mnie jutro? Proszeee. - złożyła rączki w geście proszenia i wlepiała we mnie ogromne błyszczące oczy. 

- Jeszcze nie wiem to zależy od twojego taty kochanie. - odpowiedziałam i pogłaskałam ją czule po włosach.

- W takim razie ja go o to poproszę. - rozpromieniła się i przylgnęła do mnie.

No i jak ja miałam jej odmówić, ale wiedziałam, że muszę zacząć wyznaczać jakieś granice. W przeciwnym razie będzie już na to za późno.

- Och moja mała syrenko, nie mogę tutaj przesiadywać codziennie. - mała odsunęła się delikatnie ode mnie i posmutniała. 

- Dlaczego? - zapytała - Nie możesz z nami zamieszkać wtedy będziemy bawiły się codziennie. - uśmiechnęła się delikatnie obserwując moją twarz.

- Kochanie mam swój domek, do którego muszę wracać, ale nie martw się będę odwiedzała cię tak często jak to możliwe. - musnęłam delikatnie jej czoło ustami. 

Trochę poprawiło to jej nastrój. Pobiegła do stolika, przy którym uczyłam ją malować i zajęła się swoim nowym dziełem.

W tym czasie usłyszałam, jak otwierają się duże wejściowe drzwi, a po chwili niski głęboki głos. Który zapadł mi w pamięci na tyle, że nie było możliwości żebym go nie rozpoznała.

Odczekałam kilka minut po czym pożegnałam się czule z Auri i wymknęłam się z jej pokoju. Rozglądając się niczym włamywacz zaczęłam delikatnie stawiać stopę na pierwszym stopniu. 

- Już zawsze będziesz się tak wymykała. - zawibrował gardłowy niski głos tuż za moimi plecami.

Spięłam się momentalnie zastygając w połowie ruchu na drugi schodek. 

- Szczerze mówiąc, to tak taki miałam zamiar. Spełniam swoje określone obowiązki i nie muszę z tobą rozmawiać. - powiedziałam twardo nie odwracając się. Jednak całe moje ciało drżało zdradzając mnie.

- Mogę cię do tego zmusić. - poczułam jego ciepły oddech owiewający moją szyję. 

Szeptał mi do ucha niczym diabeł. 

BLOODY SANRISEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz