ROZDZIAŁ 18
Następnego dnia zrobił tak jak powiedział. Zorganizował ognisko na którym zjawili się jego najbliżsi znajomi. Plaża lśniła rozświetlona tysiącami małych światełek i blaskiem imponującego ogniska. Cały taras przy wejściu do domu zastawiony był stołami pełnymi jedzenia. Z pewnością nikt nie odejdzie stąd głodny, ani tym bardziej trzeźwy. Znajdowało się tutaj chyba wszystko zaczynając od mięs, serów i przekąsek, a kończąc na różnego rodzaju alkoholach. W tym zdecydowanie był największy wybór, aż ciężko było się zdecydować. Byli i tacy którzy nie mogąc się zdecydować na dany rodzaj pili wszystkiego po trochu zupełnie nie myśląc o jutrzejszym dniu, który bez wątpienia będzie dla nich bolesny i ciężki.
Moją uwagę przyciągnęło jednak coś innego. Wszędzie gdzie się rozejrzałam widziałam duże półmiski wypełnione po brzegi piankami. Takiej ilości nawet ja nie byłam w stanie pochłonąć. Moje serce się radowało, a żołądek wykonywał salta ze szczęścia. Już czułam tą słodką lepką masę rozpływającą się na języku i spływającą triumfalnie przez gardło do brzucha.
Czułam się tutaj naprawdę dobrze mimo tego, że spodziewałam się odrobinę mniej osób. W ostatnim czasie przebywałam w zawężonym gronie, składającym się raptem z kilku osób nie wliczając ochroniarzy mimo, że po takim czasie praktycznie wszystkich już znałam. Trochę wydziczałam i miałam nadzieję, że zbytnio nie było tego widać. W klubie nie miałam takiego problemu. Owszem otaczał mnie tłum, ale nikt nie zwracał na mnie zbytniej uwagi. Każdy był dla siebie anonimowy. Tutaj była zupełnie inna sytuacja wszyscy znali Nicolasa bardzo dobrze więc każda osoba uważnie mnie skanowała. Podchodzili żeby się przedstawić i porozmawiać o nieistotnych rzeczach. Oceniali mnie widziałam to w ich spojrzeniach. Szufladkowali względem wyobrażeń. Na szczęście chociaż ze strojem nie odstawałam od reszty. Miałam na sobie lniane jasne spodnie i do tego szydełkowany beżowy top, który odsłaniał odrobinę brzucha. Na to narzuciłam ciepłą zasuwaną krótką bluzę.
Oczywiście miałam w zanadrzu zestaw ratunkowy gdybym znowu umierała z zimna, co zapewne niebawem nastąpi. Miałam kruchą nadzieję, że to ogromne ognisko będzie w stanie mnie chociaż odobinę rozgrzać, a jak nie ono to może whisky. Planowałam dzisiaj postawić właśnie na ten trunek. Dawno go nie piłam i chociaż mało znałam się na alkoholach rozpoznałam między butelkami naprawdę topowe maki. W kurwę drogie. Ten to dopiero sobie nie żałował.
Przechadzałam się po plaży praktycznie z każdym już się zapoznałam. Sączyłam powoli swojego drinka, którego zaserwował mi jakiś uprzejmy mężczyzna którego imienia nie zapamiętałam. Szczerze mówiąc to w mojej głowie za wiele ich nie zostało. Nigdy nie miałam do tego pamięci i chociaż starałam się jak mogłam zawsze ulatywały gdzieś bezpowrotnie. Musiałam przebywać w towarzystwie danej osoby dosyć długo żeby samo osiadło gdzieś w mojej głowie. Znajdując sobie miejsce na którejś z półek.
Było już ciemno, plaża wyglądała cudownie. Błyszczała blaskiem ognia. Płomienie dziko tańczyły zabawiając nas. Gdy już raz się w nie spojrzało ciężko było oderwać wzrok. Właśnie popełniłam ten błąd wpadając w ich sprytną pułapkę. Na ratunek przybył mi wspaniałomyślny King.
Złapał mnie w pasie i odwrócił. Po raz kolejny stało przede mną kilka osób czujnie wpatrujących się we mnie. Czułam ich spojrzenia, ślizgały się po mnie jak węże. W grupie stały dwie kobiety i trzech mężczyzn. Wyglądali na przyjaźnie nastawionych, ale również bardzo ostrożnych. Dwie brunetki nie patrzyły na mnie z zazdrością czy żądzą mordu, a to rzadkość w tych kręgach. Mężczyźni z tego co zauważyłam oceniali mnie w dwóch kategoriach, cieleśnie i duchowo z przewaga tego pierwszego.
-Ty to masz zawsze kurwa fart. - odezwał się jeden z nich oburzony.
-To nie fart tempaku tylko mój zniewalający wygląd i urok osobisty, którego ty rzecz jasna nie masz.
CZYTASZ
BLOODY SANRISE
عاطفيةPROLOG Rosalia Moor zwykła dziewczyna ze zwykłymi problemami i swoimi demonami przeszłości z którymi nie uporała się do tej pory. Ma zaplanowaną swoją przyszłość już od dawna jednak nieoczekiwanie na jej drodze pojawia się niejaki Gabriel White najg...