ROZDZIAŁ 12

501 22 1
                                    

ROZDZIAŁ 12

Przez kilka następnych tygodni żyłam w zawieszeniu, wykonywałam jego polecenia, pilnowałam jego córki, a przede wszystkim nie planowałam kolejnej ucieczki bynajmniej jak na razie. Czułam się potwornie z myślą, że przeze mnie straciło swoje życie tak wiele osób w tak krótkim czasie. Wiele rodzin straciło mężów, ojców, braci. Starałam się jakoś z tym funkcjonować, ale moje sumienie skutecznie wyżerało mój wrak od środka z którego i tak za wiele już nie zostało.

Byłam niczym samotna dusza plątająca się po korytarzach tego zamczyska. Starałam się w miarę możliwości unikać swojego czarnowłosego demona, a on zdaje się mi na to pozwalał.

Moje myśli nadal podsuwały mi obraz ułożonych czarnych worków dręcząc mnie szczególnie nocami. Prześladowały mnie koszmary, wybudzałam się w nocy z przyśpieszonym oddechem i cała zlana potem. Na Gabrielu zazwyczaj nie robiło to większego wrażenia, najczęściej pojawiał się w sypialni w środku nocy gdy ja już spałam.

Pragnęłam końca mojej udręki, która tak na dobrą sprawę dopiero się zaczęła. Ale czy mogłam pogodzić się z własnym sumieniem gdy wiedziałam, że to była moja wina? Jak miałam spojrzeć na siebie w lustrze. Na osobę, która była winna tylu śmiercią, kurwa można powiedzieć, że to ja osobiście zapakowałam ich do tych pieprzonych worków.

Rzeczy, które działy się wokół mnie w ostatnim czasie zaczęły mnie zwyczajnie przerastać. Byłam tylko młodą dziewczyną, która powinna teraz myśleć o kolejnym semestrze na uczelni, o chłopakach i imprezach. A ja byłam teraz głęboko w gównie i takie rzeczy były u mnie na szarym zapomnianym końcu do którego już nigdy nie wrócę. Wiedziałam to.

Do tego wszystkiego doskwierała mi samotność, strasznie brakowało mi mojego młodszego głupkowatego brata.

Przytłaczała mnie myśl, że tak niewiele brakowało bym go zobaczyła. Był tutaj, tak blisko mnie. Mogłam znów poczuć jego zapach, ciepło chuderlawego ciała i poczochrać złociste loczki.

Ta chwila uleciała szybciej niż bym chciała nawet się nie zaczynając.

Bolało mnie to wręcz fizycznie. Musiałam namówić jakoś Gabriela na zmianę decyzji. W końcu dla niego to i tak nic nie zmieniało, a mi ratowało życie i moją okaleczoną duszę.

Maleńki promyk słońca w moje ponure życie wprowadzała cudowna mała Aurora, której śmiech sprawiał, że moje serce nadal chciało bić. Była tak radosnym i uroczym dzieckiem, że nie dało się przy niej smucić. Chwile spędzone z nią wyrywały mnie z ciemności.

- Mamo możesz mi przeczytać dzisiaj tę książeczkę o księżniczkach? - zapytała rozradowanym głosem.

Starałam się przetłumaczyć jej żeby nie zwracała się do mnie w ten sposób ale akurat na tą jedną rzeczy była tak uparta, że nie dało jej się od tego odwieść.

Sięgnęłam po wskazaną przez dziewczynkę książkę i czule się uśmiechnęłam.

- Tą kochanie? - zgarnęłam jej ciemne niczym noc włosy z czoła odsłaniając piękne duże oczy, które skrzyły jasne iskierki na widok książki.

- Taaak! - krzyczała uradowana podskakując i ciągnąc mnie do swojego łóżka.

Wskoczyła pod kołderkę przykrywając się po uszy i czekając cierpliwie, aż ja zrobię to samo. Ułożyłam się pod różową pościelą i zaczęłam czytać bajkę. W tym samym czasie malutkie ciałko przylgnęło do mojego boku układając się do snu.

Nie byłam jeszcze w połowie książki gdy dziewczynka zasnęła. Ucałowałam ją w czoło tak jak zwykle i ułożyłam szczelnie okrywając. Wyszłam cicho zamykając drzwi i zostawiając malutką włączoną lampkę nocną, która rozpraszała ciemność.

BLOODY SANRISEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz