Rozdział 3

529 31 4
                                    

Rozdział 3

Kompletnie nie mogłam się skupić na tym o czym mówił wykładowca. Moje myśli błądziły pomiędzy słowami ojca, a dzisiejszym wieczorem. Czego mogłam się spodziewać?

-Hej, co z tobą? - szepnęła Mia.

-Nic, po prostu na niczym nie mogę się dzisiaj skupić.

- Znowu zarwałaś noc? - zaniepokoiła się. 

- Nie mogłam usnąć, to pewnie przez tą cholerną pełnię. - zaczęłam notować to o czym mówił wykładowca z nadzieją, że Mia odpuści. 

- Może powinnaś brać jakieś tabletki nasenne. Jak tak dalej będzie, to nie dociągniesz do końca roku.

Nadzieja matką głupich.

- Pomyślę o tym. - Ucięłam w nadziei, że nie będzie dalej ciągnęła tego tematu.

Tak bardzo chciałam jej o wszystkim powiedzieć. Ojciec wyraźnie mnie ostrzegł, a raczej zabronił komukolwiek mówić o zaistniałej sytuacji. Nigdy Mii nie okłamywałam, a teraz byłam zmuszona do ukrywania tego co się działo, zżerało mnie to od środka. 

Muszę się ogarnąć inaczej nie da mi spokoju i zacznie dopytywać. Za żadne skarby świata nie chciałam, żeby była chociaż w najmniejszym stopniu w to wplątana. Nie mogła o niczym się dowiedzieć. A ja musiałam tego dopilnować. To było zbyt niebezpieczne wystarczy, że  ja byłam w to zamieszana.

Wróciłam do domu o szesnastej, miałam więc jeszcze kilka godzin do wyjścia.

Umierałam z głodu, od wczoraj nic nie miałam w ustach. Nałożyłam sobie czubaty talerz potrawki z kurczaka i wróciłam do salonu. Usadowiłam się na kanapie obok Jacoba, uważając na przepełniony talerz. Nakryłam się szarym kocem i zaczęłam jeść z apetytem wygłodniałego wilka.

- Bo się udławisz. Tydzień nie jadłaś, czy jak?

Spojrzałam na rozbawionego brata. Chichotał zakrywając ręką usta, co wcale mu nie pomagało.

- Cicho mała paskudo. 

- Wiesz dużo osób twierdzi, że wyglądamy jak dwie krople wody. 

Przyglądał mi się z zaciekawieniem, a jego twarzy nie opuszczał radosny uśmiech. Zazwyczaj nasze rozmowy właśnie tak wyglądały. Droczyliśmy się ze sobą, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że bezwarunkowo skoczylibyśmy za sobą w ogień w razie takiej potrzeby. 

- Zapewne pytałeś o opinię niewidomych. - sarknęłam wpychając pełny widelec do ust.

- Co oglądasz Dumbo?

Kątem oka widziałam, jak zrobił naburmuszona minę i cały poczerwieniał. Nie cierpiał tego przezwiska. Wymyśliłam to jak był jeszcze mały. Od zawsze miał odstające uszy, które próbował ukryć pod jasnymi loczkami. Przypominanie mu o tym przyprawiało mnie o szaloną radość.

-Nie cierpię cię wiesz o tym prawda? - fuknął.

Omal nie oplułam stolika kurczakiem. Zaczęłam spazmatycznie łapać oddech dusząc się ze śmiechu. Oczy zaszły mi łzami i rozbolał mnie brzuch. Nawet w takim momencie mojego życia on potrafił tak po prostu mnie rozbawić. Sprawiał, że potrafiłam zapomnieć o wszystkim co się działo wokół mnie. Mogłam chociaż na chwilę odetchnąć.

- Transformersy. - mruknął odpowiadając na moje wcześniejsze pytanie.

Po skończonym filmie rozprostowałam nogi i ruszyłam do swojego pokoju. 

Czochrając włosy brata po drodze.

Zostało mi jeszcze kilka wolnych godzin i miałam zamiar je jakoś zapełnić, żeby odciągnąć myśli od nieuniknionego. Sięgnęłam po materiał, który dzisiaj przerabialiśmy i zaczęłam robić notatki. 

BLOODY SANRISEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz