diler czy nie diler oto jest pytanie

44 5 21
                                    

Pov Valverde

Jude wreszcie dał mi szansę i od tamtego momentu na tarasie Cristiano, rozmawiamy praktycznie codziennie. Stałem się mu najbliższą osobą. Nie trzeba go znać, żeby wiedzieć, że jest introwertykiem. Nie utrzymywał z nikim innym za bardzo kontaktu i nie lubił opowiadać o swoim życiu. Nie wiedziałem dlaczego, ale to zaakceptowałem. Nie miałem pojęcia o jego przeszłości, rodzinie i wszystkim innym. Tak w sumie to nawet nie wiedziałem z kim się zadaję. Młodszy Anglik uzależniony od marihuany, który jest dilerem i jakimś cudem znalazł się w Madrycie, a wcześniej grał w Niemczech. Mimo że jeszcze nie powiedział mi wprost o byciu dilerem, to ja i tak wiedziałem swoje. Przestałem się go o to wypytywać i nakłaniać do rzucenia nawyków. Nie byłem zadowolony z tego powodu, ale póki co, no to co zrobisz? No nic nie zrobisz. On i tak ma swoją wizję, której nie zmieni.

Siedziałem właśnie w domu czekając na niego. Miał przyjść pieszo, więc wiadomo, że zejdzie mu dłużej niż samochodem. Mieszkał jakieś dwadzieścia, może dwadzieścia pięć minut drogi ode mnie. Jednak dopiero po czterdziestu zjawił się pod moimi drzwiami.

A tobie co się stało? - spytałem widząc jak wchodzi do środka z nosem i ustami we krwi.

Jakieś kibole mnie napadły. Chyba chcieli się zemścić za tę wygraną ligę mistrzów - stwierdził przecierając twarz rękawem bluzy i poszedł do łazienki.

Kiboli to akurat tutaj nie brakuje - przytaknąłem - musiałeś iść tą ulicą od strony monopolowego. Tam to sama patologia. Zwykle unikam jeżdżenia tamtędy.

Możliwe. Nawet nie patrzyłem na nazwy ulic - odparł wychodząc z toalety. Już nie wyglądał jakby wściekły łoś go zaatakował. Jedyne co, to miał rozciętą wargę.

A tam kto? - zdziwiłem się słysząc auto parkujące pod moim domem. Nie kojarzyłem, żeby ktoś z moich znajomych lub rodziny miał taki model. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.

Julian? A ciebie co tu sprowadza? Nie raczysz nawet napisać, że przyjeżdżasz? Miałbym wtedy czas na ucieczkę - wpuściłem go do mieszkania.

Oj no już nie przesadzaj - obrócił oczami - nie widzieliśmy się trzy lata.

No dlatego jestem zaskoczony. Co ty w ogóle robisz w Hiszpanii? - zapytałem - kawy? Herbaty?

Kawy zrób - odparł - akurat skończyła mi się umowa o mieszkanie w Grecji, to przyjechałem odwiedzić ciebie i rodziców. Znaczy się u nich jeszcze nie byłem, ale mam zamiar.

W Grecji? A ty nie mieszkałeś w Norwegi? - mówiąc to szukałem po wszystkich szafkach opakowania z kawą - JUDE GDZIE TY WCZORAJ KAWĘ WJEBAŁEŚ?

A WŁAŚNIE ZAPOMNIAŁEM CI POWIEDZIEĆ. SKOŃCZYŁA SIĘ - odkrzyczał nadal siedząc w salonie.

Odpowiadając na twoje pytanie, to tak, mieszkałem w Norwegi, ale potem wyleciałem do Japonii, Turcji, przez trzy miesiące byłem w Kanadzie, a finalnie skończyłem w Grecji - wyjaśnił - a kim jest ten cały Jude? Mieszkasz z kimś? Nie jesteś już z Dolores?

Weź mi nawet kurwa o niej nie wspominaj. Jakbyś nie wiedział, to zerwałem z nią dwa lata temu i nie chcę mieć nic wspólnego z tą kobietą. I nie, nie mieszkam z nikim. Jude to mój przyjaciel - zdenerwowałem się na samo wspomnienie o mojej byłej - EJ SZMATO CHODŹ TU NA CHWILĘ.

To jest Jude, mój przyjaciel, a to Julian, mój starszy brat, chociaż czasami zastanawiam się, czy nie jest adoptowany - przedstawiłem ich sobie.

Adoptowany to prędzej ty jesteś - wtrącił się - zawsze mnie ciekawiło, dlaczego nie przypominasz nikogo z naszej rodziny i teraz już chyba znam odpowiedź.

Ty za to jesteś rudy, a nie przypominam sobie, że ktoś u nas był - odgryzłem się.

To jest blond ty daltonisto! Po za tym farbowałem je wiele razy, więc to logiczne, że te włosy są po przejściach, ale pod żadnym pozorem nie są rude, prawda Jude? Zgodzisz się ze mną co nie? - chłopak popatrzył w jego stronę czekając na przytaknięcie.

Jak dla mnie to jesteś łysy - stwierdził Bellingham i zapierdolił mi herbatę, bo skoro kawy nie mieliśmy, to postawiłem na tę drugą opcję.

Ej no! - próbowałem odebrać mu szklankę.

Małego łyka wezmę - powiedział, a i tak oddał mi w połowie puste naczynie.

Julian posiedział u mnie godzinę opowiadając nam o tych wszystkich krajach, w których pomieszkiwał. Od kiedy pamiętam, zwiedzanie było jego pasją. Łącznie naliczyłem dwanaście państw. Światowy chłopak. Przynajmniej mu się w życiu nie nudzi. Teraz wymyślił sobie, że zostanie w Hiszpanii i odwiedzi każdy jej region. Ja nawet nie wiem skąd on ma tyle kasy i chyba nie chcę wiedzieć, bo jeszcze dowiedziałbym się czegoś, co by mi nigdy do głowy nie przyszło. Jeszcze się okaże, że handluje dywanami na czarnym rynku, albo tańczy na rurze. Po nim można się spodziewać wszystkiego, tak samo jak po Edenie, tylko Julian jest mądrzejszy i bardziej odpowiedzialny. Hazard to nawet w Madrycie by się zgubił.

Gdy rudzielec wreszcie pojechał mogliśmy z Judem wrócić do obgadywania naszych kolegów z klubu. Drugich takich idiotów jak on, to nie znajdziesz. Po czasie do Anglika ktoś zadzwonił i zamknął się w łazience. Ja wcale nie wtrącam się w życie innych, ale no wiecie. Ciekawość była silniejsza ode mnie. Dyskretnie stanąłem pod drzwiami próbując coś zrozumieć.

Mówiłem ci, że mam już tego dość. Dwa tygodnie i ani dłużej. To co było w Niemczech, to było w Niemczech. Teraz mam nowe życie i nie mam zamiaru do tego wracać. Tak wiem, spotkałem go, ale mnie nie przekonasz. Wiesz, że wtedy obydwaj będziemy mieli przejebane, więc pilnuj się, ale ja nie mam zamiaru dłużej tego ciągnąć. Znajdź sobie kogoś nowego do tej roboty, bo ja kurwa nie jestem twoją własnością. Dwa tygodnie, nie więcej - tyle udało mi się usłyszeć z jego rozmowy.

Miałem różne teorie, co do tego, o czym mówili. Po głowie chodziły mi dziesiątki myśli. Bałem się go o to zapytać, bo po pierwsze - wyjdzie na to, że podsłuchiwałem, a po drugie - ponownie wtrącam się w jego sprawy prywatne. Szybko spierdoliłem spod drzwi i jak gdyby nigdy nic udawałem, że przez cały czas siedziałem w pokoju.

Z kim tak długo rozmawiałeś? - spytałem będąc ciekawym co odpowie.

Znajomy z Dortmundu dzwonił i tak jakoś wyszło - odrzekł.

No to niezły ten twój "znajomy z Dortmundu" - pomyślałem. Jego wypowiedź sugerowała, że łączy ich jakiś interes, niezbyt legalny, skoro mówił "wtedy obydwaj będziemy mieli przejebane" i "nie jestem twoją własnością". "Znajdź sobie kogoś nowego do tej roboty" - to jeszcze bardziej mnie przekonuje, że jest dilerem lub kimś tego pokroju.

Madryckie przygodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz